Rozdział 9.

4.1K 221 20
                                    

Sam
Kurwa nie przewidziałem tego.
Wiem, że to co robię nie jest w porządku ale zrobię wszystko by być z ukochaną choćbym musiał stawić czoło całemu światu i sprawić ból moim trzem kobietom, Norze, Miriam i Sarze.

- Zatrzymaj samochód - krzyknął do kierowcy.

Serce mi stanęło, kiedy ta mała wyskoczyło z samochodu prosto na żwirową drogę. Musiała się sporo potłuc, na szczęście samochód zwalniał na zakręcie

Głupia dziewczyna woli być martwa niż moja.

-Po co to zrobiłaś?! - spojrzałem na nią wściekle, kiedy podniosłem ją z ziemi. Byłem zły przecież mogła zrobić sobie krzywdę.

- Przecież nic ci nie zrobiłem, chciałem mieć tylko pewność czy rana po ugryzieniu wciąż krwawi.

Widziałem, że moja ukochana cierpi. Była cała podrapana i pokaleczona a z rany na ramieniu znowu zaczynała płynąć obficie krew.

W dodatku Sara tak gorzko płakała. Nawet nie patrzyła na mnie. Widać było, że cierpi z bólu jednak nie poskarżyła się. Była jednak bardziej delikatna niż jej siostra czy matka.

Miałem wyrzuty sumienia, jednak musi zrozumieć, że należy do niego.

- Przecież obiecałem, że cię nie skrzywdzę - spojrzałem na nią.

Tym razem odpowiedziała:
- Tak jak matkę - w pyskowaniu przypominała siostrę, więc ze złości mocniej przechyliłem jej szyję i dotknąłem językiem jej rany a potem zaczął ssać jej skórę. Nie mogłem pozwolić by się wykrwawiła.

Uśmiechnąłem się kiedy z jej ust wydobył się jęk, bynajmniej nie z bólu.

To oznaczenie działa też na mnie, potęgowane przez jej zapach. Pragnąłem je miękkiej i jedwabistej skóry. A świadomość, że będzie jej pierwszym i ostatnim doprowadzała mnie do szaleństwa i miałem ochotę posiąść ja zwłaszcza, że od dawna nie miałem kobiety.

Kiedy zjechałem ustami na jej ramiona które odsłaniała podarta bluzeczka, zaprotestowała, chciała mnie odetchnąć.

- Czy ty musisz być taka uparta? - westchnąłem i zawiązałem jej ramiączko. Nie chciałem by jakiś inny samiec patrzył na mojego karmelka

- Zrozum, że ja tu żądzę - wziąłem ją na ręce i posadziłem na przednim siedzeniu samochodu, musiałem opatrzyć jej rany.

Zacząłem od ramion. Sara syknęła z bólu.

-Napij się mojej krwi będzie mniej boleć - zwróciłem się do niej, bo chciałem jej ulżyć

- Idź do diabla! - usłyszałem w podzięce.

*Sara

- Ja jestem diabłem - powiedział ten kretyn tak, że się przestraszyłam.

Po czym złapał mnie mocno za szyję tak, że poczułam ból w całym ciele.

A Sam ledwo panując nad sobą powiedział, że sama tego chciałam i zmusił mnie bym napiła się jego krwi z rany, którą sobie zrobił.
Po wszystkim pchnął mnie na tylne siedzenia.

Na miejscu też nie było lepiej. Miriam na mój widok jęknęła i myślała, że jej ojciec mnie wykorzystał i zaczęła mu grozić, że jeśli to zrobił przestanie być jej ojcem.

Czułam, że boli go zachowanie jego córki. Więc tym bardziej nie rozumiałam jego zachowania, gdy spojrzał lodowato na córkę.

- Nie obchodzi mnie to, rób co chcesz.

Miriam aż cofnęła się z wrażenia, było jej przykro. Też nie poznawała ojca.

- Wiesz co mam dość, rób co chcesz. Wynoszę się z chłopakami i dziećmi do matki.

Mate nie wybiera *Zakończone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz