1.

44 1 0
                                    

04.11.2015 r.

Wracam właśnie z komendy. Byłam złożyć zeznania w sprawie gwałtu na mnie, który wydarzył się zaledwie dwa tygodnie temu. Sama nie wiem, jak zebrałam się na odwagę.
To okropne, co ludzie robią. Nie byłam wyzywająco ubrana, wracałam z biblioteki, i nagle to.
Nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego może mnie spotkać, nie w takim mieście, jak Dallas.
Chociaż miejsce to było ogromne, to było tu spokojnie. Co z kolei nie oznacza, że było nudno, bo na brak atrakcji byłoby aż wstyd narzekać.

Po drodze wpadłam na pomysł, że zajdę na chwilę do Chiary, mojej dobrej przyjaciółki z sąsiedztwa.
Dogaduję się z nią odkąd ją poznałam, a było to, kiedy przeprowadziłam się na tutejsze osiedle, czyli dwa lata temu.
Nie chciałam zawracać głowy moim rodzicom, zwłaszcza, że miałam już 20 lat i wypadało coś ze sobą zrobić. Właśnie dlatego przeprowadziłam się tutaj i nie żałuję, ani trochę.
Wszędzie blisko, sklepy, fryzjer, apteka.
Do tego dookoła pełno zieleni, a niespełna pięć minut od osiedla jest ogromny park, w którym uwielbiam przesiadywać.

Mimo faktu, że był listopad, to wcale nic o tym nie świadczyło, no może oprócz kolorowych dywanów na ulicach, czy chodnikach.
Moją ulubioną porą roku jest zdecydowanie zima. Podczas, gdy inni narzekali na chłód i zaśnieżone szyby samochodowe, ja potrafiłam wychodzić codziennie na dwór, czy to na sanki, czy ulepić bałwana. Zawsze było coś do roboty.
Aczkolwiek, takie wychodzenie w zimę codziennie na dwór było sprzeczne z zasadami moich rodziców.
Zawsze kładli u mnie ogromny nacisk na zdrowie, a zaraz później na wykształcenie.
Może dlatego nie miałam nigdy zbyt wielu przyjaciół, wychodziłam na podwórko sama. Inne dzieci nie zwracały na mnie uwagi, byłam dość nieśmiała, w zasadzie, to nadal jestem.

Abstrahując od tego, właśnie dotarłam pod klatkę Chiary, do której drzwi były otwarte, jak zwykle. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do kamienicy, która została wybudowana już kilkadziesiąt lat temu. Mimo to, była odnowiona i wyglądała świetnie.

Szybko wdrapałam się na trzecie piętro i zapukałam do drzwi mojej przyjaciółki. Nie musiałam długo czekać, po chwili w progu stanęła wysoka, szczupła blondynka z włosami do ramion i brązowymi oczami.

- Cześć kochana.- Powiedziała Chiara, obejmując mnie.

- Hej. Jest Marylin?- Odparłam, oddając uścisk. Marylin jest córką Chiary. Wygląda, jak kopia swojej mamy. Te same włosy, oczy, charakterek też ma po niej.

- Nie ma, pojechała z moim bratem na plac zabaw. Strasznie się nudziła, a Trevor akurat był w okolicy.

- Okej, mogę się czegoś napić?- Zapytałam wchodząc do mieszkania.

- Jasne, przyniosę Ci wody, rozgość się.- Powiedziała Chiara, po czym poszła do kuchni.

Poszłam do salonu. Na ścianach wisiały zdjęcia Chiary, Marylin oraz narzeczonego blondynki- Felixa. W pomieszczeniu dominowała biel, wszystko było urządzone nowocześnie.

- Jak się czujesz Eve?- Usłyszałam. Głos mojej przyjaciółki wyrwał mnie z rozmyśleń.

- Psychicznie, niezbyt dobrze, fizycznie jest okej, tylko brzuch mnie boli.- Odparłam, po czym upiłam łyka wody.

- Najgorsze już za Tobą. Ale robiłaś już test ciążowy, prawda?

- Po co? Przecież to niemożliwe, żebym była w ciąży. Mam dopiero 22 lata!- Krzyknęłam, po czym dopiłam resztę zawartości szklanki duszkiem.

- Ja jednak myślę, że warto. W końcu nigdy nie wiadomo...

- Nie!- Przerwałam jej.- Chiara, zrozum, że to niemożliwe!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 11, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lonely TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz