rozdziałek five

22 5 0
                                    

kasandra stała juz pod klasa 21 gdzie zawsze lekcje miala pani korkociąg. denerwowala sie. co jesli jej nie pomoże omg i co wtedy. zapukala cicho i otworzyla drzwi no i weszla cnie. i jak wchodzila to sie prog potknela bo z niej kalapeta. przy okazji zlapala sie kogos z ostatniej lawki i podarla mu bluzke chyba pszypal. no i patrzy jak tak se lezala jak debil z obdartym kolaniskiem i co...? nad nia siedzial zdnenerwowany marek. to jemu rozdarla bluzke. spojrzala na jego umiesniome plecy co bylo widac lrzez dziure i sie zakochala i rozplynela.

-e laska albo reka ci sie rozpuszcza albo sie zsikalas.- powoedziala amanda, co siedziala w lawce w markiem.

kadandra popatrzyla i kurde serio sie zsikala. ale kurde reka tez jej sie rozpuszcza chyba ale nią pomachala i juz wszystko uratowane. a tak serio to miala reke w swoich sikach i ochlapa marka. zaraz drama bedzue.

-zaraz drama badzie- powiedziala amanda i zrobila snapa zal.

kasandra spokrzala w oczy marka i zadrazala ze strachu. jego spojrzenie wypelnione bylo nienawiscia, galki oczne przkrwione jak u cpuna a usta wygiete w grymasie tak mocno ze wystawaly mu zeby. kasamdra nienwiedziala co zrobic wiec powiedziala:

-marek mordeczko zioom

-zniszczylas mi moja bluzke kuk szaneli!!!!!!!!!!!!!!!!!- wykrzyknal marek.

wtem zavrzmial dzwonek, wszyscy wyszli z klasy a kasandra lezala na ziemi w szoku i strachu. i swoich sikach. wstala i pomyslala ze juz i tak wszystko stracone. podeszla do pani korkociag co tam sobie pisala na telefonie cos ze klasa z nia nie rozmawia. nie wiadomo o co chodzi.

-co sie stalo kasandra!- wykrzyknela dora korkociąg

-pani kurde bele tragedia sie stala i nwm co robic chyba nie pojde na stodniowe bo nie mam z kim plus jestem osikana plus moj krasz marek najwiekszy szkolny przystojniak mnie nienawidzi a hanneusz ze mna zerwal bo zapomnialam ze z nim chodze. CO JA IM ZROBILAM?

-nie martw sie malenka chlopaki to swinie- odpowiedziala pani korkociag a kasandra sie zgodzila. -a na prom pojdziesz bo sluchaj co ja tu mam.-dora wskazala na ogromne kuliste akwarium za jej plecami wypelnione malymi karteczkami. wygladalo magicxnie. dalo sie poczuc magie emanujaca id niego.

-co to jest?!- zapytala oszolomiona kadandra.

-to moja droga jest pula chlopcow do wynajecia na studniowe. oni to debile to mozna ich wynajmowac za darmo cnie. patrz jak sie przez nich nacierpialas. jestes cala osikana.

kasandra patrzyla dalej w zdziwieniu. ogromne akwarium stalo na podwyzszeniu na ktore prowadzily 2 male schodki. podeszla blizej lecz zawahala sie. stracila rowniwage na schodkach i znowu by sie wygrzmocila i tyle by z tego bylo. ale tym razem byla przygotowana. mize jest glupia ale nie jest idiotka. polozyla dlonie na powierzchni akwarium i poczula moc przeznaczenia wnikajacą w jej cialo i i oplatajaca jej serce. wiedziala co ma robic. ustala na palcach i zanurzyla reke w karteczkach w akwarium. troche pomieszala reka lecz nagle poczula ze cis ciagnie jej palce w strone jednej jarteczki. poddala sie temu uczuciu i wyjela ją. rozwinela, przeczytala na glos imie i nazwisko i spojrzala w przerazeniu na dore. to nie mogla byc prawda...........

odpłynęła łódź, nie powiem więcej wróć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz