Chapitre 1

72 13 18
                                    

  ''Paryż - stolica Francji, stolica mody, miasto zakochanych. Te określenia można mnożyć w nieskończoność. To jedno z piękniejszych miast Europy. Jednak skupię się nad jednej rzeczy, mianowicie... historii dwóch chłopców.''

  11 ans, 4 ans à l'école

— Jungkookie, Jiminnie chodźcie na obiad! — zawołała rodzicielka starszego chłopca. W progu kuchni pojawili się dwaj mali uśmiechnięci chłopcy, odrobinę wyższy, chudszy Jungkook i Jimin grubszy, pyzaty, niższy chłopiec, który zawsze na polikach nosił delikatny różowy rumieniec. Byli tego samego wieku, jednak Jimin był młodszy. Ten uroczy dzieciak mimo obelg na swój temat, zawsze chodził uśmiechnięty, tuląc się do swojego przyjaciela Jeongguka, który zawsze stał za nim i pomagał mu ze wszystkim. Wszędzie chodzili razem, trzymając się za rączkę. Nie jedna pani mówiła, że wyglądają, jak rodzeństwo, jednak było inaczej.  

Odwzajemnił uśmiech, ten chłopak był jedynym który go naprawdę lubił. Reszta była miła tylko kiedy miała z tego profit. 

— Spagetti może być?

 — Tak! Jimin bardzo je lubi — uśmiechnął się szeroko do rodzicielki. Kochał uszczęśliwiać innych, a tym bardziej tą uroczą klusię, która zawsze była obok niego, nawet kiedy był smutny i zły. Był to jego prawdziwy przyjaciel, na którego gniewać się nie dało, ponieważ zawsze po pięciu minutach się godzili, śmiejąc się ze wspólnych przeżyć. Park zawsze się uśmiechał tylko przy Jeonie, ponieważ podarował mu pewną cząstkę siebie. To on zdobył jego zaufanie i tylko ten chłopiec mógł zawsze z nim chodzić na plac zabaw, latem całe dnie huśtali się rozmawiając o wszystkim i o niczym albo się bawili rysując coś na tablicy kredą. Starszy miał smykałkę do rysowania, a Jimin trochę tego mu zazdrościł, tak samo, jak sylwetki. Sam był bardziej pulchny, ale dla Jeongguka liczyło się, jaki ktoś jest wewnątrz, a nie na zewnątrz. Oby dwoje startowali w konkursach i zgarniali podobne wyniki, byli na tym samym poziomie.

  Uśmiechnął się jeszcze bardziej na myśl że Jeon myśli o nim, jak zawsze. 

  — Jak było dzisiaj w szkole?

— No dobrze, dzisiaj z Jiminem byliśmy na konkursie w bibliotece, był to z ortografii, jednak my mieliśmy maksymalną ilość punktów i będzie dogrywka, szczerze mówiąc, to mój przyjaciel powinien wygrać, ponieważ, on zasługuje na to bardziej niż ja — usiadł do stołu, patrząc w oczy młodszego, w których widział łzy, były to na pewno łzy szczęścia, przecież Park zawdzięczał tak wiele od tego chłopaka, jak miał się mu odwdzięczyć za wygranie konkursu z ortografii? Jeon nie lubił, kiedy Minnie dawał mu prezent, na które wydał pieniądze, wolał jednak normalny rysunek, jakieś śliczne opowiadanie, jakiś wierszyk, to on wolał dawać innym rzeczy od serca. Mógł dla niego oddać wszystko, byle, żeby był szczęśliwy.  

 —W-wcale nie, ty byłeś lepszy  

 — Minnie, to ty powinieneś wygrać i tak mi na tym nie zależy, ponieważ zależy na twoim szczęściu — wzruszył ramionami, a przed nimi mama starszego postawiła talerze pełne makaronu i sosu z mięsem. — Smacznego — powiedział, a kiedy każdy odpowiedział tym samym zabrał się za jedzenie. Kiedy skończyli akurat do domu zawitał ojciec Jeona, który ucałował swoją żonę w policzek, a synowi roztrzepał włosy na wszystkie strony świata. — Tato? — spojrzał na rodziciela, z brudną buzią. — Prawda, że Jimin powinien wygrać dogrywkę z ortografii?  

 — Zgadzam się  

 —D-dziękuje, ale myślę, że tak naprawdę to on i ja powinniśmy mieć pierwsze miejsce —wzruszył ramionami.  

  — Mogę Ci ustąpić to nic wielkiego — wytarł swoje usta chusteczką. — Chodź do pokoju pójdziemy się bawić! — uśmiechnął się i pognali do pokoju.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 11, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

'tu l'avais promis';jjk+pjm [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now