Skarra szedł późnym wieczorem po parku prosto do domu. Od pewnego czasu uwielbiał nocne spacery. Robił to od czasu kiedy zaczął mieć szczere wątpliwości co do swojej przynależności do Niepokonanych United. Kiedyś chciał dorównać swojemu rywalowi Shakerowi. Ale jego zachowanie z czasem ulegało zmianie. Skarra przestał nawet używać nieczystych zagrań i nie faulował. Jego trener Vince zaczął coraz częściej i ostrzej najeżdżać na niego. Skarra miał serdecznie dość. Zaczął nawet rozmyślać o odejściu z drużyny, ale bał się reakcji Vincenta. Kiedy szedł z opuszczoną głową przez park, niespodziewanie ktoś złapał go delikatnie za rękę. Skarra niepewnie odwrócił się za siebie. Na moment zaniemówił z wrażenia. Ujrzał piękną, młodą kobietę z bladą karnacją i czarnymi, lekko zmierzwionymi lokami. Spojrzał w jej brązowe oczy z pomalowanymi na czarno powiekami. W jej uszach dostrzegł również złote kolczyki w kształcie kółek. A jej strój składał się z białej koszulki, czarnej marynarki, złotego łańcucha na szyi, popielatej mini spódniczki i czarno-złotych botków na małym obcasie.
- Miło cię widzieć Skarra. Jestem Alexandra Megalos, twoja największa i najprawdziwsza fanka. Możesz mi mówić Alexandra. - przywitała się z miłym i ciepłym uśmiechem kobieta.
- Witaj Alexandro. Miło cię poznać - powiedział lekko zmieszany Skarra, również posłał uśmiech w stronę nowo napotkanej osoby.
- Chyba cię nie wystraszyłam, prawda? Akurat zauważyłam jak tędy przechodzisz i poszłam za tobą i cię złapałam.
- Tak. Ale, co taka kobieta jak ty robi tu samotnie?
- Jestem typem samotnika. Nigdy nie miałam za wiele przyjaciół.
- Doskonale cię rozumiem. Pod pewnymi względami jesteśmy do siebie podobni. - zaśmiał się Skarra. Alexandra również się śmiała.
- Powiedz mi lepiej, czemu ty chodzisz sam po tym parku o tak późnej godzinie?
- Bo wiesz, to pomaga mi się odstresować.
- Rozumiem cię. W ogóle, jestem z Grecji.
- Grecja? Ciekawe państwo, byłem tam kilka razy.
- Naprawdę? Ja obecnie mieszkam tu od niecałego miesiąca.
- Wiesz, bardzo miło mi się z tobą rozmawia. To jest bardzo... miłe uczucie spotkać kogoś z kim można porozmawiać. - Skarra wypowiadając te słowa lekko się zaczerwienił, ale starał się to ukryć.
- Masz zupełną rację, Skarra. - Alexandra również się zarumieniła i nerwowo poprawiała fryzurę.
- Sądzę że jest już dosyć późno. Może cię odprowadzę do domu?
- Byłoby miło, ale to nie będzie dla ciebie problem? Zwłaszcza że dopiero co się poznaliśmy.
- Żaden problem, Alexandro. Po drodze porozmawiamy, a poza tym, możemy się jeszcze spotkać. Dam ci przy okazji mój numer telefonu.
- Och, jesteś bardzo uprzejmy Skarra. - rzekła Alexandra zakrywając rumieńce.
- Chodźmy. Jest już 23.00.
- Mój dom nie jest położony zbyt daleko, to jakieś 50 metrów stąd.
Skarra i Alexandra poszli na krótki spacer pod dom młodej dziewczyny. Kiedy dotarli zamienili jeszcze kilka zdań.
- Skarra, powiedz mi szczerze, jak to jest grać w Niepokonanych?
- Cóż, kiedyś było lepiej, ale teraz... - Skarra na moment się zawahał dokończyć, ale w głębi serca czuł zaufanie do Alexandry. - Teraz zastanawiam się czy opłaca mi się w ogóle grać.
- Naprawdę? Od kiedy masz takie wrażenie?
- Od... Od 4 miesięcy.
- Powiedz mi jeszcze jedną rzecz Skarra. Czy... Czy to głównie przez Vince'a? Nie chcę wtrącać się w twoje życie, ale...
- Alexandro, ja wiem że pytasz mnie, ponieważ martwisz się o mnie, czy to chciałaś powiedzieć?
- Tak, masz rację. - powiedziała Alexandra lekko zaskoczona, ale cieszyła się że Skarra zorientował się o co jej chodzi.
- Dobrze, to nie będę cię już zatrzymywał. Możesz do mnie zadzwonić i ewentualnie się spotkamy. Żegnaj.
- Do zobaczenia, Skarra. - rzekła Alexandra. Była zadowolona, że spotkała Skarrę. Żywiła ukryte zauroczenie do Skarry. Natomiast on zaczął żywić to samo do niej.
YOU ARE READING
Supa Strikas - Miłosna historia Skarry
RomanceSkarra będąc w Niepokonanych United marzył o tym żeby dorównać Shakerowi. Z czasem czuł się niepewnie i miał wątpliwości czy nadal grać w drużynie. Zwłaszcza, że Vince zaczął częściej i ostrzej na niego najeżdżać. Jednak Skarra nie przeczuwał, że sp...