Rozdział 39: Chcę być tylko z tobą.

717 40 5
                                    

Nie mam pojęcia jakim cudem mama zgodziła się pójść na kolację do ojca. Jest jak małe dziecko i nie rozumie krzywdy jakiej przez niego doznała. Aaron był zdecydowanie bardziej niechętny, jednak ostatecznie poszedł z nami. Zapewne tylko po to, aby przy pierwszej, lepszej okazji pokłócić się z tatą. Równie zaskoczona byłam postawą Rydera, który dość ochoczo się zgodził. 

Adres podany przez ojca doprowadził nas do wysokiego wieżowca. Zadzwoniliśmy domofonem i momentalnie zostaliśmy wpuszczeni do środka. Wjechaliśmy windą na jedno z wyższych pięter i zapukaliśmy w drzwi na końcu białego korytarza. Nie musieliśmy czekać długo, gdyż momentalnie otworzyła nam Clare ubrana w elegancką, czerwoną sukienkę. Powitała nas z szerokim uśmiechem i zaprosiła do środka. 

Apartament był dwa razy taki jak moje mieszkanie. Urządzony był na biało, szaro z niewielkimi przebiciami innych kolorów. Wszystko wyglądało schludnie i nowocześnie, przez co czułam się dziwnie. Nie przywykłam do przebywania w takich eleganckich miejscach. Stół, przy którym zaraz usiedliśmy, był nakryty czerwonym obrusem. Po chwili dołączył do nas również ojciec ubrany w niebieską koszulę. Niedługo po nim do pokoju weszła Emily. Jej ubiór usprawiedliwiał spóźnienie, a zarazem odzwierciedlał jej sukowaty charakter. Miała na sobie białą koszulę w czarne, pionowe paski z ogromnym dekoltem, który osobiście bałabym się założyć. Do tego mała czarna, która ledwo co zakrywała jej tyłek. Prychnęłam na jej widok. Ukradkiem spojrzałam na Sama, który pożerał ją wzrokiem. Posłałam mu wrogie spojrzenie i oparłam łokieć na stole. 

- Może lampka wina na rozluźnienie? - Zaproponowała Clare. Wszyscy pokiwaliśmy twierdząco głowami. 

- Thomas, jak znalazłeś się w Madison? Podobno wyjechałeś za Clare do Kalifornii. - Odezwała się mama. 

- Moja żona gra niedługo sztukę w pobliskim teatrze, więc przenieśliśmy się na pewien czas tutaj. - Odparł. Określenie "moja żona" zakuło mnie w uszy. Nie dało się nie zauważyć, że Elizabeth również zmarszczyła brwi. Jak można być tak bezpośrednim w towarzystwie byłej żony? 

Co chwilę wymieniałam z Emily nienawistne spojrzenia. Nie podobało mi się jak jej wzrok utkwiony był w Ryderze. Gówniara powinna znaleźć sobie kogoś w swoim wieku. Gdy już miałam wytknąć coś blondynce, Clare przyszła z butelką czerwonego wina i nalała nam do lampek. Oczywiście oprócz Emily. Muszę przyznać, że było bardzo dobre. 

- Opowiedz mi trochę o swojej pracy, Elizabeth. - Wtrąciła Clare, gdy atmosfera robiła się gęsta. - Podobno jesteś niańką. 

- Pracuję w szkole. - Sprostowała. - Aaron pomaga mi trochę finansowo. Hikari dopiero studiuje. 

- Tak? - Zdziwił się ojciec. Prychnęłam. Nawet nie wiedział, że którekolwiek z nas chodziło na studia. Nie obchodziła go nasza edukacja. To mama musi opłacać moją uczelnię. - Co studiujesz? 

- Urbanistykę. - Mruknęłam, bawiąc się makaronem na talerzu. 

- Hm, nie mogłaś wybrać czegoś bardziej przyszłościowego? - Powiedziała Emily z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Krew zaczęła we mnie buzować, gdy patrzyłam na jej nieskazitelną buźkę. - Gdy tylko skończę liceum, założę firmę kosmetyczną. Nie będą mi potrzebne jakieś tam studia. Wyższe uczelnie są dla debili, którzy nie potrafią poradzić sobie w życiu. 

- Co powiedziałaś?! - Warknęłam, podnosząc się od stołu. Moja złość jedynie nakręcała blondynkę. 

- Dziewczyny uspokójcie się. - Powiedziała spokojnie Clare. 

- Twoja córka mnie obraża! 

- Muszę was na chwilę przeprosić. - Oznajmił Sam, po czym wstał i odszedł od stołu. Zapewne do toalety, albo aby uciec z tego rodzinnego bagna. 

Burknęłam coś niezrozumiale pod nosem i z hukiem opadłam na krzesło. Nastolatka uśmiechnęła się zwycięsko, mimo iż nikomu nie została przyznana racja. Próbowałam nie zwracać na nią uwagi i siedzieć cicho przez resztę wieczoru. Zauważyłam, że Emily gdzieś wyszła, a Sam długo nie wracał. Odeszłam od posiłku z pretekstem wyjścia do toalety i zaczęłam szukać przyjaciela w tym wielkim apartamencie. Otworzyłam drzwi jednego z pokoi, mimo że nie miałam pojęcia gdzie właściwie wchodzę. Moje oczy ujrzały bruneta siedzącego na łóżku w towarzystwie Emily. Dziewczyna nachylała się nad nim, przy okazji ukazując swoje atuty. Ryder zepchnął ją z siebie i spojrzał na mnie. Zmarszczyłam czoło i z hukiem zamknęłam drzwi pokoju. 

- Hikari, zaczekaj. - Wrzasnął Sam, usiłując mnie zatrzymać. 

Wróciłam do reszty rodziny i wymknęłam się z kolacji, mówiąc iż źle się czuję i muszę wracać do domu. Nikt nie zadawał mi zbędnych pytań. Rzuciłam Aaronowi wymowne spojrzenie, aby nie wszczynał żadnych kłótni. Zabrałam torbę i wyszłam. Głośno tupiąc, weszłam do pustej windy. Drzwi nie zdążyły się zamknąć, gdyż Ryder je przytrzymał. 

- O co jesteś zła? - Spytał, stając obok mnie. - Przecież to ona próbowała mnie uwieść. - Odwróciłam głowę. - Nie interesują mnie licealistki, uwierz mi. 

- Przecież możesz umawiać się z kim chcesz. Niczego sobie nie obiecywaliśmy. - Odparłam. Tak naprawdę nie chcę, aby z kimś się umawiał, ale mimo to mówię takie głupoty. 

Brunet przybliżył się do mnie i przygwoździł do metalowej ściany windy. Nasze ciała stykały się, a twarze były niebezpiecznie blisko siebie. Czułam kawowy zapach bijący od chłopaka. Zaczął składać wilgotne pocałunki na mojej szyi. Mimo, że dalej byłam zła za sytuację sprzed chwili to nie mogłam mu się oprzeć. Sam splótł nasze dłonie. Szlak pocałunków szedł coraz wyżej aż dotarł do moich ust. Całował je zachłannie, ale przy tym delikatnie. Przygryzłam jego dolną wargę. Jedną rękę wplotłam w jego ciemne włosy, wichrząc je, podczas gdy druga cały czas ściskana była przez jego dłoń. 

- Nawet gdybyś postawiła przede mną roznegliżowaną, polską modelkę to bym się za nią nie obejrzał. - Mruknął wprost do mojego ucha, powodując ciarki na całej mojej skórze. - Chcę być tylko z tobą. 

Przez te słowa zrobiło mi się ciepło na sercu, a na twarz wszedł mimowolny uśmiech. Zaśmiałam się cicho. Nie wiem, dlaczego dalej nie chcę mu zaufać, mimo że z każdym kolejnym dniem jest coraz bardziej tego wart. Muszę przestać się hamować i po prostu żyć, bo znalazłam naprawdę wspaniałego faceta. 

Drzwi windy rozchyliły się. Szybko oderwaliśmy się od siebie. Na całej mojej twarzy pojawiły się rumieńce, gdy starsza kobieta przeszywała nas wzrokiem, zapewne myśląc o nas jak o niewyżytych nastolatkach. Złapałam bruneta za rękę i szybkim krokiem wyszłam z klaustrofobicznego pomieszczenia, cały czas parząc w dół. Ryder śmiał się ze mnie. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie było już ciemno i chłodno. Podmuch mroźnego powietrza ochłodził moje ciało. 

- Co teraz zrobisz z Emily? Dalej będziesz ją odwiedzać? 

- Szczerze? Mam dość tej gówniary. Może być moją daleką rodziną, ale nie chcę mieć z nią nic wspólnego. - Burknęłam. 


Wydaje mi się, że to przedostatni rozdział. Mam pomysł na kolejną książkę, ale do jej premiery minie trochę czasu, bo muszę dopracować fabułę, aby później nie wymyślać jakiś "zapchaj dziur" w trakcie. 

Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz