Rozdział 16

2.9K 129 3
                                    

Wstałam wcześniej niż zwykle, nie chciałam się spóźnić na pierwszy trening z wampirem.
Założyłam legginsy, luźną bluzkę i trampki.
Wyszłam z pokoju kierując się do sali gimnastycznej.

Dosyć szybko znalazłam właściwe drzwi, weszłam do środka, byłam pierwsza.

Mogłam ponownie rozejrzeć się po całym pomieszczeniu. O tej porze wydawała się jeszcze większa niż ostatnio. Korzystając z odrobiny spokoju usiadłam na przeciwko drzwi siadając skrzyżnie.
Zaczęłam medytować. Wyciszałam myśli, pozbywałam się każdej złej energii jaką miałam gdzieś głęboko w sobie. Niemalże od razu poczułam się lepiej, zeszło ze mnie napięcie, mięśnie rozluźniły się, nabierałam powoli głębokie oddechy.
Nie zorientowałam się nawet kiedy do środka wszedł Connor.

Spojrzałam z przymrużeniem oka na to co się dzieje. Ściągnął z ściany jeden długi kij BO, zakręcił nim kilka razy i podał mi go.

- Zaczynamy - rzekł stając bez żadnego przedmiotu do walki na przeciwko mnie.

- Niech ci będzie.

Wstałam, zabierając BO i tak samo jak Connor zakręciłam nim.

- Jak sama dobrze wiesz nie dałaś rady podczas naszego spotkania w lesie..

- Rozproszyłeś mnie - odparłam, przerywając wampirowi w wypowiedzi. Nie dopuszczałam do siebie wiadomości, że mogłam nie dać rady.

- Zagramy o coś? Jeżeli mnie pokonasz będziesz mogła wymienić swój sztylet na jaki będziesz chciała - zaproponował na co się zgodziłam.

Szybko przystąpiłam do ataku. Starałam się zmieniać taktykę, ale jak się można było tego spodziewać wampira nie dało się zaskoczyć, a nawet drasnąć.
Próbowałam kilka razy i nic.
W końcu moje zdenerwowanie wzięło górę. Połamałam BO na pół, by znów móc oddać ruch.
Tym razem szło mi dużo lepiej. Ruchy były płynne, a co za tym idzie nie do przewidzenia.
Przyznaję ciężko było zaskoczyć Connora, treningi przez tak długi czas zdawały rezultaty.

- Całkiem nieźle, jak na pierwszy raz - przyznał. - To drewno było osikowe, po połamaniu mogłaś śmiało atakować, więc czemu tego nie zrobiłaś?

- Eee, nie chciałam.. ci nic zrobić - odparłam w połowie zgodnie z prawdą.

- Nic byś mi nie zrobiła.. Poza tym nie zwróciłaś uwagi na napisy na skórze?

Od razu po jego słowach spojrzałam na nie. Trzy napisy stały się nieco ciemniejsze.

- Rusz się, Erik czeka.

*

Nie daleko sali gimnastycznej znajdował się pokój, w którym był już wampir oraz dwie inne osoby. Usiedliśmy.
Od razu wstał Erik podając wszystkim plik kartek zapisanych od góry do dołu.

- Zacznijmy.. Na pierwszej stronie znajduje się nasz cel. Marcel Santo - od razu rzuciły mi się w oczy jego rysy twarzy, delikatny zarost dodawał tylko dodatkowego smaczku. - Na kolejnych macie wszystkie informacje jakie dotąd udało nam się zgromadzić.

- Ma jakieś słabości? - wtrąciłam po szybkim przyjrzeniu się informacją.

- Jedną z jego słabości są blondynki - uśmiechnęłam się, jak dobrze że ja nie jestem blondynką. Babiarz, niby wampir, a jednak na dupy leci. Błyskawicznie zmienił temat, gdy osoba po prawej zastukała w stół. - Oczywiście nie wejdziesz tam sama.. Razem z tobą jedzie Blair - dziewczyna po lewej wstała pokazują w słabym świetle swoje złote tęczówki - oraz Logan - tak samo jak dziewczyna wstał i ukazał swój kolor oczu.

- Czy Marcel nie wyczuje obecności człowieka? - wtrącił się Logan.

- Wyczuje - odparł Connor, przypominając o swojej osobie. - Nie wie tylko o odporności Rosalie na urok wampira.

Oboje spojrzeli na siebie jednoznacznie, wstali i wyszli.

- Czemu mam współpracować z wilkami?! - oburzona uderzyłam pięścią o blat stołu.

- Tam również strzegą wilki, a dzięki nim spokojnie przejdziesz przez bramę - spokojny ton głosu Erika, nakazywał abym też się uspokoiła.

- Nie będę z nimi współpracować! - wrzasnęłam oburzona.
Jako że miałam najbliższej do wyjścia, szybko się do niego udałam.

- Przemyśl twój następny ruch dobrze Ci radzę, inaczej.. Connor dokończy to co zaczął, a ja zrobię to samo TOBIE - zaakcentował ostatnie słowo. Groził mi..

Zerknęłam ukradkiem jak zareagował wampir na te słowa.
Oczywiście nie zrobiło to na nim wrażenia. Nie wykonał żadnego ruchu, nawet nie drgnęła mu warga pokazując jak bardzo tego chciał.

- Po co mam tak ogólnie tam iść? - zapytałam, lekko zdenerwowana po ostatnich słowach Erika. Odwróciłam się z powrotem by widzieć wampira.

- Marcel planuje zrobić coś czego nie powstrzymam, jeżeli nie będę wiedzieć. Informacje trzymane są w sekrecie i nawet mój kabel tam nie jest w stanie przechwycić tych informacji.

- Tyle? - spytałam nie wierząc, ile muszę zrobić.

- Przewiduję mnóstwo scenariuszy co może się wydarzyć, nie obiecuję, że na tym się skończy.. A bym zapomniał - przez długi stół Erik podał mi pełną teczkę,a na niej pęk kluczy. - Teczka dotyczy wampira Jack'a.

Zabrałam całość i wyszłam.
Korytarz był pusty, nie było najmniejszego śladu po wilkach.
Udałam się do swojego pokoju, gdzie od razu zabrałam się do czytania.
Usiadłam na łóżku i przewracałam kartki w celu znalezienia rzeczy jakie mnie interesowały.

Zgromadzonych informacji było dużo. Dotyczyły przede wszystkim jego rodziny, z kim wcześniej współpracował oraz dlaczego teraz jest neutralny chociaż ściga dłużników wampirów.
Napisane jest również, że całą rodzinę stracił w tragicznym pożarze, w którym przeżył tylko on.
Przemieniony został zaraz po tym, przez nijakiego Rex'a.
O nim informacje są nie wiadome.
Obecny pracodawca Jack'a ma problemy z dłużnikami i pod szantażem wampir został zmuszony do, nazwijmy to "usługi komornicze".

Po tym co przeczytałam z całą pewnością chcę się dowiedzieć kim był Rex.
Mieliśmy podobną sytuację z resztą rodziny.
A także kto jest jego pracodawcą.

Po tej jakże pasjonującej lekturze zaczęłam się zastanawiać dlaczego dostałam także cztery klucze.

Cztery klucze to cztery kłódki!

Szybko zabrałam klucze w dłoń i wybiegłam na korytarz.
Pobiegłam dokładnie tą samą drogą, którą wcześniej szłam z Erikiem.

Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i przeszłam do siostry.

Chwilę później wydarzyło się coś czego nikt by się nie spodziewał.

Na Usługach WampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz