Drarry! Drarry! Drarry! Nie wiem, kto z was się domyślił wcześniej, ale w tym rozdziale pojawi się mój sentymentalny, drugi paring. Drarry 4ever! Mam nadzieję, że będziecie tak samo zadowoleni czytając to, co ja pisząc :) Enjoy!
Dni i tygodnie mijały, aż ponownie nastał październik i uczniowie żyli tylko balem z okazji Halloween. Salomea też przeżywała go bardziej niż zwykle, bo dopiero zdała sobie sprawę, że minął rok odkąd tu jest. Tyle się wydarzyło, naszła ją jakaś dziwna refleksja. Zamyślona szła przez korytarz, aż nagle na kogoś wpadła. Zachwiała się i prawie upadła.
- Uważaj jak leziesz. - warknął na nią Severus. - Dlaczego w ogóle snujesz się po korytarzu pół przytomna?
- Zamyśliłam się po prostu. - wzruszyła ramionami. - Wiedziałeś, że jestem tu już od roku? Wkrótce będzie nasza pierwsza rocznica. - zaśmiała się.
- Od roku uprzykrzasz mi życie i sprawiasz, że z każdym dniem chcę umrzeć coraz bardziej. Nie mógłbym zapomnieć.
- Dupek. - mruknęła. - Patrolujesz korytarze?
- A jak myślisz? - westchnął. - Już po ciszy nocnej, a te przeklęte bachory pewnie jeszcze się gdzieś włóczą.
- Towarzyszyć ci?
- Jeśli musisz. - westchnął zrezygnowany.
- Może sami będziemy mogli skorzystać z jakieś klasy? - zaproponowała.
- Jesteśmy w pracy. - upomniał ją.
- Ale tu nikogo nie ma.
- To, że jeszcze nikogo nie złapaliśmy nie znaczy, że wszyscy grzecznie śpią w swoich łóżkach.
- Pesymista. - mruknęła.
- Ciii - uciszył ją. - Słyszysz?
Z jednej z klas dochodziły krzyki. Zbliżyli się do niej powoli i nasłuchiwali.
- Myślisz, że Ci zaufamy skoro twoi rodzice przeszli na naszą stronę, Malfoy?
- Mam gdzieś Twoje zaufanie, Potter.
- Oczywiście, bo jesteś śmierdzącym śmierciożercą.
- Kiepska obelga, nie stać cię na więcej?
- Zaraz pokażę ci na co mnie stać!
Severus wszedł do sali, gdzie dwóch chłopców właśnie okładało się pięściami. Przerwali i spojrzeli na wychowawców. Odsunęli się od siebie i czekali na nieuniknione kary.
- Czy wyście oszaleli? - warknął Severus.
- To jego wina! - krzyknął Draco.
- Akurat, to ty mnie tu zwabiłeś. - bronił się Harry.
- Nie interesuje mnie kto zaczął. - przerwał im.
- Jesteśmy po tej samej stronie, nie możemy się kłócić. - wtrąciła się Salomea.
- Malfoyowie pewnie po to zostali wysłani przez Voldemorta. - wysyczał wściekły Harry.
- Potter, ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie wymawiał tego imienia! - krzyknął wściekły Snape. - Gryffindor traci 50 punktów.
- Slytherin również. - dodała Salomea. - Oboje zawiniliście i oboje poniesiecie karę.
- Macie szlaban. - zawyrokował. - Jutro zjawicie się u mnie.
- Chciałabym, żeby Harry zjawił się u mnie. - wtrąciła się kobieta.
- Dobra, ale żadnej taryfy ulgowej. - warknął w jej stronę.
CZYTASZ
Severus Snape i uroki leczenia
FanfictionSalomea jest stażystką w Hogwarcie. Poznaje Severusa, gdy ten powraca poturbowany z podwieczorku u Czarnego Pana. Coś między nimi iskrzy i buduje się nić porozumienia, ale czy to wystarczy? Czy Severus pozwoli sobie na uczucia i odrobinę szczęścia...