Rozdział 4 spotkanie specialne

76 9 1
                                    

Ink pov.

-Skończone! Wyszło nawet lepiej niż wyglądało za pierwszym razem.-zgłodniałem 3 dni mi zajęło więc zasługuje na posiłek i najlepiej sen...

Hmm... mogę udać się to pobliskiego baru,po posiłek-jak wymyśliłem tak też zrobiłem.

Ahh...nie czuję już rąk,od rysowania-powoli staję się tak marudny jak Error.

-dotarłem na miejsce-i weszłem do śroska.

-było trochę tłoczno,ale udało mi się dotrzeć do lady-zamówiłem u grillbiego burgera z frytkami i koktajlem.

-gdy usiadłem przy barze,zauważyłem scenę ,dokładniej zasnłoniętą kurtyną- chyba zacznie się za chwilę jakiś występ, ponieważ ludzie gwizdali i klaskali w rytm muzyki- nie chciałem być nieuprzejmy więc robiłem to samo.

-już po chwili światła skierowały się w kierunku odsłaniającej się kurtyny-
Zupełnie się tego nie spodziewałem.

( to brzmi jak sarkazm prawda? )

-za kurtynął był tutejszy sans,który tańczył na rurze?!

- wow nieźle, mu to wychodziło choć z początku zaczął niewinnie-widownia była zachwycona.

- z tego co pamiętam mówią mu last-mogę się mylić, kiedyś to sprawdzę.

-już prawie zapomniałem o jedzeniu-zacząłem jeść burgera.

-był naprawdę przepyszny.

-występ zakończył się- połowa ludzi się rozeszła.

Po chwili sans zszedł ze sceny, szedł w moim kierunku z małym uśmieszki.

Lust : hej kolego, nie widziałem Cię tu jeszcze~ ostatnim razem, wpadł tu taki jeden.

-Cześć, masz na myśli Errora?- to tak jakby mój przyjaciel.

A Error taak~

-i jak smakuje ci jedzenie, robi je mój najlepszy przyjaciel.

-jest naprawdę dobre, muszę się już zbierać...dzięki za rozmowę

- zamierzałem już wychodzić gdyż chciałem zanieść Errorowi trochę frytek, tak abyśmy się zakumplowali.- ktoś chwycił mnie za ręke.

-już wychodzisz? Ale nie wypiłeś koktajlu,choć zabawimy się~

A-ale ja naprawdę muszę -posadził mnie na krześle.

Lust: jesteś strasznie uparty.

Zaczekaj tu, jesteś gościem nie mogę Cię puścić z niczym-Ale...

Jest naprawdę trochę dziwny, Error trochę mi mówił, ale nie za wiele. Po prostu nie chce ze mną rozmawiać. Możliwe że z powodu że jesteśmy wrogami...

Siedzę teraz praktycznie sam grillbi poszedł na zaplecze- to dobra okazja aby-wrócił.

-proszę-koktajl? -to dla twojego przyjaciela~

- a ten dla Ciebie -wręczył mi dwa koktajle.

-Naprawdę nie trzeba było.

-a teraz spróbuj ~

-teraz? Ok-kej-modliłem się aby tam nic nie dodał..- kto wie.

-smakowało całkiem normalnie, jednak inaczej od napoju od grillbiego- to chyba alkochol?

-lepsze prawdaa~oparł się łokciami o stolik.

-T-tak

-wporządku-nagle staną za mną-co on
R- zaczął szeptać
-dopilnuj aby wypił całość~

-mogłem już isć-naprawdę nie najlepiej się teraz czuje.

Ledwo wyszedłem z budynku-T-to jest naprawdę mocne.

-droga stawała się aż kręętaa...-otworzyłem portal do domku.

-Nie ma po nim sładu- eh... przejęzyczyłem się.

W między czasie się prześpie-wzkoczyłem na miękką poduszke.

___________________________________

Tyle wystarczy jest 3:35
Jest trochę się wreście rozpisałam!

___________________________________

ᴄʀᴏꜱꜱ x ɪɴᴋ [Zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz