Upewnij się, że przeczytałeś/aś część pierwszą!❤
Siedziałam w łazience z testem ciążowym w ręce. Miałam cichą nadzieję, że tym razem będą dwie kreski.
Zobaczyłam, że drzwi otwierają się, a w nich staje Andy. Spojrzał na mnie z wymuszonym uśmiechem. Spuściłam wzrok. Mój mąż podszedł i uklęknął, opierając się o moje kolana.
- Znowu się nie udało? - Zapytał smutno, delikatnie gładząc mój policzek.
- Nie wiem, boję się spojrzeć na niego - Wyznałam, podając mu test. Chłopak westchnął.
- Jedna kreska - Oznajmił, a następne mnie przytulił - Nie martw się, będziemy szczęśliwi bez dziecka - Stwierdził, całując moje czoło.
- Andy, puść - Rozkazałam.
- Co? O co Ci chodzi? - Zapytał. Złapał dwoma palcami mój podbródek i podniósł tak, żebym patrzyła w jego oczy.
- O nic, nie mam ochoty rozmawiać - Wyrwałam się chłopakowi i wyszłam. Poszłam do ogrodu i usiadłam w małej altance. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
Zawsze tak się kończyło. Jedna kreska, jego stwierdzenie, że będziemy szczęśliwi i na koniec mój płacz. Najgorsze jest to, że za każdym razem boli tak samo.
Andy chyba już jest pogodzony z myślą, że nigdy nie zajdę w ciążę. Mam wrażenie, że jemu jest to na rękę.
Czasem zastanawiam się, czy nasze małżeństwo napewno było dobrym pomysłem. Chłopak się przy mnie marnuje, mógłby mieć kobietę, która spłodzi mu całą gromadkę dzieci.
- Suzie - Westchnął chłopak. Podszedł do mnie i usiadł obok. Delikatnie starł moje łzy z policzków, a potem przytulił się do mnie. Odepchnęłam go.
- Nie dotykaj mnie - Fuknęłam.
- Kurwa, ogarnij się - Podniósł głos - Przeżywasz to, jakby było nie wiadomo czym. Dlaczego, nie możesz pogodzić się z myślą, że prawdopodobnie nie będziemy mieli dziecka, co?
- Przestań! - Wyszlochałam. Wstałam i zaczęłam biec w stronę domu, jednak blondyn złapał mnie za nadgarstek i uniemożliwił mi dalszą ucieczkę.- Przepraszam - Westchnął - Ale nie rób z siebie takiej ofiary, mnie też to boli.
- Wcale nie - Fuknęłam - Dla Ciebie liczy się tylko jedno! - Wyrwałam rękę i z całej siły go spoliczkowałam. Znowu zaczęłam biec, jednak tym razem pobiegłam na przystanek autobusowy. Może to dziwne, ale pojadę do parku. Muszę pomyśleć, a najlepiej się to robi na łonie natury.
Żartuję, po prostu nie mam przy sobie za dużo pieniędzy i nie stać mnie na bilet, żeby jechać do baru i się najebać. Poza tym, to alkohol nie zawsze jest rozwiązaniem. Nie lubię pić, robię to tylko okazyjnie.
Autobus długo nie przyjeżdżał, więc sprawdziłam rozkład jazdy.
- Ale... od kiedy nie jeździ w niedzielę?! - Jęknęłam. Schowałam twarz w dłoniach.
- Coś się stało? - Usłyszałam męski głos. Spojrzałam na chłopaka - Oh, Collins - Mruknął. Był to wysoki blondyn, ubrany cały na czarno.
- Znamy się? - Zapytałam, marszcząc brwi i przyglądając mu się.
- Niall Horan, poznałem dogłębnie twoją siostrę - Przedstawił się i wyciągnął rękę do mnie.
- Tak wiem, była z tobą w ciąży - Uścisnęłam jego dłoń.
- Aida nie była w ciąży - Powiedział i dziwnie na mnie spojrzał.
- Co? Ah no tak, mówiła mi o tym, że wyparłeś się dziecka - Westchnęłam.
- Ty jesteś taka glupia czy tylko udajesz? - Zapytał - Ona nie była w ciąży i pieprzyła się z każdym chłopakiem jakiego poznała.
- Nie wierzę - Odparłam spokojnie.
- Tak? To patrz na to - Powiedział i wyjął telefon. Chwilę coś na nim robił, a potem pokazał mi filmik, na którym Aida... ugh...
- Weź to, wierzę Ci - Mruknęłam obrzydzona.
- No widzisz, twoja siostra nie była wcale święta. Była bardziej rozepchana niż dziwka i za każdym razem była odjebana jak szczur na otwarcie kanału - Oznajmił - To mój autobus - Wskazał na pojazd i już miał wsiadać, ale odwrócił się - Uważaj na siebie, cześć - Dodał.
***
No to witam oficjalnie w drugiej części 😊 Od razu mówię, że bedzie trzecia część tej książki, żebyście nie tesknili 😂
W tej książce też bawimy się w ,,następny rozdział tego dnia "?
Start książki: 26.07.2018r.
CZYTASZ
Odejdź, to zbyt wiele
FanfictionDruga część ,,Współlokator"! 💙 Często było im ciężko, ale mimo to byli szczęśliwi. Nie spodziewali się jednak, że pewnego dnia to wszystko wróci, a ich spokój zostanie zakłócony. Wszystko zaczyna się psuć, ale oni nie chcą przyznać, że nie jest ju...