I miss you daddy

15 1 0
                                    

Sherlock Holmes stał nad grobem swojego ukochanego i ściskał za rączkę ich córeczkę Rosie. John Watson zmarł rok wcześniej zaraziwszy się jakimś paskudztwem od któregoś z pacjentów.

-Tato?- spytała dziewczynka- mogę tu zostać chwilę sama?

-no dobrze- zgodził się Holmes- będę czekał przy samochodzie

I odszedł ścieżką zasypaną jesiennymi liśćmi.

Dziewczynka uklęknęła przed grobem i powstrzymując łzy zaczęła mówić.

-minął już rok Tatusiu. Sherlock mówi że jesteś teraz w lepszym miejscu zwanym niebem. Wiesz że nauczyłam się pływać tego lata? Umiem już otwierać oczy pod wodą. Sherlock powiedział że jestem już duża bo chodzę do szkoły. Tęsknię za tobą Tatusiu... Czy ty mnie teraz widzisz?-

Wiatr strącił z grobu doniczkę z kwiatkiem zupełnie jakby John chciał pokazać córce że ją widzi.

-kocham cię tatusiu- wyszeptała dziewczynka i skierowała do wyjścia z cmentarza.

4 lata później

Jedenastoletnia Rose Watson wracała ze szkoły okrężną drogą. Postanowiła odwiedzić swojego biologicznego ojca na cmentarzu. Po chwilowym błądzeniu po cmentarzu znalazła czarny nagrobek ozdobiony grawerunkiem „John Hamish Watson" a pod spodem data urodzenia i śmierci.

-minęło już pięć lat Tatusiu- zaczęła- jestem już w piątej klasie, chce być lekarzem tak jak ty. Bardzo za tobą tęsknię. Zeszłej nocy obudziłam się słysząc czyjś płacz. Zeszłam na dół a tam przy stole w kuchni siedział Sherlock zalany łzami. Zapytałam go czemu płacze a on odpowiedział że im starsza jestem tym bardziej ma wrażenie że kiedyś nie będzie umiał na mnie spojrzeć bo z wiekiem coraz bardziej przypominam ciebie. –próbowała powstrzymać się od płaczu ale nie dała rady więc pozwoliła łzom płynąć- wiem że obiecałam nie płakać ale to jest dla mnie za trudne. To boli wiedzieć że nigdy nie zobaczysz jak dorastam, nigdy nie będę mogła przedstawić ci mojego chłopaka jak będę go miała, nigdy nie pomożesz mi odrabiać lekcji i nigdy już nie zjesz z nami obiadu. Tak bardzo tęsknię za tobą Tatusiu... Czy ty mnie teraz widzisz?-

Mimo iż był upalny dzień, dziewczynka poczuła przeszywający chłód. Zupełnie jakby niedaleko niej był duch. Nagle z grobu spadł niebieski znicz. Dziewczynka uśmiechnęła się. Wiedziała że ten znicz i chłód były znakami od ojca. Spojrzała na zegarek i zorientowała się że była przy grobie prawie godzinę. Sherlock pewnie się o nią martwił. Czym prędzej wyszła z cmentarza i puściła się biegiem w stronę Baker Street.

5 lat później

Szesnastoletnia Rose Watson wracała ze szkoły w towarzystwie swojego przyjaciela Hamisha. Nagle przystanęła i popatrzyła stęsknionym wzrokiem w stronę cmentarza.

-co się stało?-zapytał chłopak

-pamiętasz jak poznałeś mojego Tatę?- odpowiedziała pytaniem

Chłopak skinął głową.

-pewnie też pamiętasz że gdy pytałeś o moją mamę ja zawsze zmieniałam temat-ciągnęła-czas żebym powiedziała ci prawdę,nigdy nie znałam mojej mamy. Zmarła przy porodzie i wychowywał mnie tata. Mój biologiczny tata, doktor John Hamish Watson. Odkąd pamiętam tata mieszkał z Sherlockiem którego przedstawiłam ci jako mojego ojca. W sumie Sherlock jest dla mnie jak ojciec. No i wierz lub nie, pierwsze lata mojego życia spędzałam w towarzystwie dwóch gejów. Niestety mój tata, John zaraził się w szpitalu jakimś paskudztwem od jednego z pacjentów i zmarł gdy miałam sześć lat. John Watson, mój biologiczny tata leży tu na tym cmentarzu i po prostu zdałam sobie sprawę że dawno go nie odwiedzałam. Och, tak bardzo za nim tęsknię.- poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy jednak nie zatrzymywała ich. Pozwoliła im płynąć.

Hamish spojrzał na swoją przyjaciółkę. Nie mógł uwierzyć że dziewczyna zazwyczaj wesoła i roześmiana, teraz stoi przed nim i łyka słone łzy. Podszedł do niej i mocno ją objął. Dziewczyna wtuliła się mocno w jego sweter i zaszlochała.

-spokojnie, już jest dobrze- powiedział cicho, lekko ją kołysząc- już nie płacz, wszystko jest okej, jestem przy tobie i nigdy cię nie zostawię, zawsze będę z tobą

-dziękuję- odparła pociągając nosem- dziękuję że jesteś, pójdziesz ze mną na cmentarz czy mam iść sama?

-oczywiście że pójdę z tobą, nie zostawię cię teraz samej-stwierdził

Oboje weszli na cmentarz i spędzili kilka minut na szukaniu nagrobka. Po chwili stanęli przy właściwym grobie. Dziewczyna przyklęknęła i zaczęła mówić.

-minęło już dziesięc lat tatusiu. Jestem już w liceum. Jak zapewne pomyślałeś, profil biol-chem. Tak,tato, będę lekarzem i dokończę to co zacząłeś. Ale w odróżnieniu od ciebie nie wpakuję się w żadną wojnę w Afganistanie.-uśmiechnęła się lekko- zastanawiam się już na studiami medycznymi i chyba pójdę tam gdzie ty. W końcu sprawdzony uniwerek. Poznałam miłego chłopaka, ma na imię Hamish i trochę przypomina ciebie. Sherlock twierdzi że nawet bardzo przypomina ciebie. Hamish i ja jesteśmy w jednej klasie i planujemy razem studiować. Tak jak chciałeś żyję szczęśliwie nie to co ty. Mam przyjaciół, kochającego ojca(mówię tu o Sherlocku) i kochanego młodszego braciszka. Tak nie przesłyszałeś się. Wiesz, Sherlock chciał mieć syna i adoptował chłopca trzy lata młodszego ode mnie. Ma na imię Will. Nie mogę uwierzyć że jest tak uderzająco podobny do Sherlocka. Tęsknię za tobą tatusiu... Czy ty mnie widzisz?-

Nagle powiał wiatr i Rose miała wrażenie że przez chwilę widziała twarz ojca. Zdziwiona przetarła oczy ale wtedy przywidzienie znikło. Wstała i wróciła do czekającego na ścierzce Hamisha.

-zawsze tak długo gadasz?-zapytał

-wiesz, za każdym razem jestem starsza i mam więcej do powiedzenia- odparła z uśmiechem

Chłopak objął ją ramieniem i wyszli z cmentarza. Była tak roztrzęsiona ze postatowił odprowadzić ją do jej domu. Rozmawiając o studiach medycznych udali się piechotą na Baker Street.

5 lat później

Rose Watson siedziała na siedzeniu pasażera w samochodzie który należał do niej i jej chłopaka Hamisha i obserwowała widoki za oknem. Jechali na obiad do Sherlocka Holmesa, przybranego ojca młodej kobiety. Rose niedawno ukończyła drugi rok studiów medycznych i po pierwsze chciała po tak długiej nieobecności odwiedzić mieszkanie na Baker Street gdzie się wychowywała a po drugie tęskniła za przybranym ojcem. A no i potrzecie chciała żeby sherlock wreszcie zobaczył jej kilkumiesięcznego synka. Chłopiec miał na imię John, po biologicznym ojcu Rose. Nagle kobieta zobaczyła przez okno miejsce obok którego nie mogła przejechać obojętnie.

-zatrzymaj się proszę-położyła dłoń na dłoni ukochanego

-chcesz odwiedzić ojca na cmentarzu?- zapytał ze zrozumieniem Hamish

Kobieta skinęła głową. Przekręcił kierownicę i zjechał na parking obok cmentarza. Kobieta wysiadła z samochodu i poszła zobaczyć grób ojca. Jak przed laty klęknęła przy grobie.

-minęło już piętnaście lat tatusiu. –zaczęła-Pamiętasz jeszcze Hamisha? No więc Hamish jest moim chłopakiem i mamy razem malutkiego synka. Ma na imię John, po tobie.-uśmiechnęła się lekko- skończyłam drugi rok studiów medycznych. Już nie długo tatusiu. Już niedługo będę lekarzem. Jesteś zę mnie dumny prawda? Idę właśnie do Sherlocka na obiad. Ciekawe kiedy był u ciebie ostatnio. Założę się że przyłazi tu codziennie. Wiesz że cię kocham prawda? Tęsknię za tobą tatusiu... Czy ty mnie teraz widzisz?-

Nagle z grobu pospadały znicze i potłukły się na okruchy. Okruchy zaczęły się przesuwać jakby ruszał je wiatr ale były za duże by wiatr mógł je dźwignąć. Rose patrzyła na to zaskoczona. Tym czasem kawałki szkła ułożyły się w napis „widzę cię córeczko, zawsze widziałem". Dziewczyna uśmiechnęła się a po jej policzkach popłynęły łzy szczęścia. Otarła łzy rękawem swetra i rzuciwszy ostatnie spojrzenie na grób ojca, skierowała się do wyjścia.

**************************************************************************************************

Mam nadzieję że wam się podobało. Do napisania, paaaaaaaaaaaaaaaaaaa

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 12, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I miss you daddyWhere stories live. Discover now