Chwilę przed godziną dziewiętnastą zapukałam do drzwi gabinetu Yvette. Trochę obawiałam się tego spotkania. Szczególnie po tym co usłyszałam ostatnio. Wciąż byłam ciekawa kim jest dziewczyna, w której zakochała się siostra. W progu stanęła w końcu kobieta. Na głowie nie miała welonu. Jej włosy były rozpuszczone i dopiero teraz zauważyłam, że mają piękny blond kolor. Posłała mi niewyraźny uśmiech i wpuściła mnie do środka pokoju.
Byłam tu pierwszy raz. Jej gabinet oświetlała mała lampka stojąca na ogromnym biurku. Po lewej stronie stała półka zapełniona po brzegi książkami. Zaraz przy wejściu była dwu osobowa kanapa i stolik kawowy. Nie było tu zbyt przytulnie, ale widać było, że Yvette to nie przeszkadza. Miałam ochotę podejść do tych wszystkich książek, które zakurzone stały na półce, ale było mi wstyd. Stałam więc na środku gabinetu i czekałam aż zakonnica pierwsza się odezwie. Sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Dopiero gdy blondynka stanęła za biurkiem opierając się o nie lekko dłońmi, zapytała:
– Więc z czym masz problem?
Nieco chwiejnym krokiem podeszłam do niej i pokazałam na dział, którego nie rozumiałam.
– Zaimki względne złożone – przeczytała, kiwając przy tym głową – Usiądź – dodała pokazując na kanapę.
Zrobiłam tak jak mi kazała, dosiadła się obok mnie a do moich nozdrzy doleciał zapach jej perfum.
– Ostatnio zauważyłam, że jesteś rozkojarzona – stwierdziła przewracając strony podręcznika – Ma to związek z czymś konkretnym?
Spojrzałam na nią. Nie mogłam jej oczywiście powiedzieć o mojej relacji z Ginette, ani o tym, że Blanche mnie szantażuje, ani przede wszystkim o tym co podsłuchałam kilka dni temu w toalecie. Chciałam coś wymyślić, ale wiedziałam, że ona i tak wyczuje kłamstwo.
– Ja... - zacięłam się – W-właściwie t-to...
Nagle delikatnym ruchem złapała moją szczękę w swoje smukłe palce i chwilę mi się przyglądała. Czułam, że zaczyna kręcić mi się w głowie. Pod wpływem jej dotyku paliła mnie skóra, a serce zaczęło mocniej bić.
– Co ci się stało w nos? – zapytała.
– Uderzyłam się o drzwi – wymyśliłam szybko w nadziei, że to ją usatysfakcjonuje. Miałam wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale ostatecznie zacisnęła usta w cienką linię. Zabrała także dłoń z mojej twarzy. Dopiero wtedy wzięłam głęboki oddech.
– Wróćmy do lekcji – powiedziała w końcu, a ja jeszcze przez moment obserwowałam ją. Była taka piękna. Jakby pochodziła z zupełnie innej planety.
Zaczęła tłumaczyć mi temat. Chciałam się skupić, ale nie potrafiłam. Wciąż czułam jej dotyk na swojej skórze. Nie wiem ile czasu spędziłyśmy w tym gabinecie, ale gdy w końcu zauważyłam, że Yvette prostuje się wiedziałam, że co najmniej godzinę spędziłyśmy nad zadaniami.
Chciałam zebrać swoje książki, ale gdy tylko próbowałam jedną wziąć, dłoń Yvette mnie powstrzymała. Przez chwilę nasze dłonie tworzyły jedność.
– Jeżeli coś się dzieje – zaczęła – Zawsze możesz mi o tym powiedzieć.
– Wszystko jest dobrze, siostro Yvette – skłamałam.
Kobieta odsunęła się ode mnie na znaczną odległość, a ja zaczęłam wzrokiem błądzić po jej twarzy. Opamiętałam się jednak i wstałam.
– Dziękuję – powiedziałam, kierując się do wyjścia.
– Nie ma za co – odpowiedziała i znów miałam wrażenie, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale powstrzymała się. Otworzyła mi drzwi, a ja cicho pomknęłam do swojego pokoju.
CZYTASZ
Dzieli nas habit
Fiksi Penggemar"Spojrzałam w jej szare oczy. Wiedziałam, że to nasze ostatnie spotkanie. Pocałowałam ją, na pożegnanie, choć czułam, że tym bardziej będzie mi trudno o niej zapomnieć..." DRUGA CZĘŚĆ pt. „DZIELI NAS PRZEPAŚĆ"!