Rozdział 4

529 32 1
                                    

-Cholerstwo nigdy nie piję.-Mruczałam pod nosem ze zwisającą głową nad muszlą klozetową. Poczułam kolejne mdłości, które sugerowały że resztki imprezy wylądują w toalecie. Kiedy poczułam się lepiej wstałam i popatrzałam w lustro. Lepiej żebym się nigdzie nie pokazywała. Umyłam zęby i wypłukałam miętowym płynem by zabić smak wymiotów w jamie ustnej. Włosy związałam w niechlujnego koka, nałożyłam delikatny makijaż by chociaż zakryć zmęczenie i wygląd po imprezie. W piżamie zeszłam do kuchni by zażyć tabletkę przeciwbólową. Na wysepce kuchennej siedzieli rodzice i uważnie mi się przyglądali.
-Co?-Patrzeli na mnie jakby do domu przywiało mnie tornado. 

-Córcia będziesz musiała chyba iść do apteki.-Zaśmiał się tata. Spojrzałam na niego pytająco, jednocześnie szukając cokolwiek przeciwbólowego.-Myślę że przeciwbólowe wszystkie zdążyłaś zjeść już przez cały ten twój okres.

-Że co? Jak ja się teraz światu pokaże.-Wkurzyłam się sama na siebie.

-Ja was nie rozumiem po co wam tyle tych tabletek w ten okres?-Spojrzał na mnie i na mamę jednocześnie.

-Prezesie Brown gdyby był Pan kobietą to by zrozumiał .-Porwałam mu kubek herbaty i poszłam do swojego pokoju uszykować się do miasta.-Też cię kocham Tato!.-Krzyknęłam już ze schodów które prowadziły do mojego pokoju. Z szafy wyjęłam czarne legginsy i szarą koszulkę z czarnym napisem ''STAR''. Star to ja dziś z pewnością nie jestem. Na stopy wsunęłam czarne trampki a na ramię zarzuciłam czarną torebkę.

Jak pech to pech. W aptece jeszcze musiałam trafić na kolejkę. Szczęście szła ona szybko.

-Poprosiłabym tabletki przeciwbólowe najlepiej dwa opakowania.- Poprosiłam. Po chwili dostałam moje ukochane opakowania. Zapłaciłam i wyszłam. Po drodze zahaczyłam o mały sklep by kupić wodę. Nie mogłam wytrzymać z bólu głowy i połknęłam dwie na raz. Za chwile powinno być lepiej. Poszłam na przystanek nie miałam sił iść spacerem do domu. Jak na złość autobus miałam za pół godziny. Z torby wyjęłam książkę dla zabicia czasu.

Pokonując stopnie schodów do mojego pokoju, które okropnie mi się dłużyły. Miałam ochotę położyć się na łóżko i zasnąć. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na telefon leżący na szafce...zawibrował co oznaczało że ktoś do mnie napisał lub przyszło jakie kolwiek powiadomienie z portali społecznościowych. Jak się okazało był to sms od Juana. Juan? Kto to wogóle jest ? Otworzyłam zawartość konwersacji. Żołądek podskoczył mi do gardła, serce zaczęło tak mocno być jakby miało zaraz wyskoczyć a nogi zrobiły się jak z waty gdy zobaczyłam zdjęcie profilowe mojego nauczyciela. Jak to nauczyciela? Po co tyle piłam...jak ja się teraz w szkole pokaże. przecież on nie da mi spokoju.

*JUAN*

''Jak z dzisiejszą kolacją ? ''

*JA*

''Niech pan nie zrozumie że to był błąd, byłam pijana''

*JUAN*

''Ale myślałaś jak normalna osoba"

*JA*

''Zapomnijmy o całej sytuacji. Miłego dnia"

*JUAN*

''To daj się zaprosić chociaż na spacer wieczorem"

Nie mam pojęcia czy się zgodzić...nie chcę problemów w szkole. Ale jeśli ma dać mi spokój to już pójdę.

*JA*

"21 przy boisku."

*JUAN*

"Do zobaczenia"

Była godzina piętnasta miałam czas by zdrzemnąć się trochę. Przykryłam się kocem i wtuliłam się w poduszki po czym od razu odpłynęłam w krainę Morfeusza. Obudziłam się było po dziewiętnastej miałam tylko chwilę by się ogarnąć i przywrócić do porządku. Poprawiłam delikatny makijaż. Założyłam na siebie czarne dżinsy, czerwoną koszule w kratę, skórzaną kurteczkę i do tego białe trampki. Włosy rozpuściłam. Zdążyłam wypić jeszcze moją ulubioną czekoladę po czym było już przed 21.

-Wychodzę na spacer.-Krzyknęłam.

-Jutro szkoła żebyś wstała.-Powiedział tata.

-Będę za chwilę.-Po czym wyszłam i ruszyłam w stronę boiska. To dobry pomysł iść ? Może się wrócić? Lecz było już za późno. Czekał na jednych z ławek na boisku. Kompletnie nie wiem jak się przy nim zachować.

-Dobry wieczór panu.-Powiedziałam zawstydzona, spuszczając wzrok w dół.

-Juan Bello, mów mi Juan.-Powiedział spokojnym głosem. Jestem tak kompletnie zawstydzona. Boże zabierz mnie stąd. Spojrzeliśmy na siebie uśmiechając się delikatnie

Ciąg dalszy spotkania Juana i Belli będzie kontynuowany w następnym rozdziale. Miłego ! Przepraszam że taki krótki.



GangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz