Rozdział 4.

4.5K 170 10
                                    

Sara

Odetchnęliśmy kiedy tata się obudził i wszystko szło w dobrym kierunku.
Tata był słaby i głównie spał.
Lekarze mówili, że wraca do zdrowia i jak wszystko dobrze pójdzie to za kilka dni wypiszą go do domu. Ale jak zna ojca będzie dobrze, to szybciej. 

Stałam na ganku trzymając Ivusia i obserwowałam matkę spacerującą z wujkiem Alanem. Nieopodal krążył Kris i opieprzał jakiegoś wilka, który chyba ośmielił się krzywo na niego spojrzeć a wczoraj pocałował na siłę nianię małego Iva, tą samą co wcześniej sam chciał udusić. 

Nie podobało nam się z mamą jego zachowanie, choć wobec nas, mnie i matki zachowywał się poprawnie. Dziadek i wujek mówili, że to normalne w pierwszym okresie młodego Alfy, kiedy hormony szaleją.
 

*Nora
Spacerowałam z Alanem kiedy zauważyłam syna. Nie podobało mi się jego zachowanie, biciem i przemocą nie zdobywa się władzy. Zauważyłam, że przemoc go nakręca. Do tego odwagi siły i pewności siebie mu nie brakowało.

Na dokładkę wczoraj wieczorem niechcący przyłapałam go na tym jak jedna z młodych wilczyc w gabinecie Ivara, robiła mu loda. 
Wkurzyłam się. Używając głosu Luny wygnałam dziewczynę z domu. Nie chciałam jej widzieć. Kris mi się nie sprzeciwił ale nie był zachwycony. No i jego zachowanie nie podobało się strasznie niektórym członkom.

Teraz też krzyczał na jakiegoś biedaka.

Bałam się o syna bo widziałam jak zmienia się pod wpływem władzy. 

Musiałam z nim porozmawiać. Miałam ochotę zrobić to teraz tu. Stanąć w obronie tego wilka ale Alan złapał mnie za dłoń.

-Wiem, że to twój syn ale pamiętaj, że jest teraz alfą. 

Spojrzałam na niego. Ciekawie czy on był taki mądry gdyby Adam tak szalał?

Ledwo zdążyłam o tym pomyśleć a na podwórze wjechał samochód Sama. 

Pasażerowie tego samochód niewątpliwie wszystko widzieli. 
Sara z małym podeszła do nas, to samo zrobił Kris. 
Bała się chyba Sama. 

*Sara

-Twojego ojca nie ma? - Spojrzałam na siostrę kiedy z samochodu wyszedłem Aron i Alex. Każdy trzymał nosidełko z dzieckiem. Dodatkowo Alex nie spuszczał swego ojca z oczu. 

Chciałam się tylko upewnić. Ale widząc wzrok matki i starszej siostry speszyłam się. A Kris dodał że mogę sobie pomarzyć i tak nie będę z tym debilem.

Co on? Przecież nie to miałam na myśli. Wkurzyłam się

- Za kogo ty mnie masz?! Nie jestem taka jak te twoje wilcze pizdy, które ci obciągają. Uważasz się za wielkiego alfę i myślisz, że ci wszystko wolno? – wybuchłam.
- Jak śmiesz?! - Kris podniósł na mnie rękę. Wystraszyłam się a krzyk mamy go powstrzymał. Byłam w szoku, że mój ukochany brat podniósł na mnie rękę nie zważając, że trzymam małego braciszka na rękach. Kiedy to sobie uzmysłowił, zbladł. A ja wyładowałam złość na Bogu ducha winną Miriam

- To wszystko twoja wina i twojego przeklętego ojca! Gdybyś się tu nie pojawiła nic by się nie stało. 

Miriam miała łzy w oczach i zrozumiałam, że przesadziłam. 

Ale odszczekała się, że ona mi nie wypomina krzywdy jej  ojca bo wie, że za błędy rodziców się nie odpowiada. 

- Przestańcie wszyscy! Co się z wami dzieję? Odkąd Iva z nami nie ma nasza rodzina się rozpada i moje dzieci się kłócą! - krzyknęła mama a z jej oczu pociekły łzy po czym pobiegła do lasu.
 

Mate nie wybiera *Zakończone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz