Abigail's prov
Uspokoiłam oddech i bicie serca zrozumiałam, że nie mogę się tak wszystkim przejmować. Aczkolwiek z drugiej strony trudno jest wyłączyć całkowicie ludzkie emocje. Starałam się po prostu zachować zimną krew.
-Moi rodzice są bezpieczni? - wypowiadając to pytanie serce zabiło mi mocniej.
-Wysłałem do nich kilku ochroniarzy, otrzymuje stałe meldunki, są bezpieczni, nic im nie grozi.
-A co z Jasonem? - wstrzymałam oddech.
-Czuje się coraz lepiej, silny jest. - kiedy to mówił odczułam lekką ulgę.
-Oprowadzisz mnie po tym miejscu?
-Mam lepszy pomysł na chwilę obecną - uśmiechnął się do mnie i podał mi dłoń.
-Gdzie idziemy? - spytałam po tym, kiedy dźwignęłam się na nogi.
-Zaraz zobaczysz - ujął moją dłoń i ruszył przodem. Kierował się w prawą stronę tam, gdzie urywał się regał z książkami. Kiedy zbliżyliśmy się do ciemnej przestrzeni na ścianach rozbłysło światło ukazując ceglany korytarz, już znacznie przyjemniejszy na pierwszy rzut oka.
Idąc obserwowałam tą biblioteczkę, która ciągnęła się jeszcze spory kawałek, aż do pierwszego rozstaju dróg. Te podziemia to istny pierdolony labirynt. My skręciliśmy w jeden z pięciu możliwych korytarzy.
Po kilku minutach zrobiło się cieplej.
-Co jest kotku? - spytał Evan, kiedy przystanęłam na moment.
-Zdyszałam się troszkę - zachichotałam.
-Zaraz zaradzimy - wyszczerzył się i wziął mnie na ręce. Wtuliłam głowę e jego obojczyk.
-Ej, jesteś jakiś rozgrzany..
-Im częściej przeminiam się w wilka tyn więcej jego cech przejmuje.
Mruknęłam sobie pod nosem i wciągnęłam (mam nadzieję, że dyskretnie) jego zapach. Faktycznie, trochę pachniał psem, ale ten zapach świetnie przełamywała jego ludzka woń.
-Na miejscu!
Zestawił mnie delikatnie na ziemię, złapałam równowagę i spojrzałam na drzwi, przed którymi staliśmy.
-Wyglądają jak drzwi od składziku.
Evan się nie odezwał, tylko pchnął je leko do przodu.Moim oczom ukazało się coś niewiarygodnego. To całe miejsce wyglądało jak jakiś szpital polowy. Prycze, parawany, pielęgniarki odziane w zgrabne kitle i czepki, weseli pacjenci.
Sama wiedziałam, gdzie iść zrobiłam krok w przód. Nagle wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. Trochę mnie zamurowało.
Co mam zrobić? Czego oczekują?
Jak zwykle nie przemyślałam swojego zachowania i spontanicznie im pomachałam oraz posłałam ciepły uśmiech, ku mojemu zaskoczeniu nie patrzyli się na mnie jak byk na malowane wrota, wręcz przeciwnie, również się do mnie szcerzyli, puszczali oczka (to było dziwne akurat), przyjaźnie się patrzyli, spoglądali na mój brzuszek, z którego byłam dumna.
-Luno stada...-odezwał się ktoś z pacjentów, odruchowo odkręciłam głowę w jego stronę. Leżał tam, ledwo żywy, jego szept słyszałam chyba tylko ja. A może to nie był szept? Usłyszałam go w swojej głowie?-Abigail! Siostrzyczko! - zaćwierkał Jason, co od razu urwało mi kontakt wzrokowy z tamtą osobą.
-Jason widzę że masz się już dobrze - przytuliłam go.
-Wcale tak źle nie było - machnął ręką - a no i zdecydowałem, że pomogę Evanowi w walce.
Nienawidziłam, kiedy podnosił dwie brwi sugerując mi w ten sposób, że jego pomysł był dobry a zazwyczaj kończył się fiaskiem.
-Wykluczone - powiedziałam spokojnie.
-Jestem straszy - zadąsał się.
-Ale ja tu rządzę!
Spojrzeliśmy sobie w oczy i po kilkunastu sekundach wybuchnęliśmy śmiechem. Przypomniały mi się czasy, kiedy naszym jedynym problemem było to, kto będzie miał pilota i będzie mógł zmieniać kanały.
-Moja mała siostrzyczka będzie mi rozkazywać? Wykluczone, ha ha.
-Martwię się o ciebie.
-Siostra ja mam swoje sposoby, tak na prawdę, to trafiłem tu przypadkowo, bo się rozkojarzyłem.
-Jak to rozkojarzyłeś?
Mój brat spojrzał ponad mnie, wiedziałam, że zerknął na Evana, nie wiedział ile może mi powiedzieć.
-Gadaj. - zmieszał się.
-Zabijesz nas obu.
-Jeśli zasłyżyliście to będę bezwzględna.
-Sam się o to prosiłem a Evan się zgodził.
Uniosłam znacząco jedną brew.
-Dobra. Miałem ochraniać nasze miasteczko z zewnątrz, żeby tam się żaden obcy wilk nie przypałętał.
-Czyli ty na prawdę używasz tych sprzętów spod twojego łóżka? Myślałam, że to tylko jakieś zabawki.
-Grzebałaś w moim pokoju!?
-Kto tu teraz powinien być zły? Po coś mnie kiedyś wysłałeś i przypadkowo się natknęłam, musisz dokładnie chować to co chcesz ukryć. - wzruszyłam ramionami.
-Nie wściekłaś się.
-Zasługa dzidziusia, masz u niego wielki kredyt, nadal żyjesz, Evan z resztą też.
-Dlaczego wszyscy o wszystkim wiedzą, tylko ja jestem niedoinformowana?
-Ekhem, siostra, nie możesz się denerwować.
-No zaraz się z życiem pożegnasz.
-Mówię jak uznała rada.
-Jaka kurwa rada?
Spojrzał nerwowo w bok.
-Wysypałeś się, stracone, gadaj.
-Okej, ale chodź, może sobie usiądziesz.
-Chętnie - podeszliśmy do jego łóżka. Klapnęłam sobie i znacząco zmierzyłam go wzrokiem.
-Evan powołał radę, jest tam on, Jeff, beta Evana i Jeffa i ich omegi, ja i jakiś dziwny typek, oberwało mu się niedawno, leży niedaleko.
-Do czego ta rada służyć?
-Do podejmowania decyzji w czasie wojny, oczywiście.
-Aham, wojne mamy, super, kontynuuj.
-Eeee, to jest nasz szpital właśnie, jeszcze jako takiej większej bitwy to nie było, kilka takich mniejszych tylko. Mamy świetnych zwiadowców i ten, dajemy radę.
-Dajecie radę?
-Nooo, tak. Evan to dobry przywódca robi tak, żeby poświęcić swoją sforę jak najmniej.-Przepraszam, że przeszkodzę... - właśnie miałam odezwać się do Jasona i dać mu mały wykład, ale uprzedziła mnie pielęgniarka.
Była bardzo ładna, włosy upięła w kok, delikatnie podkreśliła swoje walory makijażem. Przypomniało mi się wtedy, że ja na pewno muszę wyglądać jak straszydło. Rozczochrana, z podkrążonymi oczami, blada, bez makijażu i zadbanego stroju... - Jason powinien wziąć leki i udać się na krótką drzemkę.
Uśmiechnęła się do mnie i postawiła tacę z medykamentami na jego szafce obok łóżka.
-Odwiedzę cię później, dobrze? Masz odpoczywać.
-Dziękuję siostra - uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło.
Wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia, wzrokiem złapałam Evana, który z kimś żywo gawędził, ale mnie na chwilę obecną interesował ktoś inny...
CZYTASZ
Ty? Moją mate?
Werewolf"-(...)To jakieś chore żarty. Przecież oni mnie zabiją i ciebie przy okazji też. To nie dzieje się na prawde....." Dowiesz się co dalej czytając te skromną opowiastkę ;3 Uwaga! Pojawiają się treści dla dorosłych oraz wulgaryzmy :) Okładkę wykonała f...