Rozdział 24

168 6 3
                                    

- Robię to wszystko dla ciebie - mówi Olivier kiedy wchodzimy do szpitala i kierujemy się do sali jego ojca.

W głębi duszy wiem, że nie robi tego tylko dla mnie, ale też dla siebie, po prostu boi się do tego przyznać.

- Mam dość już słuchania ciebie - wzdycham.

- Olivier? - podchodzi do niego matka. - On cały czas prosi o spotkanie z tobą, spełnij jego wolę.

- Nie mów, że znowu mu zaufałaś - prycha, a ja ściskam jego dłoń, żeby spuścił z tonu.

- Synku - podchodzi do niego babcia. - Nie mów tak, to twój ojciec.

- Gdzie był przez te wszystkie lata? Jaki ojciec ucieka i wpierdala swojego syna w takie gówno? - prycha. - On nie jest moim ojcem.

- Olivier nie znałeś jego powodu - wtrąca się matka. - Daj mu szansę.

Wiem, że go to boli, zawsze  ojciec był jego czułym punktem, unikał tego tematu jak ognia, trzymał się od niego z daleka, bo bał się mu zaufać, bał się że znowu go zostawi.

- A ty znałaś? Mój ojciec to tchórz, niczego mi nie dał, ale za to zabrał mi życie. Wiecie jak to jest wstawać z niepokojem, bo czujesz, że ktoś ma ochotę strzelić w ciebie kulką? - pyta i nie uzyskuje odpowiedzi. - No właśnie.

W tej chwili jest mi szkoda tego chłopaka. Nigdy nie poczuł tej ojcowskiej miłości, pomimo że Miriam starała się go zastąpić. Jego każdy dzień jest jak horror, każdego dnia martwi się o swoje życie, tak bardzo chcę żeby odnalazł spokój, którego mu tak bardzo brakuje. Chwytam mocniej jego rękę pokazując mu przy tym, że jestem przy nim, że nigdzie nie pójdę.

- Przepraszamy na sekundę - wchodzę z nim do jakiegoś kantorka.

- Staram się zrozumieć jak się czujesz, wiesz? - łapie jego drugą dłoń stojąc przed nim. - Wiem też, że wgłębi serca chcesz go bardzo odwiedzić, ale się czegoś boisz, powiedz mi czego.

- Boję się tego, że znowu odejdzie, że znowu mnie zostawi. Jest to dla mnie kurewsko ciężkie, wiesz? - mówi. - Zawsze mam tą obawę.

W tym wielkim świecie on nadal jest chłopaczkiem, który się boi się odejścia najważniejszych dla niego osób.

- Wejdź tam i porozmawiaj, nie bój się, on już cię nie zostawi - przekonuje go.

Staram mu się pomóc jak najlepiej umiem. Zdaję sobie sprawę, że ja też byłam jedną z tych najważniejszych osób, która go zostawiła, ale teraz jestem tutaj, wspieram go jak tylko mogę

- Dziękuję za to, że jesteś - daje mi lekkiego buziaka.

Wychodzimy z kantorka, chłopak staje przed salą, w której leży Harry.

- Wejdź tam sam, będzie lepiej jeśli porozmawiacie we dwoje - uśmiecham się lekko - staraj się nie pokazywać zbytnio wszystkich emocji, które w tobie siedzą, dasz radę.

Chłopak kiwa głową i wchodzi do sali, w której znajduję się jego ojciec. Jestem z niego dumna, przełamał barierę, która tak długo nad nim ciążyła. Jestem szczęśliwa, że się mnie posłuchał i dał szanse Harremu, to jest właśnie mój Olivier, takiego go pokochałam, bezbronnego.

- Jesteś inna niż Jane, wróciłaś do niego i zmieniasz go, dziękuję ci bardzo - mówi starsza kobieta, babcia Oliviera. - Cieszę się, że ciebie ma.

- Nie zmieniam go, Olivier był taki od zawsze tylko to ukrywał - wzdycham - posiada pani najlepszego wnuka na świecie.

Olivier od zawsze ukrywał wszystkie emocje jakie w nim były, miłość przemieniał w nienawiść, smutek w złość, starał się ukrywać wszystkie emocje, które go osłabiały, nie mógł sobie z nimi poradzić, ale teraz nad tym pracuje i to jest najważniejsze.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz