4.

679 40 10
                                    

Już o siódmej rano usłyszałam głośne pukanie do moich drzwi. Byłam poirytowana, bo skoro nie otworzyłam od razu to znaczy, że śpię, ale ta osoba jak widać była zbyt natrętna, bo nie odpuściła. Wstałam zła już od samego rana i skierowałam się do drzwi komnaty, którą gwałtowanie otworzyłam.

- Diego - jęknęłam poirytowana, kiedy zobaczyłam przed sobą czarnowłosego.

- Dzień dobry, Violetto. Widzę, że porannym ptaszkiem nie jesteś - przewróciłam oczami.

- Czegoś konkretnego ode mnie chcesz? - skrzyżowałam ramiona.

- Chciałem cię zabrać na spacer, ale widzę, że dopiero co wstałaś.

- Ty mnie obudziłeś - mruknęłam pod nosem. - Daj mi piętnaście minut - dodałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Oparłam się o drzwi i przygryzłam wargę. Pokręciłam głową, kiedy do mojej głowy zaczęły dopływać niebezpieczne myśli związane z Hernandezem. Odepchnęłam się od drzwi i zaczęłam się przygotowywać.

***

- Mogę wiedzieć, o której wstajesz? - spytałam, pojawiając obok Diego. Wystawił w moją stronę ramię i nieco zdziwiona przełożyłam przez jego ramie moją rękę.

- Biegam, więc wstaję około piątej rano. Wystarczy mi tyle godzin snu - odparł, a następnie skierowaliśmy się w stronę wielkiego ogrodu, który często jest nazywany labiryntem.

- Ale to nie powód żeby budzić mnie o siódmej rano - spojrzałam na jego twarz, gdzie wymalował się uśmiech.

- Sądziłem, że z chęcią udasz się ze mną na ten spacer - odpowiedział.

- Nie wyobrażaj sobie za dużo, książę - zmarszczyłam brwi i odwróciłam wzrok od jego twarzy.

- Nie wyobrażam sobie za dużo. I tak się we mnie zakochasz, Violetto - powiedział, a ja przez pierwsze kilka sekund zastanawiałam się czy czasem nie przesłyszałam się. Za każdym razem coraz bardziej mnie onieśmiela i w dodatku brakuje argumentów na jego słowa.

- Nie bądź taki do przodu - prychnęłam.

- Pewnie nawet sama nie zdajesz sobie z tego sprawy co się tutaj wydarzy w ciągu najbliższych trzech miesięcy. To naprawdę sporo czasu - zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławce.

- Diego, nie uważam, że wiele się zmieni. Nie chcę żeby coś się zmieniało - spojrzałam na okoliczny krzew róż. Kwiaty zaczęły rozkwitać. Chłopak nawet nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ zaczęli się do nas zbliżać Ludmiła i Leon. Spuściłam wzrok na swoją sukienkę, nie chcę mieć kontaktu wzrokowego z Leonem.

- Dzień dobry - przywitała się. - Miło was znowu widzieć.

- To nie zbieg okoliczności, że znów pojawiamy się w parach - odparł Diego. Ugryzłam się w język, aby nie palnąć czegoś głupiego.

- Racja. Leon pomoże mi skomponować piosenkę, mam nadzieję, że będzie świetna - chyba się przesłyszałam. To jakiś żart?

- Przepraszam, nieco mi się śpieszy. Do później, Diego - zwróciłam się na końcu do czarnowłosego.

- Violetta, gdzie idziesz? - złapał mnie za dłoń.

- Mam ważną sprawę do załatwienia w pałacu. Przyjdź później, dobrze? - przytaknął, ale zanim puścił moją dłoń, pocałował ją. Posłałam w jego stronę delikatny uśmiech, a następnie wstałam i bez zbędnego oglądania się na resztę ruszyłam do pałacu.

***

- Violetto, twoje zachowanie jest karygodne! Opuściłaś dzisiejsze zajęcia, wychodząc z Francescą, chociaż dobrze widziałaś, że dzisiaj jest wtorek i masz zajęcia etyki! - podniosła głos na mnie moja mama.

- W porządku, moja wina - odparłam cicho. I tak czy owak z nią nie wygram.

- Nie spotkasz się z nią do końca tygodnia. Może chociaż tak czegoś nie nauczysz, że obowiązków jako przyszła królowa nie należy zaniedbywać - spojrzała na mnie ostatecznie, a następnie odwróciła się i odeszła.

Usiadłam bez sił na fotelu królowej i myślałam. Chwile później zaczęłam ją naśladować.

- Przynieś to, przynieś tamto. Nie możesz zaniedbywać swoich obowiązków, jesteś przyszłą królową - starałam się, aby mój głos zabrzmiał jak jej.

- Świetnie ci idzie, księżniczko - usłyszałam głos Leona, a chwile później ujrzałam jego.

- Nie dziękuję - odparłam, a następnie wstałam i chciałam już go wyminąć, ale on złapał mnie za dłoń. - Czego?

- Myślałaś nad moją propozycją? - spytał, a we mnie z niewiadomego powodu wzrosła złość.

- Znamy się zaledwie kilka dni, a ty chcesz wtargnąć do tego co jest dla mnie ważne. Nie jest ci wstyd? Poza tym zamierzasz również pomagać Ludmile, więc zajmij się nią, a ode mnie się odczep - warknęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Nie widzę problemu, aby pomagać tobie i jej. Masz talent i źle bym się czuł gdybym ci nie pomógł.

- Dam sobie radę. Poproszę o to Diego, a ty się odczep. Wszyscy jesteście tacy sami - mruknęłam i wyrwałam swoją dłoń z jego i szybkim krokiem skierowałam się do swojej komnaty.

Wpadłam do niej jak huragan i miałam ochotę zniszczyć wszystko co miałam na swojej drodze. Wiem, że zareagowałam nieprawidłowo naskakując na Leona, ale poczułam się źle, bo miałam wrażenie, że on chce to wykorzystać. Zdenerwował mnie. Nie wiem co mogę innego powiedzieć.

- Cholerni mężczyźni - warknęłam sama do siebie i wzięłam głęboki wdech. Chwyciłam swój pamiętnik z biurka, a następnie zaczęłam w nim pisać, przelewając wszystkie swoje uczucia na papier.

- Diego - szepnęłam sama do siebie.

Książę Diego jest intrygujący. Budzi we mnie coś, czego wcześniej nie czułam. Często mnie onieśmiela nie tylko samym sobą, ale również swoim zachowaniem. Czuję się przy nim dobrze. Ma zawsze dobry humor, jednak porannym zdarzeniem sprawił, że ten dzień był gorszy niż mogłam sobie to wyobrazić.

Niewiele zastanawiając się chwyciłam swój telefon i wystukałam wiadomość do czarnowłosego.

Do: Diego

Cześć, masz może czas? Chciałabym żebyś zerknął w moje teksty piosenek.

Od: Diego

Jasne, Vi. Za 10 minut będę u ciebie.

Odpisał, a ja odetchnęłam. Podeszłam do szuflady, z której wyciągnęłam kilka moich tekstów. Usiadłam na krześle przed biurkiem i czekałam. Może ja wcale nie chciałam pomocy Diego, a po prostu miałam chęć odegrania się na Verdasie?

***

rozdział dedykuje moim kochanym Mrs_Blanco27 i Sad_Mendes_Blanco ❤️ dziękuje za wszystko ❤️

princess || violetta x leonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz