Rozdział 33

421 35 12
                                    

Jestem tu od wielu godzin, dni, tygodni. Tak szczerze to straciłam poczucie czasu. Znajduje się w jakiejś obskurnej piwnicy. Jest tu zimno, ciemno i jestem tu sama. Co dzień przychodzą ludzie mojego ojca i mnie torturują. Moje ciało jest pełne siniaków, a ja sama czuję się wyczerpana. Śpie tylko po kilka godzin, bo oni nie dają mi spać. Czuje niesamowity ból fizyczny jak i psychiczny. Wiadomość że moi przyjaciele nie żyją dobija mnie jeszcze bardziej. Moja nowa rodzina... ona nie żyje. Mój brat. Stiles, nie wiem co mam o tym myśleć. Czy to prawda? Czy to na prawdę mój brat? Jeśli tak to i tak go już nie spotkam... Poczułam łzy napływające do oczu, gdy usłyszałam otwieranie zamka od metalowych drzwi piwnicy w której się znajduję. Przestraszyłam się i natychmiast uciekłam w kąt i skuliłam się w kłębek. Drzwi otworzyły się, a w pomieszczeni zaświeciło się światło. Zamrugałam pare razy żeby przyzwyczaić wzrok do jasnego światła. Po otworzeniu ich ujrzałam trzech mężczyzn.

Charlie:
Graliśmy właśnie z chłopakami w pokera, gdy usłyszałem głośne kroki. Po chwili do pokoju wszedł szczerzący się Josh.

-Chłopaki wasza kolej by iść do więźnia numer 1. Zabierzcie że sobą Charliego. Niech chłopak się zabawi... - zaśmiał się, rzucił kluczami i wyszedł. Spojrzałem na Jeremiego i Franky'ego, a ci wyglądali na szczęśliwych. Nie wiem kim jest ten więzień, ale mało mnie to obchodzi. Nadal nie chcę tu być. Chce wrócić do Emili. Mojej słodkiej kochanej Em....

-Idziesz Charlie? Czy będziesz tam tak siedział? - zaśmiał się Franky który przerwał moje rozmyślania. Wstałem i zacząłem iść za mężczyznami. Szliśmy przez długie korytarze. Nigdy nie widziałem tej drogi. Wchodziliśmy właśnie schodami w dół. Ja pierdziele co on tam trzyma na dole że tak to chroni?!  Po chwili doszliśmy do pancernych metalowych drzwi które były zamknięte na trzy spusty. Franky odwrócił się do mnie oraz Jeremiego i uśmiechnął się znacząco, chodź i tak nie rozumiem dlaczego. Odwrócił się i odkluczył drzwi po czym je otworzył. Na początku niczego nie widziałem, ale gdy zapaliło się światło zauważyłem w ciemnym kącie postać. Podeszłem powoli w jej kierunku, gdy byłem wystarczająco blisko zobaczyłem.. dziewczynę. Śliczną przestraszoną dziewczynę która miała łzy w oczach widząc ten obraz wróciły wspomnienia...

~~Wspomnienia~~

-Nie! Charlie pomóż mi!!

-Izabel! Zostaw ją! - zacząłem się szarpać że starszym mężczyzną, po chwili wylądowałem na ziemi i zaczął mnie kopać w brzuch z całej siły. Zobaczyłem Izabel skuloną w rogu pokoju i płaczącom głośno. Gdy już ledwo widziałem na oczy i traciłem przytomność, ON zaczął iść w jej stronę. Przed utratą przytomności zdążyłem jeszcze wyszeptać - Izabel... - po czym straciłem przytomność z Akompaniamentem krzyków. Nigdy ich nie zapomnę...

~~~~~~~

-Charlie? Charlie! Ogarnij się! Nie bujaj w obłokach! - Krzyknął Jeremi i przy okazji mnie obudził z transu.

-witaj kochanie, dzisiaj nasza kolej na zabawę.. - powiedział oblęśnie Franky i zaczął podchodzić do dziewczyny.

-N-nie proszę... Nie rób mi krzywdy.. - powiedziała szeptem dziewczyna. Zrobiło mi się cholernie przykro i wiem co będzie tu się działo. Ja nie dam rady... udawałem że wyjmuje telefon i że niby przyszedł do mnie SMS

-Chłopaki ja muszę iść do Josh'a. Napisał do mnie. - zacząłem iść w stronę drzwi i gdy już je otworzyłem dostałem odpowiedź od rozbawionego Jeremiego.

-Okej idź, ale sam tracisz.. - powiedział, a ja miałem wielką ochotę splunąć mu w ten paskudny ryj...

------------------------------------------------

Hejo ziemniaczki!  Wiem długo mnie nie było, ale jestem na wakacjach i trochu nie mam czasu. Mam nadzieję że rozdział się podoba i nowa postać która uwaga ⚠ będzie ważna. Do zobaczenia.  Pa! 

Ps. W mediach foto z wakacji.

                                                              ~Ziemniako lubny człek~


Bohater... D.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz