*2*

356 35 3
                                    

Seungkwan biegł przez ciemny i zimny las. Odczuwał obecność czegoś, co było na prawdę nieprzyjemne. Słyszał dziwne dźwięki i ledwo co mógł coś dostrzec. W końcu udało mu się dojrzeć światło. Pobiegł w jego stronę i znalazł się na łące. Było tutaj bardzo zielono, mnóstwo kwiatów, motyle i pszczoły nadawały takiego wiosennego klimatu. Boo odczuł w tym miejscu spokój, jakby właśnie po sztormie nastało słońce i morze się uspokoiło. Stanął podpierając dłonie na kolanach i ciężko oddychając.
-Tęskniłam za tobą- usłyszał chichy głos za sobą. Odwrócił się, ale nie zdążył dojrzeć kim była ta postać.

-Obudź się! - wykrzyczał Seuncheol. Blondyn otworzył oczy i ujrzał biały budynek. Zrozumiał, że to był tylko sen. Westchnął po czym odpiął pas i wysiadł z auta. Poczuł jak chłodny wiatr owiewa jego jeszcze lekko wilgotne włosy. Spojrzał na dwójkę przyjaciół stojących obok niego.
-Dziękuję, że przyjechaliscie ze mną- powiedział.

-Cześć Hansol- powiedział Jeonghan.
-Ugh, cześć- odpowiedział brunet. Dziwnie się czuł, gdy tyle obcych dla niego ludzi przyszło go odwiedzić.
-Jak się czujesz? - zapytał Seuncheol.
-Całkiem okej.. Ciągle tylko nie mam pojęcia kim jesteście, ani kim ja jestem- westchnął.
-Lekarz mówił, że trochę to potrwa zanim odzyskasz świadomość. Poza tym za tydzień będą mogli cię wypuścić- powiedział Yoon. Seungkwan tylko siedział na krześle i obserwował Vernona. Chwe wyczuł wzrok starszego na sobie. Trochę go to przeraziło, może zanim stracił pamięć byli kimś dla siebie ważnym? Może to dlatego blondyn tak się mu przygląda? Chciał się dowiedzieć, ale bał się zapytać. Po prostu spojrzał przez chwilę w jego stronę.
Kwan szybko spuścił oczy w dół. Miał świadomość, że przesadził z takim przeglądaniem się młodszemu, jednak nie mógł się powstrzymać. Wymruczał tylko ciche przepraszam.

-I wtedy nie chciałeś nas słuchać i wpadłeś do tej wody- skończył opowiadać Seungcheol. Cała trójka się śmiała. Przyjaciele przechadzali się po parku i opowiadali śmieszne historie z ich życia po to, aby coś przypomnieć Hansolowi albo chociaż opowiedzieć kim są.
Seungkwan szedł za nimi mając głowę spuszczoną w dół, ręce chował w kieszeni i powstrzymywał łzy przed wypłynięciem. Wcale nie było mu do śmiechu. Nie mógł zapomnieć wydarzeń z ostatnich dwóch miesięcy. Nie mógł zapomnieć tych nieprzespanych i przepłakanych nocy, tych niezjedzonych posiłków, tych dni spędzonych w szpitalu u boku umierającego Vernona. Ale przede wszystkim nie mógł zapomnieć widoku krwi na miejscu wypadku. Co jakiś czas śni mu się ta scena. Budzi się wtedy cały zapłakany i z pękniętym sercem po raz któryś.
-Seungkwan? - usłyszał swoje imie z ust Chwe. Podniósł wzrok na chłopaka siedzącego na wózku.
-Dlaczego idziesz z tyłu? - zapytał brunet. Boo spojrzał na swoich dwóch przyjaciół po czym znów wrócił oczami na młodszego.
-Em.. Ścieżka jest dość wąska i nie zmieścimy się tam w czwórke- skłamał. Vernon westchnął lekko po czym poprosił Seungcheola by poszli dalej. Może po prostu starszy nie chciał mieć z nim dużo doczynienia? Zabolało go to.

Przez kolejne 6 dni Seungkwan był może raz albo dwa u Hansola. Nie mógł patrzeć na to jak jego miłość porusza się na wózku i jest podpięta do tych wszystkich kabli. Nie mógł patrzeć w jego cudne, brązowe ale puste oczy. Nie mógł odnaleźć w nich tego blasku, który widział kiedyś.
Był wieczór. Jutro z rana blondyn miał jechać razem z Jihoonem po Chwe, jednak pewnie się wymiga.
Boo leżał w łóżku i patrzył w sufit. Cieszył się, że w końcu Vernon wróci do domu ale też obawiał się ich relacji. Będą musieli budować wszystko od nowa. Może nawet już nigdy nie dojdą do tego, co było kiedyś. Dlaczego to akurat musiało przytrafić się im?

You're My Light || VerkwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz