-Może dziś pójdziemy do galerii? Ochłoniesz trochę, rozluźnisz się i przestaniesz o tym wszystkim myśleć bo zagrażasz sobie i dziecku-zaproponowała Vick.
- Czym stresem?-zadrwiłam.
-Przemęczeniem. Kiedy ty ostatni raz spałaś?-patrzyła na mnie że zmartwieniem.
-Dziś nie mogłam zasnąć. Nie dość, że słyszałam jęki z pokoju Ari to jeszcze dziecko kopie, a mój brat nie odbiera. Im dłużej czekam aż odbierze tym dłużej ona jest w naszym domu. A do tego widzę jak ta suka patrzy na Klausa i bawi ją moją zazdrość. Mam dość-wyżaliłam się.
-Chodź. Błagam Cię. Zrób coś dla mnie ok?-błagała Tori.
- No dobr...-moją wypowiedź przerwał dzwonek telefonu.
Spojrzałam na wyświetlacz gdzie pisało Johnatan. Szybko odebrałam.
-John?-zapytałam zdenerwowana.
- No a do kogo dzwoniłaś z 40 razy chyba, że pomyliłaś numer-zażartował jednak mi nie było do śmiechu.
-Ty zapchlona imitacjo brata!! Dzwonię do Ciebie od miesiąca. Co jest ważniejsze niż siostra?-krzyczałam tak głośno, że wampir by ogłuchł. Dlatego spojrzałam na Vicky.
-Wybacz byłem zajęty. Co się stało?-wyjaśnił.
- Gdzie się aktualnie znajdujesz??-zapytałam.
- Za twoimi plecami- na jego słowa odwrociłam się.
Faktycznie stał tam śmiejąc się. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. A gdy oderwaliśmy się od siebie....walnęłam mu z liścia w twarz. Szybko złapał sie za obolały policzek i spojrzał na mnie z wymalowanym szokiem. Gdzieś z tyłu usłyszałam śmiech Victorii.
- Za co?-wydukał.
- Jak by Cię to bolało. Błagam Cię. Wiem, że jesteś łowcą pierwotnych. A teraz domyśl się za co-zmrużyłam oczy.
- Skąd ty...? Nie....Proszę powiedz mi, że nie masz nic wspólnego z tymi potworami.
- Spokojnie. Oprócz tego,iż okazuje się, że jestem wiedźmą i mój chłopak jest hybrydą, a do tego jestem z nim w ciąży, to nicmnie z nimi nie łączy-powiedziałam z sarkazmem.
- Ty co?? Masz dziecko z największym wrogiem naszej rodziny?!-wydarł się.
- Naszej rodziny?? Myślałam, że tylko ty jesteś łowcą-spojrzałam mu prosto w oczy.
- To źle myślałaś-wyszeptał na tyle głośno, że to usłyszałam.
- Posłuchaj. Nie będę owijać w bawełne...zadzwoniłam do ciebie tylko ze względu na Arabellę, która mnie szantażuje-westchnęłam.
Po jego minie wnioskuje,że przeżywa kolejny szok.
- Tylko dlatego?? Wiesz zabolało-gdzieś w kąciku jego oka kręciła się łza. Jednak ja dalej staram się być niezwruszona.
- I miało zaboleć. Arabella,twoja dawna znajoma zaszantażowała mnie,że jeśli poproszę Cię o to abyś przestał ją gonić, to ona odejdzie z naszego życia. Jeśli nie to nam je zniszczy. Prosze Cię, więc o to, żebyś przestał ją gonić i dał jej spokój-powiedziałam wszystko na wydechu.
- Cóż..nie. Ona jest dosyć cenna w historii naszej rodziny-specjalnie podkreślił słowo ,,naszej"- ale mam inną propozycje. Każdy skorzysta.
- Zatem co to za propozycja-uniosłam jedną brew podejrzliwie.
- Zrobimy tak, że ja ją dostanę,a wy będziecie wieść spokojne życie.
- W jaki sposób?-zapytała tym razem Toria.
- Ja ją zabije...
Moi drodzy. Przepraszam za taką długą przerwę,ale wena siadła. Jednakże powracam😀😊🎉 Kto się cieszy?? Raczej nie będzie rozdziału dziennie,ale w tygodniu min.1 będzie. Jakieś sugestie? Na przykład na imię dla dziecka Jenny i Klausa. Jak się cieszę,że wróciłam.
CZYTASZ
Heretyk-The Originals
Fanfictiondziewczyna identyczna do byłej narzeczonej Klausa.Ja się skończy ta historia jeśli będzie pracowała u Mikealsonow?