1. Duch ciebie

869 50 14
                                    

Ilość słów: 6268

Harry powinien się przyzwyczaić do budzenia z szybko bijącym sercem i pogrywającym sobie z nim umysłem, który sprawia, że wierzy w to, co działo się w jego śnie. Teraz naprawdę powinien już być przyzwyczajony, lecz w dalszym ciągu nigdy nie może powstrzymać swoich oczu przed łzawieniem, czy bólu w klatce piersiowej.

Powinien przyzwyczaić się do koszmarów i nie powinien patrzeć na drugą stronę łóżka, szukając kogoś, kogo nie znajdzie. Robi tak każdego ranka po przebudzeniu się z bólem serca.

Harry nie wiedział, jak ma się zachowywać wobec otaczającej go ciszy, a minęło pięć tygodni niczego.

Nie wiedział, jak niby miał budzić się spokojnie i jak gdyby nigdy nic iść do pracy. Wszyscy tyle razy mu to radzili. Nie wiedział, jak może być w stanie przygotować się do swojego dnia i nie zastanawiać się, w jakiej jest teraz sytuacji, że nie rozumie niczego ze swojego życia.

Jednak udawanie, że nic się nie stało jest łatwiejsze od radzenia sobie. Z tego właśnie powodu teraz jest przyzwyczajony do brania głębokich oddechów, by uspokoić swoje serce i wstawania z łóżka, by wziąć cholernie gorący prysznic do momentu, gdy będzie wystarczająco silny, by spróbować zapomnieć ten koszmar, męczący go co noc.

Była siódma trzydzieści rano, kiedy jego skóra zaczerwieniła się z powodu gorącej wody. Po zakończonym prysznicu musi ubrać się na kolejny dzień pracy, której nie zamierza już wykonywać. Nie, kiedy jego świat się zawalił.

Kiedy już założył ten sam stary strój, choć technicznie inny od tego z dnia poprzedniego - czarny garnitur i czerwony krawat (raz odważył się zmienić nudne kolory) - udał się do kuchni i próbował zjeść coś lepszego niż przez ostatnie dni. Wysilił się nawet na wypicie ogromnej szklanki soku pomarańczowego zamiast trzech filiżanek kawy.

Kiedy zjadł już całego banana i dwa tosty z dżemem jagodowym, wrócił do łazienki i szybko umył zęby, starając się nie patrzeć w lustro, gdzie znalazłby te dwa głupie zdjęcia, których nie jest w stanie pozbyć. Zresztą jak każdego innego zdjęcia w mieszkaniu.

Zamknął za sobą drzwi po tym jak zabrał swoją teczkę z kanapy w salonie i szybko znalazł się na ulicy, oddychając nowojorskim powietrzem z nutką lata. Prędko udał się na stację metra, która na szczęście znajdowała się blisko domu.

Kiedy tylko znalazł się w wagonie, znalazł puste miejsce i wygodnie się rozsiadł na nadchodzącą półgodzinną jazdę. To była rutyna. Kiedyś był wdzięczny za to rozproszenie, które mu to dawało, ale czasami nie mógł się powstrzymać przed wyjęciem telefonu i otworzeniem skrzynki pocztowej, której powinien unikać.

Wrócę do domu późno, kochanie. Przepraszam. Wynagrodzę ci to. To ostatnia wiadomość, jaką otrzymał od osoby, która nawiedzała jego sny. Było to pięć tygodni temu, a to całkiem sporo.

Wziął głęboki oddech, wzrok mając ulokowany na ekranie i nie mógł się powstrzymać przed wpisaniem nienawidzę cię, jak za każdym razem, kiedy otwierał tę durną wiadomość. Mimo to, nigdy tego nie wysłał, a nawet próbował usunąć całą konwersację i ten numer. Nigdy nie potrafił się do tego zmusić, bo to tak bolało. Dostawał mdłości i po prostu nie mógł tego zrobić.

Harry na moment oderwał się od telefonu, by rozejrzeć po tych wszystkich twarzach w wagonie, prowadzących swoje życie i zastanowił się, czy ktokolwiek z nich czuje się tak okropnie jak on. Poczuł smutek na tą myśl.

Popatrzył na konwersację podpisaną imieniem Mitch i szybko wpisał: upijmy się dzisiaj, proszę, a potem z powrotem wepchnął telefon do torby i oparł głowę o szybę. Zamknął oczy i głęboko odetchnął, odpychając na chwilę wszystkie myśli, dopóki wspomnienia, których pragnął się pozbyć, nie powróciły.

Help Me To Believe, Give Me Hope PL (Larry) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz