ROZDZIAŁ.30 RODZINA

221 15 5
                                    

***Pov.Cruz***

Dojechaliśmy na miejsce. Praktycznie od razu wyskoczyłam z kabiny transportowca, aby wydostać CRS'a. Pan McQueen widząc co robię pomógł mi szybko. Maniek za to z Sarą zajęli się Chevroletem. Lucy? Lucy patrzyła coś w telefonie. Wsiadłam szybko do auta. Wepchnęłam Sztorma pod kierownicę, aby ukryć go. Miałam nadzieje, że nie nabił się na pedały. Ja za to usiadłam za kierownicą uważając, aby nie nadepnąć na Jacksona. Pan McQueen wtedy odpiął siatkę bezpieczeństwa i spojrzał mi w oczy. Przełknęłam ślinę.

-Jesteś zmęczona, prawda?

-Em...tak!- odparłam szybko.

-Jutro zaczniemy trening. Chodźmy do pokoi.

-Właściwie to chciałam się przejechać...

-Wykluczone.- odparł ze spokojem.- Czas odpocząć.

Widziałam, jak czeka, aż wysiądę. 

-Tato!- krzyknęła Lucy.- Chodź pomóc mi z walizką.- poprosiła. Zygzak westchnął po czym się oddalił. Kroki Zygzaka w pewnym momencie stały się niesłyszalne, a Lucy podbiegła do okna.- Wychyl się Sztormiak.- poprosiła. Jackson na jej polecenie wyciągnął głowę uderzając się, przy tym o kierownicę.- Hah! Kocham te wakacje...

-Dzięki Lucy za odciągnięcie uwagi.- podziękowałam.

-Właściwie to po prostu byłam za leniwa, aby wnieść te kilogramy do pokoju, ale skoro pomogłam to super. Zawsze do usług.- powiedziała.

-Pomożesz nam dostać się do pokoju. 

-A, czy Chevrolet Corvette ma silnik V8?- zapytała.

-No...chyba tak.

-To świetnie się składa. Dobra. Wyłaźcie.- poprosiła odsuwając się. Wraz ze Sztormem wyszliśmy z auta. Jack miał ze sobą dodatkową torbę z ubraniami.

-Daj to Cruz Jacuś.- odparła.- Bo jak mój tata nas nakryje to łatwiej wytłumaczyć, że to Cruz.

-Jak mnie nazwałaś?- zapytał.

-Słuch już nie ten?- burknęła, a ja wyrwałam mu torbę z rąk.

-Chodźmy.- warknęłam. Zaczęliśmy wchodzić po schodach. Gdy byliśmy praktycznie na górze Lucy rozejrzała się za panem McQueen.

-Przed chwilą wlazł do pokoju. Ruchy!- odparła wchodząc na piętro. Nie odstępowaliśmy jej na krok.- Który masz pokój Cruz?- zapytała. Spojrzałam na kluczyk.

-108.- dziewczynka na to zatrzymała się i wskazała dłonią na drzwi z numerem.- Miłego pobytu. A jeszcze jedno do Jacksona!- prawie, że krzyknęła. Sztorm popatrzył na nią z litością w oczach.- A w sumie to... nie ważne. Jesteś dorosły, więc chyba ty...wiesz no...do widzenia.- po tych słowach oddaliła się w drugą stronę korytarza i weszła do któregoś z pokoi.

-O co jej chodziło?- zapytał.

-Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć.- przyznałam otwierając drzwi. Weszliśmy do środka odkładając jego torbę. Dębowe panele sprawiały wrażenie bardzo ciepłych, przy jasnoszarych ścianach. W pokoju stało łóżko, mały stolik i szafa. Były też tam drzwi do łazienki. Nocuje tutaj kilka młodzików, którzy przyjeżdżają tu na treningi, a oni nie potrzebują większych pokoi.

-Ty śpisz na łóżku, a ja na ziemi.- powiedział od razu Jackson.

-Jesteś tak, jakby gościem. Więc raczej...

-McQueen mnie tu zobaczy i mamy przerąbane. Koło szafy jest wnęka. Tam sobie rozłożę jakąś pościel, czy coś. Poradzę sobie.- odparł.

-Przynajmniej ciuchy sobie rozłóż w szafie.- poprosiłam.- Zawsze jest dzielone na dwa, więc nie ma problemu.

LET'S RACE!- Cars (Auta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz