Rankiem obudziłam się totalnie bez sił. Nie bolała mnie głowa tylko serce. Ale Fiodar mówił coś o dobrej wiadomości, ale nic mi nie powiedział. Przebrałam sie u białą koronkową bluzkę i purpurową spódnicę. Wyszłam na dwór zakładając na siebie brązową chustę. Usiadłam na huśtawce, bo nie mogłam złapać powietrza kiedy przypominały mi się słowa Werianczego. Przyszedł ojciec, Fiodar i Nikolka.
-Dobry deń Aguszka.
-Dobry deń.
-Bracia opowiadali co Petro ci powiedział. I co postanowiłaś?
-Jak to co?!! No że wyjde za niego, nie mam wyjścia.
-Mówiłaś, że ty kochasz Bohdana. To mamy dla ciebie świetna wiadomość ale najpierw jest jeszcze list do ciebie od Werianczego. Dzisiaj jest zabawa pod wierzbą. Przyjdziesz na nią?
-Przyjdę jak będę miała siłe. Dajcie mi ten list.
Otwierając list ręce mi sie trzęsły. W liście bylo napisane, żebym dzisiaj przyjechała do jego posiadłości, bo ma mi coś ważnego do powiedzenia. Wyrzuciłam list i szłam w stronę bramy.
-Gdzie idziesz? -zapytał ojciec.
-A kuda mogę iść? Do Werchowiny!
-Ale pieszo.
-Tak przyjdę sie dobrze mi to zrobi.
-A pieniądze masz?
-Mam!
Szłam szybkim krokiem. W południe byłam u bram. Ignacy zaprowadził mnie do Werianczego.
-Dobry deń Agatuszka.
-Dobry deń Petro Werianczi. Kazaliscie mi przyjechać.
-Tak. Chciałem ci przekazać że wyjeżdżam za granice. Chciałem cie poprosić żebyś jechała ze mną.
-Dobrze. Pójdę ale dopiero za miesiąc bo moja siostra wprowadza sie do nowego domu a do końca maja muszę ojcu pomórz na roli.
-Dobrze. Pojedziemy za miesiąc. Ja przyjadę po ciebie za cztery niedziele.
-Dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia Aguszka.
Wyszłam z tego domu i szłam w stronę Krasnolili. Kiedy przeszłam ostatni dom w Werchowiny jechała bryczka.
-Dobry deń Aguszka.
-Dobry deń Kaźma.
-Kuda ty idziosz?
-Do domu.
-To siadaj bo ja w tamte strony.
-Ale...
-Nie marudź tylko wsiadaj.
Odwróciłam głowę aby wsiąść do bryczki. Wdech mi zatrzymano a nogi w ziemie wrosły.-Bohdan ty żyjesz.
-Moja Agatuszka kochana moja.
-Ja sie bała, że ty....
-Wszystkie listy dostałem od ciebie od listopada dopiero po wojnie.
-Ale...
-Niczego ni mów. Pidziesz dzisiaj ze mna na potańcówke?
-Pidu.
-Kaźma. W karczmie nas wysadź.
Kaźma zatrzymał się przy karczmie. Podziękowałam mu za wszystko co dla mnie zrobił, że Bohdana przywiózł...
Poszliśmy z Bohdanem do karczmy coś zjeść. Kiedy usiedliśmy do stołu, do karczmy wszedł Fiodar. Przywitał się z Bohdanem obaj z uśmiechem na twarzy. W trójkę zjedliśmy posiłek i ruszyliśmy w drogę.
-Bohdan pojedziesz z Agatą na jednym koniu?
-Pewnie bez problemu.
Bohdan przed naszą bramą zasiadł z konia i poszedł w stronę domu. Pocałował mnie na pożegnanie i poszedł. Ja weszłam do domu i siedziałam w kuchni dłuższy czas pijąc sok z malin. Do kuchni przyszedł ojciec z Nikolajem i powiedzieli, że dzisiaj Bohdan przychodzi na kolacje.
Ja mając sok w ustach zaksztusiłam się nim. Powiedziałam do nich piskliwym głosem kasłając przy tym
-Żartujecie sobie ze mnie?.
-Nie. Prawdę ci mówimy, więc lepiej obetrzyj łzy, przebierz sie i nakryj do stołu!
Poszłam się przebrać bo wieczorem miała być potańcówka. Kiedy poszłam do jadalni oni naprawdę nie żartowali. Przed drzwiami stał Fiodar z Bohdanem.A przed stołem ojciec, Marysia i Stiopa. Do stołu usiedliśmy dość nie codziennie. Na środku ojciec a obok niego ja i Bohdan. Bałam sie tylko dwóch rzeczy. Że jedzenie jest zatrute, i że ktoś wspomni coś o Werianczim. Na szczęście cała kolacja minęła spokojnie a odziwo ojciec cały czas rozmawiał z Bohdanem. Kiedy zjedliśmy poszliśmy z Bohdanem na zabawę. Tańczyliśmy od około 19 do ostatniej beczki piwa. Cały czas tańczyłam z Bohdanem. Kiedy podszedł do mnie Vasil Bohdana krew chciała zalać.
-Aguszka a ze mną nie zatańczysz?
-A umiesz?
-Nawet lepiej od Bohdana.
Poszłam zatańczyć raz z Vasilem. Ale była wolna piosenka i... Wróciłam do stołu gdzie Bohdan rozmawiał z Lubaszą(była to dziewczyna w jego wieku. Wykonywała drobne prace dla ludzi np. pranie, dostarczała listy.)
Myślałam, że trzasne Bohdana kiedy powiedział do Lubaszy:
-Znajusz Lubasza. Kozak musi sobie czasem pohulać.
-Ja ci dam pohulać! Jak cie trzasne to przez płot wylecisz!!
Lubasza odeszła a Bohdan przytulny jak baranek się zrobił. Powiedziałam mu, że muszę isc do domu a on odrzekł, że jeszcze tylko jeden taniec. A zaczęli grać naszą ulubiona piosenkę "Och Maryczka czyczeri" i "Hot stop Kanada". Były to nasze ostatnie dwa tańce. Bohdan odprowadził mnie do domu i poszłam spać. Następnego ranka musiałam wziąść się w garść i pójść wszystko powiedzieć Bohdanowi.
-Agusza? Kuda idzisz? -zapytał Stiopa.
-Nie twoja sprawa!
Jak ten gościu zaczynał mnie wkurzać! Cały czas odkąd poślubił Marysię wypytuje mnie o wszystko!
Zapukałam do drzwi, które otworzyła pani Cwieta.
-Dobry deń Agatuszka. Stało się coś?
-Dobry deń pani Cwieto Bohdan jest?
-Jest tylko jeszcze śpi. Wejdź do kuchni , usiądź a ja go pójdę obudzić.
Usiadłam w kuchni gdzie za minute przyszła pani Cwieta.
-Ja też do pani przyszłam i proszę żeby pani atamanowi też przekazała.
-No dobrze. Gregori jest w stajni to długo nie przyjdzie.
Bohdan wszedł do kuchni uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Mój skarb kochany...
-Siadaj i mnie słuchaj! Wychodze za mąż za Petra Werianczego...
-Co? Przecież ty mówiła że...
-Nie przerywaj mi!! Byłam u Werianczego kilka dni temu, żeby to jakoś odkręcić, ale on powiedział jak za niego nie wyjde to ubije moją całą rodzinę, atamana i jego żonę a przede wszystkim Bohdana. 😭😢
-Aguszka. Nie placz...
-Ja panią proszu... Jeżeli ten diabeł tutaj przyjdzie to wy mnie nienawidzicie.
-Ale Gregori...
-Powiedzcie mu to co ja wam powiedziałam. Bohdan poslusziti mnie! Ja choczu żebyś ty znał, że ja ciebie kochać nie przestane...
-Ty to moja mila, moja jedyna, moja luba....
Do kuchni wszedł ataman. Pkdskoczyłam z ławki jak opażona.
-Szczo ona ty robi?!!!
-Ona do Bohdana przyszla!
-Ona!!!
Ataman wziął rozżarzone widły od pieca i szedł w moim kierunku. Bohdan wstał i kazał mi uciekać.
-Mów czego chcesz bo ubiju!
-Ja kocham wasze syna! I przyszłam wam powiedzieć żebyście na Werianczego uważali!!!
-Ty kochasz Bohdana?!!! Usz ty wiedźmo!!!!
Bohdan chciał mnie obronić, ale go odepchnełam. Ataman przeciął mi głęboko skórę na brzuchu. Pamiętam tylko płacz Bohdana, krew na moich dłoniach i krzyk pani Cwiety. A potem zemdlałam. Obudziłam się u siebie w pokoju. Brzuch okropnie mnie bolał i piekł. Czułam, że ktoś obok mnie siedzi. Kiedy spojrzałam na niego chciałam krzyszeć. Był to baron Petro Werianczi. Trzymał moją dłoń przy ustach.
-Agatuszka. Moja luba. Jak sie czujesz?
-Dobrze, jak nigdy do tąd a pan co tu robi?
-Medyk mi powiedziała, że jedna dziewczyna z Krasnolili śmierci się wiwinęła. Od razu ty mi do głowy przyszłaść.
-Idź cie odpocząć ja sama chce być.
Werianczi wyszedł a ojciec wszedł.
-Myślałem, że się już nie obudzisz. Cały tydzień spałaś.
-Kto tego diabła tutaj wezwał!!!!
-Nie denerwuj się, bo rana sie nie zagoi. A ja własnoręcznie ubije atamana....
-Ani mi się waż! Nawet jego nie dotykaj, bo wy to jak dzieci małe się kłócicie!
-Jak skarzesz. Odpoczywaj a ja ide do Werianczego...
-Kiedy wstane jego ma tu nie być!!!
CZYTASZ
Póki wioska śpi
RomanceAkcja toczy się w Krasnolili małej wiosce na Ukrainie. Iwan Iwanowicz gdy 17 lat temu stracił żonę zostały mu tylko dzieci. Najstarszy syn Nikolaj, Fioda, dwie córki bliźniaczki Marysia i Agata. Siostry były jak dwie krople wody, które różnił chara...