Jest i druga część. Uzupełnia wydarzenia i mam nadzieję, że wszystko wydaje się teraz jaśniejsze. Dziękuję za wszystko.
//////
Książę Harry Styles nigdy nie przypuszczał, że spotka kogoś, z kim naprawdę będzie chciał spędzić resztę swojego życia. Odkąd poznał Louisa, a raczej – odkąd poznał jego głęboko skrywaną tajemnicę – dawniej zaakceptowana wizja aranżowanego małżeństwa stała się dla niego prawdziwym koszmarem. Paskudnym snem, z którego nie mógł się wybudzić.
*
To nie stało się z dnia na dzień, mimo że to właśnie w pewien sobotni poranek Harry uświadomił sobie, że był beznadziejnie zakochany w Louisie. Tomlinson był dla niego idealny, choć czasem doprowadzał go do szewskiej pasji swoim marudzeniem. I był przeklętą betą, co z miejsca skreślało jakiekolwiek szanse na to, aby mogli być razem. Bo Harry'emu czasem się wydawało, że Louis czuł to samo, że nie był mu obojętny. Spojrzenia naładowane emocjami, przypadkowe dotknięcia dłoni. Harry dążył do tego dotyku. Cholera, pragnął mieć Louisa blisko siebie, już na zawsze. Niestety, w życiu nie można mieć wszystkiego. Pozostały mu fantazje o tym, że budzi się codziennie z Louisem w swoich ramionach i składa pocałunki na jego delikatnej skórze. I widzi ten delikatny zaspany uśmiech.
Harry był masochistą.
*
Gdyby nie fakt, że wszyscy uważali Louisa za betę, naprawdę można było uznać ich za zakochaną parę. Tygodniami zastanawiał się czy wyznać Louisowi to, co czuje i raz prawie mu się udało. Ale spanikował, gdy beta prawie udławił się herbatą i szybko zmienił temat. Reakcja jego przyjaciela upewniła go w jednym – musiał jak najszybciej stłumić w sobie uczucia, którymi go obdarzył, ponieważ nie mógł liczyć na ich odwzajemnienie. Ich zażyłość, którą opisywały gazety, mocno zaniepokoiła książęcą parę, która natychmiast przyjechała do syna i zażądała wyjaśnień. Harry w końcu otwarcie przyznał, że zakochał się w Louisie. Wielki Książę był wściekły, zaś Księżna wyglądała na zawiedzioną postępowaniem syna. Ale Harry nie zamierzał przepraszać za wybór serca. Pod warunkiem, że zostawią Louisa w spokoju, z bólem serca obiecał, że zakończy tę znajomość. Tego wieczora młody książę utopił swoje marzenia o byciu z Louisem w butelce dwudziestoletniej whiskey.
Harry podszedł wcześniej do egzaminu dyplomowego (bycie księciem jednak przydaje się na studiach), o czym wiedział tylko Liam i jego rodzice. Nasycał się każdą godziną spędzoną z nieświadomym Louisem, który jak gdyby nigdy nic planował ich kolejny wypad za miasto. Z bólem w klatce piersiowej patrzył na to jak Louis, dotychczas przecież uciekający od wszelkich robót kuchennych, próbował znaleźć najprostszy przepis na babeczki z kremem czekoladowym. I wszystko tylko dlatego, że Harry wspomniał o tym, że były jego smakiem dzieciństwa. Louis miał w sobie wiele cech omegi, był empatyczny i delikatny jak kwiat róży. Nawet jego drobna budowa ciała mylnie wskazywała na to, że nią jest. Harry nigdy nie sądził, że kiedykolwiek będzie żałować tego, że urodził się w swojej rodzinie.
*
W końcu nadszedł dzień, w którym miał na zawsze pożegnać się z Louisem. Od samego rana czuł się okropnie. Liam nawet nie próbował go zaczepiać, ponieważ był chodzącą bombą z opóźnionym zapłonem. A to, co się wydarzyło później... Młody książę wiedział, że stracił Louisa. Stracił wszystko, na czym kiedykolwiek mu zależało.
*
Po wizycie pary książęcej Louis nie mógł zostać w swoim mieszkaniu. Następnego dnia, gdy jego przyjaciel był na uczelni, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i po prostu wyszedł z domu, zostawiając Zaynowi wiadomość z przeprosinami i prośbą o to, aby go nie szukał. Obok położył swoje klucze do mieszkania i po raz ostatni rozejrzał się po mieszkaniu, w którym po raz pierwszy w życiu zaznał tego, czym było szczęście. Westchnął cicho i opuścił miejsce, które jako pierwsze w swoim życiu nazwał domem.
CZYTASZ
Slipping Underneath [LARRY]
FanfictionDruga część 'You're Still The One I Choose'. Tekst zawiera wydarzenia, które uzupełniają pierwszą część, więc jako autorka zalecam jej przeczytanie. :) Trochę dramatu, sporo fluffu i zdecydowanie za dużo emocji.