Manon, Luka i przesłuchania

384 18 3
                                    

Marinette POV


Kiedy wróciłam do domu miałam głowę pełną pomysłów,ale jednak nie wszystko szło po mojej myśli i okazało się, że będę musiała jeszcze opiekować się córką koleżanki mamy. Nadji Chamack.

-A niech to!-Wyjęłam telefon i wybrałam numer Luki.-Muszę to odwołać.

-Jeżeli ktoś ma przyjść to zapraszaj.-Moja mama to chyba nie może się doczekać kiedy znajdę sobie chłopaka.-Będzie ci raźniej i będziesz miała z kim rozmawiać próbując zająć się Manon.

-Dzięki mamo.-Przytuliłam rodzicielkę i trzymałam ją w swoich objęciach jeszcze z dwie minuty. Po obiedzie poszłam porobić lekcje, a kiedy skończyłam to ktoś w idealnym momencie zapukał. Była to pani Charmack i córką. Pożegnały się szybko, a ja poszłam z dziewczynką na górę do mojego pokoju.

-Chcesz może porysować Manon?-Muszę ją czymś zająć, by mieć chwilę spokoju. Dziecko z radością w głosie potwierdziło, więc dałem jej parę kartek i ołówek, a samemu zabrałam się za tworzenie wersji demo ogłoszenia. Wydrukowałam parę zdjęć zespołu. Z pracy wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Czyżby Luka?-Zostań na chwilę. Muszę otworzyć. Zeszłam na dół i otworzyłam.

-Cześć. Mogę wejść?-Wpuściłam go do środka, a on dał mi kwiaty. Ale się o mnie stara. Wstawiłam kwiaty do wazonu. To jest urocze, że on tak się stara, by mnie poderwać.

-Chodź na górę tylko ostrzegam, że jest tam lekki chaos.-Pokrótce wyjaśniłam mu, że opiekuję się jeszcze przy okazji córką koleżanki mamy po czym poprowadziłam go na górę. Manon podniosła wzrok.

-A ty kto jest?-To pytanie padło w kierunku Luki. Miejmy nadzieję, że Manon nie zrobi mi wstydu przy chłopaku, który się we mnie kocha.

-Luka jestem.- Powiedział wesoło.Usiedliśmy obok biurka, a ja rozłożyłam parę projektów.

-A ja jestem Manon. Marinette cały czas bełkotała o tobie.-Strzeliłam buraka i zawstydziłam się. Dziewczynka wróciła do rysowania. A niech to. Wykrakałam.

-Dobra. To jest to co stworzyłam do tej pory.-Na blacie leżało pięć projektów.-Coś dodać? Albo usunąć?-Jego oczy spojrzały na mnie z ogniem i ogromną radością.

-Nic dodać. Nic zabrać.-Jego wzrok zatrzymał się na jednej z prac.-Druga od lewej jest najlepsza.-Włożyłam kartkę pod ksero-kopiarkę i zaczęłam drukować.

-Ile tego potrzebujesz?-Nie usłyszałam odpowiedzi. Mój wzrok spoczywał na Manon, ale przeniosłam go na chłopaka, który wpatrywał się we mnie. Dźgnęłam go palcem w ramię. Zadziałało.

-Słucham?!-Zaśmiałam się, a on wstał i usiadł po turecku obok Manon.

-Ile kopi potrzebujesz?-Chwilę się zastanowił.

-Z dwadzieścia proszę.-Spełniłam prośbę.-Co tam rysujesz?

-Ilustrachora i Biedronkę.-Chłopak patrzył chwilę na rysunek i po chwili wrócił do mnie. Zaczęliśmy rozmawiać o różnych różnościach. Ciekawe ile osób się zgłosi?

Pod wieczór Luka wyszedł, a pół godziny po nim Manon. Ogarnęłam pokój i tak się zaczęłam zastanawiać co z Adrienem. Czy zerwać z nim jakikolwiek kontakt, czy nie. Nic do niego nie czuję. Nic, a nic. I kogo ja próbuję oszukać? Zrobiłam kolację sobie i rodzicom kiedy przyjdą z piekarni zmęczeni. Położyłam się spać. Jestem padnięta.

Następnego dnia wstałam o dobrej porze i nie spóźniłam się na lekcję. W szkole po pierwszej lekcji wisiały moje ogłoszenia, a pod nimi lista chętnych. Nie była zbyt długa. Ledwo pięć osób. Kiedy podeszłam przeczytać wpisywał się akurat Nathaniel. Nie kryłam zdziwienia.

-Grasz na gitarze?-Chłopak wzdrygnął się. Upsik. Wystraszyłam go.

-Cześć Marinette. Tak. Pora trochę... zabrakło mi słowa.-Chłopka dokończył podpis i schował długopis do kieszeni swojej wiernej marynarki.-Chodzi mi oto, że może jednak, a nuż widelec mi się udać. Dziś na przesłuchaniu dam z siebie jak najwięcej. Naszą rozmowę przerwał głośny śmiech Chloe.

-Ty rudy chyba sobie żartujesz? Nie masz szans!-I poszła sobie. Nath poszedł pod klasę, wyjął szkicownik i ołówek, i zaczął rysować. Chyba przyjdę i posłucham. Lekcje jak zwykle nudy. No może prócz tych z panem Michaelisem. Ciekawię tłumaczy. Wziął dzisiaj Chloe do odpowiedzi za wczorajszy jej wybryk. Dostała jedynkę. Nasz wychowawca ponoć zadzwonił wczoraj do jej ojca, ale najwyraźniej burmistrz nawet z nią nie porozmawiał i może nawet bronił swojej córki. Po lekcja poszłam do sali, w której są prowadzone zajęcia muzyczne z powodu na doskonałą akustykę czy coś w tym stylu. Poczekaliśmy jeszcze pół godziny na paru ludzi. Kiedy zaczęli wsłuchałam się. Pierwszy nie. Drugi nie. Trzeci może się dostanie, a czwarty kompletna klapa. Nathaniel występował ostatni. Wyjął gitarę z futerału. Nath jest mańkutem, więc jak widać gra na gitarze dla leworęcznych.

-Chcę byś zagrał nam swój ulubiony utwór.-Luka dowodził. Zacisnęłam kciuki mając nadzieję, że się uda. Nathaniel wziął głęboki wdech i zaczął grać. Po chwili się zorientowałam, że grał właśnie piosenkę Indili "Derniere Danse". Luka nie przerwał mu więc idzie dobrze. Ma szanse. Kiedy skończył Luka wstał z krzesła i zaczął klaskać.-Bez zbędnego gadania. Dostałeś się. Dzisiaj próba o osiemnastej tutaj. Zanim wyjdziesz dam ci nuty naszego nowego utworu. Nie martw się. Będzie dobrze. Żyjesz?

-Tak.-Podeszłam do nich.-Ja nie śnię?-Luka pokręcił głową dając mu nuty.

-Gratulacje.-Nathaniel podziękował i schował gitarę do futerału, który wziął za rączkę i już szedł do wyjścia kiedy zagrodziła je Chloe.

-Wy chyba sobie żartujecie. To było tak złe, że o mało nie umarłam. Jest rudy. Czaicie. Rudy.- Ktoś tu oszalał. Nath olał jej biadolenie i wyszedł.

-----------------------------------------------------------------------------------

Czyżby ksiądz "Wiedz, że coś się dzieje" też oglądał Miraculum?

Czyżby ksiądz "Wiedz, że coś się dzieje" też oglądał Miraculum?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Nutami usłane||LukanetteWhere stories live. Discover now