~Wstęp~

4 0 0
                                    

Przyjemny wiatr wiał mi w twarz...
Biegłam...
Zawsze to robiłam. Kochałam to.
Uwielbiałam czuć jak wszystkie myśli, płyną same w nieznanym kierunku. Bez wysiłku, bez sensu . Po prostu są. Mogę patrzeć na drzewa, zastanawiać się czemu trawa jest zielona, a z każdą chwilą coraz bardziej zapominać od czego to wszystko się zaczęło.
Na początku życie miało swój tor, widziało się w ludziach oparcie, jakoś lżej się żyło. Co się wydarzyło potem?
Los znikąd nagle postanowił podnieść poprzeczkę, trzeba było iść do pracy, zrobić dwa kierunki studii i najlepiej jeszcze w międzyczasie znaleźć sobie faceta i mieć ochotę na imprezy. Może właśnie taki pęd wykluczał mnie od ludzi? Może po prostu za bardzo byłam głupia, że wierzyłam, że życie jest łatwe i wszystkie nieba i ziemie postanowiły sprowadzić mnie na dół, bym nie wzniosła się ponad chmury. Może po prostu jestem debilem bo rozmawiam ze sobą w myślach. Może..

Nie należałam do osób idealnych, bo w końcu takich nie ma. Podobno. Nie miałam jakiegoś  wielkiego problemu ze sobą. Jak to w życiu bywa, trafiałam na różnych  ludzi. Sytuacje, parszywy los ukształtował  mój  charakter. Miałam małe grono znajomych, którzy jak to oni, odzywali się, kiedy im się nudziło. W większości czasu byłam zdana na siebie. Westchnęłam.

Po skończonym  biegu, wróciłam spacerkiem do mieszkania. Przebrałam się, zrobiłam napój i chwyciłam swój  laptop, włączając go po drodze. Usadowiłam się na szarej sofie w salonie. Po uruchomieniu systemu zaczęłam szukać mojego pliku, który piszę już  od kilku miesięcy. 

To dawało  mi pewnego rodzaju uciszenie moich rozbieganych myśli.  Zamiast iść ciąć się czy ćpać, ja wolałam siąść przed laptopem i wylać  wszystkie emocje na papier.
Ta. Wiem, że to nienormalne...

Próbowałam  poskładać wszystko w jedną  wielką  budowlę  z kart. Jednak, kiedy zaczynałam wchodzić  bardziej w swój  umysł,  tym bardziej  czułam jak ten domek się  rozsypuje. Byłam  w ogromnym potrzasku.
Spróbowałem  się  otrząsnąć... Uderzyłam się  dłonią w czoło i nakazałam sobie  myślenie o czymś  bardziej  konkretnym niż  znowu na temat użalania się nad sobą .
Tym jakże  wspaniałym akcentem  sięgnęłam palcami do liter w klawiaturze i zaczęłam pisać :

"Moje życie. Jest nudne.
Tak, zapewne zaraz stwierdzicie, że skoro piszę to cholerne zdanie to ma to jakiś  cel..., którego nawiasem mówiąc-brak.
Nic nie ma sensu.
Zwłaszcza całe  życie.

Kiedy człowiek zajęty, ma co robić jest łatwiej.
Znajduje sobie uzależnienie, które go pochłania. Zamiast uciec w lepszy świat, jest gorzej, bo początkowy stan z coraz większą dawką powoduje tylko stan. Chce się więcej i więcej. Kiedy porzucasz takie uzależnienie musisz zastąpić je czymś innym, wtedy dajesz się porwać zakupom, wyglądowi, zapominasz.
To tak jak z miłością, kiedy się na niej sparzysz, ciężko znaleźć tą szczęśliwą wersję siebie, ciężko potem typowo znowu zacząć szukać..."

Odpływam na takie tematy, że nie potrafiłam się skupić.

Wściekła, kompletnie nie wiedziałam o czym piszę. Od razu wykasowałam całą treść po przeczytaniu jej kilka razy. Plątałam się. A miało  być  tak pięknie... Cały  plan był  już  prawie zorganizowany, no ale oczywiście, wszystko  musiało się  spieprzyć. Typowe...
M

usiałam  zacząć działać...Na nikogo nie mogłam  już  liczyć. Każdy  mnie olewał. Więc wypadało wziąć sprawy w swoje ręce. 

-Oto jest dla Ciebie ratunek Cantal. Oby nie było na niego za późno...-pocieszałam się w myślach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

CanelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz