«8»

503 24 9
                                    

«Bianka»

Po śniadaniu wszyscy skoczkowie udali się na 3 godzinny trening. Zdecydowałam, że pójdę na zakupy. Mia oczywiście była chętna. Wyszliśmy z hotelu i poszliśmy do najbliższej galerii handlowej. Po około 4 godzinach wróciliśmy do hotelu. Weszłam do pokoju o 13:30. Obiad był o 14. Na łóżku leżał bukiet czerwonych róż. Podeszłam
do nich i zobaczyłam karteczkę. Było na niej napisane  "Przepraszam". Obok kwiatów leżało czerwone podłużne pudełeczko. Bez wahania otworzyłam je. Znów karteczka. Napis brzmiał "Dziś o 19 przyjdź na dół do restauracji "Focus". Kocham Cię. A.W."
Pod bilecikiem leżała piękna złota bransoletka z sercem. Wzięłam ją w rękę i spojrzałam, że po drugiej stronie był napis.
"Będę Cię kochał zawsze i na zawsze💞 A.W"
W jednej sekundzie zapięłam ją na nadgarstku. Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju. Równo o 14 weszłam na jadalnię. Usiadłam na swoim miejscu. Przy naszym stoliku byli wszyscy oprócz Andreasa. Dziwne... przecież on zawsze jest przez czasem. Po dziesięciu minutach raczył przejść pan księżniczka Andreas Wellinger. Jego zawsze idealne włosy były potargane i w totalnym nieładnie. Usiadł koło mnie. Na jego białym t-shircie i na szyi była czerwona szminka. Oprócz tego miał dwie malinki na szyi. Popatrzyłam na niego ze łzami w oczach.

B: Następnym razem jak przelecisz jakąś laskę, sprawdź, czy nie zostawiła ci jakiegoś prezentu. - mówiłam z łzami.

Wstałam od stołu. Teraz chciałam być sama. Pobiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Włączyłam laptopa i zacząłem oglądać "Meandry uczuć". Wiedziałam, że zaraz będą się tu dobijać, więc założyłam słuchawki do uszu. Telefon wyciszyłam.  Co chwilę ekran telefonu podświetlał się, co oznaczało, że ktoś dzwoni. Ja jednak miałam to głęboko w nosie. Po obejrzeniu 3 odcinków zasnęłam. Ile spałam? Nie wiem. Ale za to wiem jedno. Nie chcę mieć nic wspólnego z Andreasem. Sprawdziłam godzinę. Była 17:55. Zaczęłam być głodna więc stwierdziłam, że idę na kolację. Wyszłam z pokoju i poszłam na dół. Gdy weszłam na jadalnię, byli tam wszyscy. Jak zobaczyłam Wellingera, znów poczułam napływające łzy. Bianka bądź silna. Nie daj po sobie poznać jak bardzo cierpisz. Podeszłam do stolika i usiadłam na swoim miejscu. Obok mnie był Kamil no i Andreas. Cały czas starałam się nie patrzeć na Niemca, ale no ja go cały czas kocham. Gdy jadłam sałatkę, poczułam coś ciepłego na prawym udzie. Chwila po prawej siedzi Andreas czyli to do niego należy ta ręka. Gdy chciałam zrzucić jego rękę, nasze dłonie dotknęły się. Błądziły obok siebie. W końcu Niemiec splótł je razem i położył na moim udzie. Po kilku sekundach opamiętałam się i rozplotłam nasze ręce, oraz zrzuciłam rękę skoczka. Po zjedzonym posiłku wstałam od stołu. Chciałam iść do pokoju, lecz zaczęło mi się kręcić w głowie. Wszystko wirowało mi przed oczami. W pewnym momencie świat zatrzymał się. Zemdlałam. Obudziłam się w swoim pokoju. Próbowałam usiąść ale głowa dawała o sobie znać. Z braku sił opadłam na łóżko.

K: Słońce! Obudziłaś się! Tak się martwiłem.
B: Co się stało? 
K: Po kolacji wstałaś od stołu i chciałaś iść do pokoju, zatrzymałaś się i przechylałaś się na wszystkie strony. Andreas zobaczył, że coś się dzieje i w ostatniej chwili Cię złapał.
Podziękowałem mu.
B: Która godzina?
K: 23:24.
B: To co ty jeszcze tu robisz? Do spania ale już! Trener Cię zabiję!
K: Sister spokojnie. Trener sam kazał mi być u Ciebie dopóki się nie obudzisz.
B: Ale już się obudziłam więc do spania.
K: Już już spokojnie. Dobranoc.
B: Branoc.

Brat nachylił się nade mną i pocałował w czoło. 

Obudziły mnie pocałunki w czoło, policzki, nos i usta? Ledwo otworzyłam oczy, a już zobaczyłam nad sobą Andreasa. Szybko zamknęłam oczy.

B: Co ty tu robisz?
A: Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz kochanie.
B: Świetne się czuję, a teraz DO WIDZENIA PANU.
A: Bianka przepraszam za to. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Kocham tylko Ciebie. Nie potrafię żyć, gdy nie ma Cię u mego boku. Kocham Cię.
B: Andreas. Ja Ciebie też kocham.

Chłopak podniósł mnie i lekko pocałował. Chwilę później poszłam się ogarnąć. Włosy uczesałam w wysokiego kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam

Wyszłam z łazienki i poszłam na śniadanie razem z Andim

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszłam z łazienki i poszłam na śniadanie razem z Andim. Wyszliśmy trzymając się za ręce. Chyba dam tą drugą szansę Wellingerowi. Na jadalnię weszliśmy już nie trzymając się za ręce. Wszyscy z naszego stolika spojrzeli na nas z uśmieszkami. Co ja z nimi mam. Usiadłam na swoim miejscu. Dałam Kamilowi buziaka w policzek.

P: Bianka a Ciebie to pies napadł, że masz takie poszarpane spodnie? Biedactwo nie stać cię na nowe, ale nie bój się wuj Piotruś kupi ci nowe. Lepsze.
B: Ale i tak się cieszę, że poszarpał mi spodnie, niż gdyby miał mi całą krew wypić.

Wiszący spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi.

B: Pies by pogryzł żyłę to by i krew wypił co nie? Nadal nikt nic? Boże krew płynie w żyłach a my tu mamy żyłę.

Teraz każdy wybuchł śmiechem. Andreas położył rękę na moim udzie. Czułam takie ciepło, bijące od niego. Uwielbiałam czuć to ciepło Andiego. Po kilkunastu minutach skończyłam jeść i poszłam do pokoju. Za 2 godziny chłopaki mają trening. Chwilę po mnie do pokoju wszedł Andreas. Tak po prostu. Wychodzi kiedy chce, wychodzi tez kiedy chce.

B: A jak bym się przebierała?
A: To chyba miał bym na co popatrzeć.
B: Chyba? Dzięki.
A: Oj kochanie.

Wellinger podszedł do mnie i położył ręce na moich biodrach. Udawała obrażoną, ale mi to zbytnio nie wychodziło. Chłopak popatrzył na mnie, a potem przeniósł wzrok na moje usta. Po kilku sekundach wbił się w nie. Ja wplotłam palce w jego włosy i lekko pociągałam. Po kilku minutach się oderwaliśmy od siebie.

A: Idziesz na trening?
B: A muszę? - zapytałam dziecięcym głosem i zrobiłam minkę zbitego szczeniaczka.
A: Tak. I to na mnie nie działa.
B: Na każdego to działa.
A: Ale na mnie nie. Więc widocznie nie na wszystkich.

Zrobiłam naburmuszoną minę. Wellinger widząc to zaczął się śmiać.

B: Ej no!
A: No już już.

Chłopak przysunął się do mnie i lekko pocałował. Oddałam pocałunek oplatając rękami szyję skoczka. Ten natomiast swoimi rękami zaczął błądzić po moim ciele, aż w końcu ulokował je na moich pośladkach. Później zaczął zjeżdżać pocałunkami na moją szyję. Tam zrobił mi kilka malinek.

B: Czy ty mi robisz malinki?
A: Yhy. Każdy musi wiedzieć, że jesteś moja.
B: Typowy samiec....

Hej kochani. Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale chciałam odpocząć. Ale powracam. Buziaki😘

«Uwierz»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz