Rozdział 3

173 15 3
                                    

Chichrałyśmy się z dziewczynami, kiedy w domu Grendy zadzwonił telefon.

- Pójdę odebrać - wyszła z pokoju.

- No i nie uwierzysz, Mabel, on wtedy...

- Dipper mówi, że musisz natychmiast wracać do domu. To podobno coś ważnego - przerwała opowieści o nowym romansie Candy Grenda.

- Ooooch, ten Dipper. Pewnie odkrył jakiś durny nowy pierwiastek czy coś od tej harpii. - westchnęłam. - No nic, to spotykamy się jutro?

- Pewnie! - tymi słowami dziewczyny mnie pożegnały.

Pobiegłam czym prędzej do Tajemniczej Chaty, po drodze spotykając dawnych znajomych. Gdy dotarłam do domu, spostrzegłam czekającego na mnie na ganku Dippera.

- No i co się takiego ważnego stało, że aż po mnie dzwonisz?

- Bill się uwolnił. - powiedział to spokojnie, mimo to widziałam zdenerwowanie w jego oczach.

- J-jak t-to? T-to niemożliwe! - weszliśmy do środka. - Jak to się stało?

W salonie siedzieli Soos, Melody oraz Wendy. Babcia Soos'a pewnie drzemała w pokoju obok.

Milczał przez chwilę.

- Kiedy poszłaś, w laboratorium zobaczyłem rozbitą kapsułę z pamięcią Stana. Tą, w której uwięziliśmy Billa. Nie wiedziałem, że ona tam jest. Myślałem... sądziłem, że jest lepiej schowana. Ktoś lub coś ją strąciło.

Byłam w szoku.

To przecież ja nie zamknęłam drzwi.

- Ale to p-przecież nie znaczy, że się uwolnił. Pamiętasz, jak znaleźliśmy wspomnienia McGucket'a? To było tylko filmowe nagranie! - zasugerowałam.

- Nie! - krzyknął Dipper - Znaczy, owszem, tak, to było nagranie, ale wtedy je obejrzeliśmy. Teraz one nie zostały odtworzone, ale uwolnione. 

- Naprawdę myślisz, że to możliwe? Że Bill się uwolnił? Że będzie chciał się zemścić?

Cisza.

- Tak, tak właśnie myślę. I uważam, że czym prędzej musimy przedsięwziąć zapobiegawcze kroki. Nie mówiłem jeszcze nikomu spoza tego domu o tym. Nie chciałem wywoływać paniki. Och, to musiała być moja wina. Byłem pewien, że dobrze wtedy zamknąłem przejście za automatem... - Wendy dotknęła jego ramienia.

- W porządku, chłopie. Nie zadręczaj się. To nie była twoja wina. Nie zrobiłeś przecież nic złego.

Patrzyli na siebie przez chwilę. Nie mogłam znieść tego napięcia.

- T-to m-moja w-wina - mruknęłam cicho.

- Co mówiłaś, Mabel? - Soos.

- To moja wina.

- Nie mów tak, Mabel. - Wendy.

- To moja wina! - krzyknęłam. - To ja ostatnia wychodziłam stamtąd. To ja odbiegłam od nich, kiedy mnie zawołałaś. To ja ich nie zamknęłam. To ja znalazłam kapsułę wujka Stanka i nie zamknęłam jej porządnie. To ja nie znalazłam kłódki do tamtej szafeczki. TO MOJA WINA! - rozpłakałam się.

Wszyscy milczeli w osłupieniu. Nikt z nich pewnie nie spodziewał się takiego wyznania.

Pierwszy odezwał się Dipper.

- Mabel, jak mogłaś?! Przez... przez ciebie cały świat może być zagrożony! Czemu ty nigdy nie myślisz?! I po co w ogóle tam byłaś?!!! Przecież ty tam nie chodzisz!

Kolejna łza spłynęła po moim policzku.

- Dipper, uspokój się - próbowała z powrotem usadzić go na miejscu Wendy. - Przecież nie zrobiła tego specialnie!

- JA NIE CHCIAŁAM! 

Wybiegłam stamtąd najszybciej jak mogłam. Biegłam prosto przed siebie. W końcu zatrzymałam się pod jakimś drzewem, usiadłam, otuliłam się szczelnie swetrem, jako że było dosyć chłodno, i zaczęłam na nowo wylewać łzy.

Jak to się potoczyło dalej. Depravity Falls.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz