#4

9 0 0
                                    

- Podejdź do niego na przerwie i poproś o wyjaśnienie - powiedziała kobieta. Ja jednak myślałam nad opcją "nie pokazuj się w ogóle w szkole to będzie dobrze".

- Ale jak? - zapytałam. Pani Magda (bo tak nazywa się ciocia Caroline) obdarzyła mnie zdziwionym spojrzeniem. - Tak po prostu, na przerwie, podejdę do niego, popukam go w ramię i powiem moim słodkim głosikiem "Hej ziomuś, jakim prawem podłożyłeś mi nogę na korytarzu!?" ?? - dodałam po chwili, a dziewczyny parsknęły śmiechem.

- Możesz spróbować w ten sposób, ale lepiej by było, gdybyś po prostu podeszła i zapytała, czy to on to zrobił. - powiedziała z uśmiechem - Przynajmniej takie jest moje zdanie. - dodała.

Drogi pamiętniku.
(...) i wtedy wpadłam na pewien pomysł. Nocowałam u Caroline. No bo przecież nie wrócę do domu i nie powiem mamie, że byłam na wagarach z nową koleżanką, z racji na to, iż miałam doła. Nie. Tak się nie robi. A przynajmniej ja bym tak nie zrobiła...

Siedziałam na korytarzu i jak zwykle słuchałam piosenek, bez żadnego powodu. To norma. Zawsze. Niezauważona. Nigdy na mnie nikt nie zwracał uwagi. Gdy słucham niektórych utworów przypominają mi się chwile z dzieciństwa. Te dobre, gdzie bawię się świetnie, gdzie cieszę się każdą chwilą. Ale również te złe... kiedy podcinam sobie żyły i usiłuję umrzeć... kiedy wsłuchuję się w tekst... słowa, które nie mają znaczenia. Jeśli je dobrze zinterpretujesz, da radę wywnioskować, że... to wszystko nie ma sensu. Po co żyjesz? Po co się starasz? Dlaczego każdego dnia potrzebujesz uśmiechu, przytulenia, kogoś, kto będzie Cię kochał? Bez tego nie ma życia. Bez tego nie da się żyć. Staram się każdego dnia. Ale to już straciło sens.

Z rozmyślań wybudziła mnie Caroline, która właśnie do mnie podeszła i pstryknęła palcami przed moimi oczami. Kąciki moich ust podniosły się lekko, po czym znowu wróciły do pierwotnej postaci. Dziewczyna usiadła obok mnie, a ja w tym czasie wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam je do czarnego plecaka ze znaczkiem adidas'a. Zaczęłam rozmowę na temat wczorajszego dnia. Nasza konwersacja ciągnęła się w nieskończoność, ale jednak dzwonek na lekcje zwyciężył. Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy miejsca na samym końcu. Postanowiłam kontynuować rozmowę, jednak pani ciągle zwracała nam uwagę. Przeprosiłam nauczycielkę po raz ostatni i skupiłam się na lekcji. Czas mijał dosyć szybko, więc zanim się obejrzałam zaczęła się przerwa.
Nasza szkoła jest dopiero na pierwszym piętrze budynku. Pod nią znajduje się kawiarnia, do której można zchodzić na przerwach. Wraz z Caroline poszłyśmy do niej, usiadłyśmy przy stoliku obok okna i zamówiłyśmy dwa razy latte waniliowe. Costa Coffee to moje ulubione miejsce na ziemi. Kocham ich kawe, a już zwłaszcza waniliową - jest najlepsza! Mówiłam to już?

- No dobra, to opowiadaj. Jaki masz zamiar jeśli chodzi o tego chłopaka? - zaczęła.

- Mam zamiar to olać. Przecież dlaczego mam dać się zastraszyć? - odpowiedziałam

- No... miałam nadzieję na coś bardziej kreatywnego... Ale jak uważasz. Nie sądzę, że to dobry pomysł. Wręcz przeciwnie. Laska! To jest mega ciacho!

- I co w związku z tym?

- No... To mega ciacho podoba się chyba każdej heteroseksualnej dziewczynie z naszej szkoły!

- Yyy... No i?

- No i to mega ciacho chciało Ci pomóc wstać!

- Ta yhy... Zaraz po tym jak to "mega ciacho" mi postawiło nogę... - zakpiłam z niej. Nie podobało mi się to, że Caroline próbuje mnie tak jakby zeswatać z tym gościem, kiedy ja nawet nie wiem jak on się nazywa. I jeszcze w tamtym momencie wyszłam na kompletną idiotkę, bo uciekam stamtąd jak opentana... Co jest ze mną nie tak, do cholery??

- Dobra Kobieto... nie masz zielonego pojęcia o życiu, ale to ustaliłyśmy już wcześniej. Pozostało tylko imię. Ja Ci go  nie podam, bo będzie dużo ciekawiej jak sama je zdobędziesz. - zaśmiała się i zrobiła ten swój głupi uśmieszek. Kąciki moich ust delikatnie się podniosły, a sama ja zaczęłam się zastanawiać czy on chciał mi pomóc, czy mnie ośmieszyć.

Zadzwonił dzwonek, a ja miałam przed oczami sytuacje, która zdarzyła się zaledwie kilka dni temu. Nie mogło do mnie dotrzeć, co on chciał tak naprawdę zrobić. No ale cóż...

Zaczęła się lekcja. Pani nas przywitała, wszyscy usiedli na swoich miejscach. Na tyle rzucali karteczkami, a z przodu notowali. Zauważyłam jak Carlie zaczęła coś pisać na pogniecionej karteczce. Zerknęłam jej przez ramię, by trochę przeczytać.

"To chodźcie za szkołę na przerwie i nas przedstawisz."

Zapytałam jej czy może mi wytłumaczyć, o co chodzi i z kim pisze. Odpowiedziała tylko, że jest lekcja i powinnam się skupić, a na przerwie mi wyjaśni. Zgnieciony kawałek papieru poleciał na drugi koniec sali. Trochę byłam podekscytowana nową znajomością, bo domyśliłam się, że chodzi o mnie.

- Pisz, bo ona będzie przechodzić po klasie i sprawdzać co masz. - powiedziała. Myślałam, że dostanę zawału, gdy zorientowałam się, że nauczycielka patrzyła na mnie wzrokiem mordercy i zaczęła kierować się w naszą stronę. Caroline zauważyła mój strach i uśmiechnęła się pod nosem. Przepisywałam wszystko tak szybko jak tylko umiałam. Chyba szybciej się nie da.

Pani do nas podeszła w odpowiednim momencie, bo już kończyłam. Zerknęła w nasze zeszyty, spojrzała na to mnie to na Carlie, a następnie znów w nasze zeszyty i się uśmiechnęła, jednak jej spojrzenie mówiło samo za siebie. Chyba się nie polubimy z tą nauczycielką, z tego co czuje.

Zadzwonił dzwonek. Łącząc fakty to oznacza, że lekcja się skończyła, a skoro się skończyła lekcja, to zaczęła się przerwa, co z kolei jest jednoznaczne z tym, że poznam za chwile jakąś osobę i bardzo nie mogę się tego doczekać.

Zaczęłam kierować się w stronę toalety, żeby przypudrować nosek jak to mówią. Niestety (a może i stety) nie zdążyłam. Caroline  pociągnęła mnie za rękaw koszulki. Musiałam więc za nią iść.

Wyszłyśmy na patio. Dziewczyna się zatrzymała i zaczęła rozglądać. W pewnym momencie jej wzrok spoczął na jednym punkcie. Uśmiechnęła się pod nosem. Powolnym krokiem zaczęła iść w stronę grupki osób. Niektórzy jarali, inni się śmiali. Weszłyśmy, a raczej ona wprowadziła mnie w sam środek tej grupki. Dym z papierosów drażnił moje nosdrza. Nienawidzę tego zapachu, mimo, że moja mama pali, to i tak mnie to denerwuje, gdy wypuszcza tą chmurę dymu na kuchnię.

- Eej! Ludziska! - krzyknęła Carlie, a wszyscy niczym psy do szynki, odwrócili się w naszą stronę. - Mamy nową laskę w drużynie. Nazywa się Joane i jest nowa w szkole. Przyjechała z Polski. Dobra to teraz po kolei. To jest Mike - wskazała na wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta o brązowych oczach. - ma 17 lat, nie zdał i pewnie widziałaś go na naszych lekcjach.

- Siemka, Jo, jak leci? - odezwał się z zadziornym uśmiechem. Moje kąciki ust się podniosły.

- No hej - odpowiedziałam

- Tu jest Lucas - blondyn z błękitnymi oczami, delikatnie wyższy ode mnie. - też 17, ale klasa wyżej.

- Hej

- Miło poznać

- Ja jestem Charlotte. - brunetka, ciemna cera, piwne oczy, kolczyki w uszach (takie jak ja) i w wardze. - Jestem w twoim wieku.

- Dalej jest Sam - ona ma fioletowe włosy jasną karnację i ciemno zielone oczy.

- Siema

- Hej

- Następny jest Leo - brunet, błękitne oczy, wysoki

- Dalej Danny - Rudy z niebieskimi oczami

- Tu Jack - brązowe włosy zielone oczy wysoki dobrze zbudowany, ciemna karnacja

- Witam, witam. - wyszczerzył zęby.

- A ten pan tutaj sam Ci się przedstawi. Powiedziała Carlie i odeszła, A moim oczom ukazał się ciemno-oki brunet, dobrze zbudowany.

- Jestem Michael i wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać, nie sądzisz?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Na ZakręcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz