'20'

681 72 22
                                    

Karol od godziny szykowała się na dzisiejszą imprezę. Nie miała najmniejszej ochoty tam iść, jednak ujrzenie blondynki było silniejsze. Nadal nie rozumiała, dlaczego Włoch napisał do niej a na dodatek zaprosił na imprezę. Nienawidzili się w pewnym sensie.

Dziewczyna pomrugala kilka razu, a następnie przeglądając się jeszcze raz w odbiciu lustra, podeszła do swojego łóżka i łapiąc za małą torebkę, ruszyła do wyjścia.

Dla Valentiny.

×××

Kilka minut później znalazła się pod domem należącym do Argentyńczyka. Wzięła głęboki wdech i ruszyła w stronę wejścia. Nie zabrakło przenikliwych spojrzeń osób przebywających na ganku. Bo w końcu hej! Nie codziennie można zobaczyć Karol Sevillę na jakiejkolwiek imprezie.

Po chwili znalazła się w środku domu a w powietrzu unosił się zapach alkoholu. Parę nastolatków obijało się o Meksykankę, która zrobiła zniesmaczoną minę. Nienawidziła tego. Miała ochotę zawrócić. Wtedy ją zauważyła. Jasno różowe włosy do połowy głowy, jednak na górze został ślad blondu. W obcisłej czarnej sukience śmiała się z tego, co mówiła jakaś dziewczyna obok.

Na żywo jest jeszcze ładniejsza.

Karol głośno przełknęła ślinę i niepewnie ruszyła do dziewczyny. Po pięciu sekundach znalazła się za nią. Delikatnie chrząknęła.

— Um... Valentina? — Zapytała, denerwując się. Różowowłosa spojrzała na nią.

— O co chodzi? — Odezwała się blondynka.

— Ja... — Zaczęła, jednak przerwał jej dobrze znany głos.

— Karol! Tutaj jesteś! — Krzyknął Włoch, podchodząc do niej. — Cześć, Valentina. Jak się bawisz? — Zapytał, obejmując szatynke, przez co ta poczuła się niezręcznie.

— Świetnie. Jest naprawdę fajnie. — Spojrzała na Karol. — Co chciałaś mi powiedzieć?

— Um... To nic takiego. Miło cię poznać. — Uśmiechnęła się delikatnie.

— Panie wybaczą. — Przeprosił dwie przyjaciółki i odszedł, nadal trzymając przy sobie Karol, kierując się do kuchni.

— Na co masz ochotę? Wódka, piwo, drink?

— Wodę, jeśli można.

— Wodę? — Prychnął. — No dalej Karol, to jest impreza. Nie bądź taką grzeczną dziewczynką.

— Nie mam ochoty na alkohol. Zresztą... Powinnam się już zbierać.

— Dopiero przyszłaś.

— Tak, wiem. Jednak nie czuję się najlepiej. — Uśmiechnęła się przepraszająco.

— Chodź na górę. Tam poczujesz się lepiej. — Patrzyła na niego przenikliwie. — Spokojnie, nie bój się. — Wyciągnął przed nią rękę. — To jak? — Posłał jej uśmiech.

Sevilla spojrzała na rękę z obawą,  jednak złapała ją  wywołując jeszcze większy uśmiech na twarzy Ruggero.

Pociągnął ją w stronę schodów. Ostatni raz spojrzała na blondynkę, która dalej się śmiała.

"girls like girls" ♣ varolDonde viven las historias. Descúbrelo ahora