Każdy w swoim życiu przechodził taki okres jak dojrzewanie. Jednym szło lepiej innym gorzej, niektórzy mieli bardziej wyrozumiałych rodziców inni mniej. A w telewizji i wszystkich mediach społecznościowych wpajano nam, że ten cykl może przebiegać w zupełnej harmonii jeśli tylko wszystko poukładamy sobie w głowie.To wydaje się być całkiem realne i nieskomplikowane, jednak nie do końca tak jest. Oczywiście nie mam tu na myśli osób, które wiodą beztroskie życie i nie mają żadnych problemów czy to materialnych, czy psychicznych jakkolwiek to zabrzmi. Takie osoby najczęściej przez rówieśników są postrzegane jako szare i nic nie znaczące osoby. Na szczęście takowe osobniki z reguły nie przejmują się uszczypliwymi dogaduszkami na temat ich spokojnego i miejscami nudnego życia. Nikt nie wytłumaczył, nam nastolatkom, trudnym nastolatkom, jak mamy to POUKŁADAĆ W GŁOWIE. Mając na myśli trudną młodzież nie chodziło mi o jak to powszechnie znany jest obraz takich osób czyli palące, pijące, uciekające z domu i najczęściej z niezbyt zamożnych i dbających o swoje morale rodzin czyli patologi.Oczywiście ta grupa społeczeństwa również się do niej zalicza jak i osoby z nie patologicznych rodzin, ale które dobrowolnie idą ku złym torom. Mi chodzi o jeszcze zupełnie inne egzemplarze. Mianowicie o osoby które mają problem z należytym poukładaniem swoich myśli. Te osoby mogą być z zewnątrz postrzegane jako pewne siebie, dowartościowane osoby, albo jako nic nie znaczące i nie istotne dla naszej cywilizacji, albo jako zawsze uśmiechnięte i z pozoru w pełni szczęśliwe postacie.Przypadków jest wiele, ale nie dajmy się zmylić. To tylko wprowadzające w błąd pozory. Ta grupa społeczna ucieka się do różnych środków aby "pomóc" sobie w szufladkowaniu myśli. Poprzez picie, palenie, branie w żyłę, niejedzenie. Sposobów jest wiele. Natomiast gdy poprzez wcześniej wymienione środki nie zabijają się a zauważą, że to nie pomaga i nie wytrzymują z natłokiem myśli próbują sobie ulżyć w jeszcze inny sposób. Otóż chodzi tutaj o samo okaleczanie się. Na początku chcą poprzez ból fizyczny zapomnieć o tym psychicznym a następnie może się to przerodzić nawet w próby samobójcze. Przyrządów do czynienia tej autoagresji bądź też jak to jest bardziej powszechnie znane "cięcia się" jest wiele. Od żyletek,rozkręconych temperówek, wszelkiego rodzaju nożyków poprzez jakże dość tępe nożyczki po nawet gumki recepturki.Miejsc na ciele jest równie pełno. Ci bardziej sprytni ranią się w miejscach mniej widocznych, aby nikt nie widział i przez przypadek nie posłał do psychologa. Choć jest to bardzo dobre rozwiązanie i na pewno pomocne to oni boją się tej pomocy i wolą unikać kontaktów z takowymi osobami. Opowiadając tak o tym czuje się jakbym pisała wypracowanie na polski dotyczące ascetów z średniowiecza. Niestety w dzisiejszych czasach to norma, że są takie osoby minimum dwie, trzy na klasę, które praktykują te metody. Z bólem stwierdzam i z niechęcią się przyznaje, że ja również zaliczam się do takowych osób.
YOU ARE READING
Z życia samobójcy
Teen FictionKsiążka opisuje problemy pewnej nastolatki. Porusza tematy takie jak depresja, samookaleczanie się, dojrzewanie. prostymi słowami opisane co się dzieje w jej głowie.