- Więc czekamy jeszcze na Rosję i Polskę- upewnił się Niemcy, spoglądając uważnie na Anglię. Wygląd pary ciągle go rozpraszał, ale stwierdził, że może jak dłużej będzie się na nich patrzył to się przyzwyczai. Jednak na razie ta metoda nie działała. Gilbert tym bardziej nie pomagał, śmiejąc się pod nosem, podczas gdy próbował wysłać zdjęcia do Hiszpanii, a Francis starał się zabrać mu telefon. Anglia wydawał się równie zirytowany ich zachowaniem, ale jak na razie udawało mu się powstrzymywać.
- Zgadza się. Wiemy, że Rosja jest już w drodze, ale Polskę zatrzymały pewne... okoliczności- Artur starał się nie patrzeć na gapiącego się na niego Romano, zwłaszcza, że wzrok Włoch przyprawiał go o ciarki. To było naprawdę niekomfortowe. Po chwili otrząsnął się, próbując skupić się na Ludwigu. Jednak to również było dziwne. Artur nigdy nie sądził, że jeszcze raz zobaczy Gilberta z takim wyrazem twarzy. To wszystko był o takie uciążliwie. Nagle drzwi otworzyły się i hukiem odbiły od ściany.
- Al, ostrożnie!- krzyknął Matthew, pospiesznie podążając za zdenerwowanym bratem.
- Ta, ostrożnie! Wsadź sobie tą ostrożność w moje cztery litery!- prychnął Ameryka przez ramię, po czym tupiąc, wparował na schody. Matthew rzucił zrozpaczone spojrzenie na zdziwioną grupę, po czym ruszył za bratem.
- Co to było?- wydusił z siebie Gilbert, patrząc w szoku za bliźniakami.
- Wszyscy na mieście ignorowali Alfreda- powiedział Włochy, wchodząc do domu, po czym ostrożnie zamknął za sobą drzwi. W rękach trzymał siatki z zakupami, co nieco utrudniało mu to zadanie, ale Niemcy od razu zerwał się, by mu pomóc. W podziękowaniu Feliciano uśmiechnął się lekko, po czym pocałował go w policzek.
- Przez to, że jest w ciele Kanady, ludzie zdają się go nie zauważać, a wiecie jak Ameryka potrzebuje uwagi wszystkich dookoła- powiedział kładąc siatki na stole w salonie. Przez chwilę w nich grzebał, po czym coś z nich wyciągnął i podał Anglii.- Czy to to?- Artur lekko kiwnął głową, po czym wymamrotał podziękowanie. Włochy przyjął je z uśmiechem, po czym zabrał resztę zakupów do kuchni. Ludwig pospiesznie podążył za nim z zamiarem pomocy przy przygotowaniu posiłku.
- W pewnym momencie powiedział coś co mocno uraziło Kanadę, więc dodatkowo się pokłócili- krzyknął Feliciano zza ściany. Artur spojrzał na Francisa z niemym pytaniem w oczach, ale druga nacja pokręciła głową. To nie pierwszy raz, gdy chłopcy się kłócili i zawsze potrzebowali rozwiązać to między sobą. Gdyby Artur albo Francis się wtrącili, tylko byłoby gorzej. W sumie już można było słyszeć krzyki z góry, ale nikt nie potrafił dokładniej powiedzieć o czym one były. Romano przewrócił oczami, po czym zajął się czytaniem jednej z książek, które leżały w pobliżu. Za to w tym czasie Gilbert zdołał zbiec z salonu i zamknąć się z telefonem w łazience.
- To ja... pójdę poszukać jakiegoś zaklęcia, które mogłoby to naprawić- mruknął Artur, przerywając niezręczną ciszę. Po chwili wstał i szybkim krokiem odszedł. Francja przez chwilę jeszcze patrzył na drzwi, przez które wyszedł jego kochanek, po czym przyciągnął się i wstał. Dopóki Rosja i Polska nie przyjadą lub Artur czegoś nie wymyśli nie było co robić. Romano wydawał się być zajęty czytaniem, więc Francuz postanowił mu nie przeszkadzać i zamiast tego zajrzał do kuchni, by sprawdzić czy nie przyda się tam mała pomoc.
- Hej, pomóc....- Francis urwał w pół zdania widząc Włochy przyszpilonego do kredensu, całującego się z Niemcami. Obie nacje natychmiast otworzyły oczy i odskoczyły od siebie.
- Kiedy Prusy powiedział, że ze sobą chodzicie myślałem, że żartował....- wymamrotał Francja, niekoniecznie wiedzieć czy ma się cieszyć, że jego ship faktycznie się spełnił, czy być nieswój z powodu widoku Gilberta i Lovino całujących się. Gdyby Hiszpania to widział..... Ludwig już by stracił głowę, nawet jeśli pierwotnie należała ona do jego brata. Po chwili zamyślenia po prostu odwrócił się i wyszedł. Osłupiały zajrzał do salonu, al był tam tylko Romano, co niezbyt pomogło mu w obecnej sytuacji. Postanowił poszukać jedynej rzeczy, która mogła go uspokoić. I na szczęście wiedział, gdzie on jest. Dalej lekko otępiały, ruszył przez korytarz na sztywnych nogach aż przed nim nie pojawiły się masywne drzwi. Do piwnicy. Francja otworzył je z lekkim trudem, a zawiasy skrzypnęły. Jak na przejście dość często używane, było mocno zaniedbane. Wąska, zakurzona klatka schodowa w końcu otworzyła się, ukazując dość rozległe pomieszczenie o niskim suficie. Nacje tak wysokie jak Holandia czy Rosja musiałyby penie się lekko zgarbić, by nie szurać głową po stropie. Pomieszczenie wypełnione było regałami oraz dziwnymi kuframi czy wolno walającymi się bambetlami. Na półkach stały zakurzone księgi i tomiska wraz z jakimiś dziwnymi rzeczami, które Francis niekoniecznie chciał znać po imieniu zwłaszcza, że większość wyglądała obrzydliwie. Jednak nie tego szukał. Powoli ominął regały, za którymi znajdowała się niewielka przestrzeń. W rogu stało spore biurko-narożnik, a zaraz obok niego kociołek nad... Francis nie potrafił stwierdzić czy to było ognisko czy palnik z kuchenki gazowej, bo nie wyglądało na żadne z tych rzeczy. Na podłodze namalowany był okrąg z jakimiś dziwnymi runami, a na ścianie pentagram. Francję przeszły ciarki. Wiedział, że jego pracownia będzie dziwna, ale nie sądził, że będzie wyglądała jak żywcem wyciągnięta Z jakiegoś horroru... Nagle spomiędzy regałów wyszedł Artur i natychmiastowo zamarł, widząc Francuza.
- Bloody hell, what are you doing here?!- wykrzyknął zaskoczony. Jednak Francja nie odpowiedział tylko przytulił się do swojego partnera.
- Co z tobą?- westchnął Brytyjczyk, kładąc dłoń na włosach kochanka.- Nic. Po prostu cieszę się, że to akurat z tobą zamieniłem się ciałami.
Moje wiadomości na końcach rozdziału to chyba już standard... przepraszam za to... coś... ale nie potrafię nic innego napisać. Mam swego rodzaju blocka i jedyne co teraz jestem w stanie robić to plecienie lub robienie szkiców (nie żebym umiała rysować XD) No. To w następnym rozdziale coś na sto procent spieprzę, ale co za różnica, przecież każdy jest nienormalny. A i jeszcze przepraszam wszelkich fanów UsUk, ale jak mam napisane w opisie to Francja jest z Anglią, nie Stany Zjednoczone.
CZYTASZ
Ty chyba żartujesz
FanfictionCzy mieliście kiedyś tak, że obudziliście się w nie swoim łóżku? Możliwe. A nie w swoim ciele? W przeciągu paru godzin świat przewrócił się do góry nogami i szybko się nie odwróci. Oto przed nami łańcuszek nieszczęść i nieśmiesznych żartów, który mo...