Cassandra zajęła miejsce naprzeciwko swojego ojca, Aarona Burgessa. Przystojny mężczyzna, którego włosy gdzie nie gdzie robiły się siwe. Jego bystre oczy obserwowały poczynania Astrid, która usiadła obok córki.
Cas obawiała się tego co usłyszy. Aby nie stresować się za bardzo, zaczęła oglądać gabinet ojca. Nigdy jej do niego nie wpuszczano. A kiedy pytała czemu, odpowiedź była prosta: ,,Nie ma tam rzeczy dla dzieci''. Dlatego tez ten gabinet był jak zakazany owoc. Chciało się go, ale była za to kara.
-Z góry chcielibyśmy ci powiedzieć, że nie chcieliśmy żeby do tego doszło. -zaczął Aaron poważnym głosem. -Tak więc, plotki na temat tego, że Sama-Wiesz-Kto powrócił, są prawdziwe.
Brunetka była zszokowana i przerażona jednocześnie. Do tej pory myślała, że Grzmotter i Drops to sobie ubzdurali!
A ze Cassandra nienawidziła ich całym sercem, nie chciała uwierzyć w to, gdy oni to powiedzieli.
-Lord Voldemort zbiera swoją armie. -kontynuowała Astrid za męża. -Mówią na nich Śmierciożercy.
-Rozumiem, ale co w związku z tym? -zapytała poirytowana Cassandra. Chociaż obawiała się tego co usłyszy, chciała przejść do sedna sprawy.
-My... do nich należymy. -Cas otworzyła szeroko oczy. -Ale nie to jest najgorsze... Czarny Pan chce cie mieć po swojej stronie... -Matka Cas nie wytrzymała i zaczęła płakać.
Brunetka nie wiedziała co powiedzieć. Nigdy jej o takich rzeczach nie mówiono! Nie wiedziała czy się bać... Miała milion pytań w głowie. Czarny Pan był zakazanym tematem w ich domu, dlatego tez Cassandra nie wiedziała czy to dobrze, czy źle. Jednak patrząc na matkę, obstawiała to drugie.
-A... czym oni się ,,zajmują''? -zapytała chcąc dowiedzieć się czegokolwiek.
-Lord Voldemort nie lubi szlam. -ojciec brązowookiej ostatnie słowo powiedział z obrzydzeniem. Cassandra jak narazie nie widziała przeciwwskazań. -Chce się ich pozbyć. Uważa, że nie powinni być nazywani czarodziejami. Od kiedy Harry Potter 14 lat temu go pokonał, automatycznie znajduje się na jego celowniku.
A więc tak to wygląda - pomyślała Cas. Sama nienawidziła szlam i Pottera, więc dołączenie do szeregów Czarnego Pana nie wydawało się takie złe.
-Nie chcemy tego dla ciebie. -w końcu odezwała się matka. -Sama-Wiesz-Kto zabija każdego który mu się sprzeciwi. Boimy się, że coś sobie ubzdura i będzie chciał Cię zabić, a tego chcemy uniknąć.
A już miało być tak dobrze... Pozbyć się Pottera i szlam! Musiało być jakieś ,,ale''... - znowu pomyślała Cassandra. Aż dreszcz ją przeszedł gdy myśli do czego Voldemort jest zdolny. Gdy pomyślała o śmierci najbliższych w oku zakręcila jej się łza.
-Pójdę zrobić herbate. -Asrid wyszła z gabinetu.
-Tato, a jeśli on mnie zmusi? -zapytała Cas drążącym głosem.
-Nie będziesz miała wyboru... -westchnął Pan Burgess.
Niestety, tego się obawiała. Ze nie będzie miała wyboru. Ale gdzieś w głębi siebie, myśl o pozbyciu się Pottera była tak bardzo kusząca, ze byłaby w stanie podjąć się zadania. Do tego będzie miała rodziców, na których może polegać.
Już chciała coś powiedzieć, gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć. -Aaron wyszedł z gabinetu.
Cassandra po chwili namysłu wstała i korzystając z nieobecności obojgu rodziców zaczęła oglądać się za czymś ciekawym. Na biurku były tylko same jakieś papiery z Ministerstwa... Prorok Codzienny i jakieś bzdety. Podeszła do regału. Na samej górze były książki o czarnej magii. Niżej były osiągnięcia jej ojca. Jej wzrok powędrował półkę niżej gdzie zobaczyła trójkąt, przedzielony na pół z kółkiem w środku. Pierwszy raz widziała coś takiego. Chciała zapytać rodziców co to, ale wtedy dowiedzieli by się że przeszukała gabinet. Nagle jej uwagę przykuł wisiorek. I to nie byle jaki. W środku znajdowała się klepsydra zamieszczona w okręgu z gwiazdami. Dookoła otaczały ją dwie puste obręcze.
CZYTASZ
Magia Czasu || Tom Riddle
Fiksi Penggemar,,-To teraz posłuchaj co TY ze mną zrobiłeś! Idąc za Tobą zgubiłam siebie! Nie mogłam spać po tym jak zabiłam tego chłopaka... To wszystko przez ciebie! [...] -Sama chciałaś się pozbyć tych szlam. -Nie przerywaj mi kretynie! Chciałam, ale troche del...