rozdział 4

3.9K 189 22
                                    

Maraton 1/4♡

W tym momencie do po sali wszedł nie kto inny, niż sam... Nick Fury!

Czyli zawody się już zaczynają. Nawet nie zauważyłam uczniów siedzących na trybunach.

-Witam uczestników zawodów. Bardzo się siedzę, że jest was tu tak wielu. Proszę, żebyście usiedli na ławkach.- wskazał palcem Fury, na kilka ławek stojących przy ścianie. Posłusznie usiadliśmy na nich.

Nastepnie Nick zmierzył nas wzrokiem. Kilka razy przez dłuższy czas patrzył się na mnie nie dowierzając, że jestem tu jedyną dziewczyną.

-Jako pierwszą konkuręcją będzie konkuręcja Hulka.- powiedział i oddał mikrofon naszemu Panu od W-F.

Nastepnie wywoływano ucznia imieniem i nazwiskiem. Podchodził do drążka i musiał się podciągnąć jak najwięcej razy przez 20 sekund. Kiedy przyszedł czas na pojeba, który powiedział, zacytuję "Nie dasz rady z nami". Podciągnął się 14 razy w osiem sekund. Jak widać rączki bola. Kiedy podchodził do ławki zaśmiałam się pod nosem co zauważył i usiadł wkurzony.

-Elizabeth Scoot.- po usłyszeniu mojego imienia i nazwiska powoli wstałam i udałam sie w stronę sprzętu.

Rozglądnęłam się po sali. Wszystkie oczy w tamtym momencie patrzyły na mnie. Czy się stresowałam? Teraz tak, i to bardzo. Zamknęłam oczy i zrobiłam kilka wdechów na uspokojenie. Kiedy mój stres trochę miną chwyciłam się drążka. Po usłyszenia słowa "start" zaczęłam się podciągać. Po 7 podciagnięciach przestałam liczyć i przyspieszyłam trochę.

Po 20 sekundach usłyszałam "stop". Puściłam "sprzęt" i odetchnęłam.

Kiedy wszyscy skończyli na wielkim telewizorze ukazała się tabela z wynikami pierwszej konkurencji. Szybko wyszukałam moje imię. Byłam na 3 miejscu i zdobyłam 13 pkt. No Nieźle.

-Teraz czas na konkurencję Czarnej Wdowy.- usłyszałam głos z głośnika.

Podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna z nich losowała nasze imiona. Ja byłam w grupie która nie losowała, a pojeb (tak teraz będę nazywać tego debila) niestety losował. Tylko żeby mnie nie wylosował, choć gdyby się tak stało to i tak dałabym rady. Lecz na początku był bieg z przeszkodami.

Po około 10 minutach w końcu usłyszałam moje imię. Po mału podeszłam do linii startowe.

-Start!- krzyknęł jakiś mężczyzna, a ja ruszyłam.

Jako pierwszy był tunel, szybko przez niego przeszłam. Nastepnie był mini parkour. Bez żadnych przeszkód przeszłam go. Kolejna przeszkodą był drabinka, lecz tu był problem. Każda rurka była mokra. Nie mogła się spokojnie przejść, ponieważ moje ręce się z niej zsuwały. Na szczęście udało mi się przejść przez przeszkodę. Na samym końcu napotkałam dość wysoka ściankę. Iż, nie słyszałam nic o tym, że nie można przejść obok niej, to spokojnie to zrobiłam i dobiegła do mety. Pan który mierzył mi czas powiedział, że muszę ją przejść, lecz ja na to:

-A czy w ogóle ktoś tłumaczył to jak mamy przejść? Nikt nawet nie podał zasad. Więc skończyłam.- gościa chyba trochę zamurowało choć po jego minie można było wywnioskować, że zgadza się ze mną.

Kiedy chciałam usiąść na swoim miejscu jeden z jury zawołał mnie.

-Dlaczego nie przeszłaś ścianki? Odejmiemy ci punk...- nie lubię jak ktoś pierdoli głupoty. Całej tej sytuacji przyglądali się Avengersi.

-Czy ktoś nam w ogóle wytłumsczył jak mamy to przejść? Nie. Czy powiedzieliście nam co możemy a co nie? Nie! Wiec czego się pan czepia do cholery!- po ostatnim zdaniu odeszłam i usiadłam na swoim miejscu.

Dobra teraz czas na walkę. Musze wyładować emocje.

Kiedy usłyszałam po raz kolejny swoje imię podeszłam na ring, na którym będziemy walczyć. Spokojnie czekałam na przeciwnika. W końcu przyszedł... Życie mnie lubi czy co? Właśnie jego chciałam. Moim przeciwnikiem jest pojeb. W sumie najsilniejszy z wszystkich chłopaków tu zebranych. Rozglądnęłam się po sali, nie którzy patrzyli z zaciekawieniem kto wygra a nie którzy z przerażeniem. Domyślam się czemu. Na końcu spojrzałam w stronę Natashy. Trzymała za mnie kciuki.

Spojrzałam mojemu przeciwnikowi w oczy. Zaśmiałam się złowieszczo poszłam nosem. Jego i tak to nie ruszyli bo był przekonany, że to wygra bo jestem dziewczyną. Jednak pozory mylą. Po usłyszenia, znowu, słowa start chłopak od razu ruszył w moim stronę.

Chciał uderzyć mnie w twarz, za to że mam dobry refleks to chwyciłam jego rękę i kopnęłam go w brzuch. Chłopak zgiął się w pół co wykorzystał przeskakując go i odbijając się od jego pleców. On runął na ziemię a ja spokojnie wylądowałam. Podbiegłam do pojeba i chwyciłam jego ręce wykrzywiając je do tyło, co uniemożliwiło mu jaki kolowiek ruch. Jego ręce pociągnęła w górę ku jego głowy co spowodowało krzyk przeciwnika.

-Przestań! To boli!- krzyknęł a ja spokojnie puściła jego ręce.

-Naucz się walczyć.- powiedziałam spokojnie.

Odeszłam od chłopaka i ukłoniłam się przybyłym i Avengersom. Dostałam od wszystkich ogromne brawa. A kiedy spojrzałam na Wdowe, obdarowała mnie swoim uśmiechem i szczerym zaskoczeniem. Zeszłam z ringu bez żadnych obrażeń a przeciwnik z bólem brzucha i czerwonymi nadgarstkami.

Na telewizorze znowu pojawiła się tabela. Tym razem byłam druga. Ucieszyłam się jak małe dziecko.

______________________________________
Bum! I o to zaczynamy maraton. Myślę, że będzie ciekawie.❤ Mam pytanie. Może nazwie niszego "pojeba", mhm? Piszcie imię w komentarzu.
Do jutra🙋😁

4 Żywioły i Ja (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz