Rozdział X - Urodziny cz.1

46 2 4
                                    

Maggie P.O.V.


Z każdym następnym dniem robiło się zimniej, coraz częściej padał deszcz, a mgła była już stałym gościem w Wodogrzmotach. Drzewa liściaste zaczęły już zmieniać swoją barwę i powoli zrzucały z siebie liście, aby te narodziły się na nowo na wiosnę. Choć takowych drzew w Wodogrzmotach nie było za wiele, to i tak było ich wystarczyło, by dzieciaki mogły się bawić w kupkach liści, przy tym rozrzucając je na wszystkie strony. Do Wodogrzmotów zawitała jesień, piękna, kolorowa, może czasem kapryśna, pora roku. Zbliżało się także Halloween i co za tym idzie - moje urodziny. Tak, urodziłam się w dniu duchów, upiorów i drobnych psikusów. Na ulicach miasta można było już zobaczyć gdzieniegdzie dynie Halloweenowe. Niemalże każdy mieszkaniec od początku października przygotowywał się na to święto. Co za tym idzie, ja również. Mimo swojej sceptyczności do zjawisk nadnaturalnych, Halloween było jednym z moich ulubionych świąt. Pamiętam, jak jako jeszcze mała dziewczynka, z warkoczykiem splecionym starannie przez mamę, latałam od domu do domu, aby wyłapać wszystkie cukierki. Moim ulubionym strojem był strój kosmity, którego mi uszyła moja mama. Jednakże w tym roku chyba nie będę biegała po cukierki, bo czuję się już nieco za stara. A szkoda, bo bardzo lubiłam to robić.


Minęło już wystarczająco dużo czasu, abym zdążyła zapomnieć o ostatnich niemiłych wydarzeniach i o Michealu, po którym dziwnie słuch zaginął. A może po prostu chciałam myśleć, że tak się stało? Nie wiem. Wiem natomiast, że jak na razie odpuszczam sobie wszelkie miłości i związki oraz bardziej się skupię na budowaniu przyjaźni z Maxem i Adziokiem. Przez te zaledwie dwa miesiące bardzo się zmieniłam, głównie właśnie dzięki Maxowi. Już nie podchodzę tak sceptycznie do zjawisk nadnaturalnych, wręcz przeciwnie, zaczęłam się coraz bardziej nimi interesować. Sama nie wiem, czy to "interesowanie" nie zmieni się niedługo w obsesję.


🔺🔺🔺


Dzisiaj jest ten dzień, moje czternaste urodziny! Wiem, że ten dzień będzie wyjątkowy, bo zawsze był. Od kiedy pamiętam rodzice robili mi super przyjęcie urodzinowe, a brat dawał cudny prezent. W tym roku będzie jeszcze lepiej, bo patrząc na ekscentryczny charakter Maxa, mogę się tak naprawdę spodziewać wszystkiego. Może to będzie figurka dinozaura? A może jakiś futurystyczny pistolet lub gadżet? Nie wiem, naprawdę.


Wstałam powoli z łóżka. Od rana miałam idealny wręcz humor. Umyłam się, ubrałam i zeszłam po schodach na dół. W kuchni przywitali mnie rodzice i brat.


— Wszystkiego najlepszego! — krzyknęli wszyscy razem.


Zauważyłam na stole bardzo apetyczne urodzinowe śniadanie pod postacią bułki w kształcie babeczki ze wbitą do niej świeczką. Uśmiechnęłam się szeroko i szybko przytuliłam ich.


— Dziękuję wam! Jesteście najlepsi! — powiedziałam podekscytowana - a śniadanie to kogo zasługa? - zapytałam.


— Pomysł Toma, wykonanie moje — rzekł dumnie mój tata i rozczochrał fryzurę mojego brata.



Szybko zabrałam się do jedzenia tych pyszności, a bułeczka smakowała jeszcze lepiej niż wyglądała.



— Pycha! — powiedziałam spożywając posiłek.



— Cieszymy się niezmiernie — odpowiedzieli wszyscy trzej członkowie mojej rodziny razem.


🔺🔺🔺


Z racji tego iż w Wodogrzmotach Halloween jest jednym z najpopularniejszych świąt, w ten dzień wyjątkowy nie trzeba iść do szkoły, więc cały dzień wszystkie dzieciaki w tym mieście mają wolne. W tym też oczywiście ja.



Wyszłam z domu żegnając się z rodzinką. Byłam umówiona przez zegarek na spotkanie z Maxem, prawdopodobnie chciał mi coś wręczyć na urodziny.



Kiedy trafiłam w wybrane miejsce, od razu dostrzegłam tę blond czuprynę.



— Hej Max! — krzyknęłam w jego kierunku.



— Wszystkiego najlepszego Mag! — również krzyknął i podleciał w moją stronę na czymś w rodzaju latającej deskorolki.



— Dziękuję, a co to jest? — zapytałam się, wskazując palcem na nieznany mi dotąd przedmiot.



Chłopak zeskoczył z urządzenia i wziął je do ręki.



— To jest grawideska — rzekł, pokazując mi ją.



— Ojeju, jaka fajna! — powiedziałam podekscytowana, cały czas dotykając ją i próbując sprawdzić, czy jest prawdziwa.



— Fajna? Bo wiesz... Mam też taką dla ciebie! — oznajmił.



Kliknął swój zegarek i momentalnie wyskoczyła z niego pięknie zapakowana grawideska. Ja z wrażenia zrobiłam gwiazdkowe oczy.



— Matko! Jest cudna! Dziękuję!



Szybko ją złapałam i przytuliłam mocno mojego przyjaciela. On jak zawsze nie wiedział jak się zachować, ale po chwili również odwzajemnił uścisk.



— No już, rozpakuj! — powiedział równie podekscytowany, co ja.



Starannie rozerwałam papier i otworzyłam pudełko. Moim oczom ukazała się szaro-biała grawideska z niebieskimi światełkami. Wyciągnęłam ją i uważnie obejrzałam.



— Jest piękna naprawdę, ale jak się jej używa? — zapytałam skołowana.



— Już tłumaczę - powiedział Max i wziął ją do ręki — widzisz ten guzik? Tutaj jest włącznik. — Pokazał mi go - żeby nią jeździć wystarczy tylko twoja wyobraźnia, bardziej naukowo mówiąc, twój mózg. Deska odczytuje informacje z twojego mózgu, więc poleci tak jak będziesz chciała — wytłumaczył.



Oddał mi mój prezent. Ja włączyłam ją i położyłam na ziemi. Zauważyłam, że szybko podniosła się w górę i wydawała jakieś dźwięk.



Powoli stanęłam na niej i nieco zachwiałam się. Szybko jednak złapałam równowagę.



— Gotowa? — zapytał Max.



— Gotowa! - oznajmiłam pewnie.



A deska momentalnie ruszyła...


Wypowiedź autorki:

Witam, witam po dość długiej przerwie (znowu :P). Hiatus to moje drugie imię, cóż poradzić.
Postanowiłam zrobić taki specjał z okazji dziesiątego rozdziału, podzielony na dwie części. Druga pojawi się już niebawem.

Do następnego!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wodogrzmoty Małe: Miejsce, które zmieniło moje życie (zawieszone na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz