Siedzieliśmy właśnie w ogrodzie Louisy. Zaprosiła mnie, Alice i Toma na grilla. To nasze pierwsze spotkanie po dłuższym czasie w takim gronie. Cieszyłam się, że w końcu mogliśmy się spotkać i miałam nadzieję, że teraz będziemy mieli okazję częściej gdzieś razem wychodzić. Do tej pory z Tomem widywałam się raz w tygodniu. Z Lou rozmawiałyśmy dość często, a z Alice kontakt poprawił się dopiero po chrzcinach Nity. Nie żałowałam, że wybrałam ją na matkę chrzestną swojej córki. Mimo że była oburzona, że ojciec dziecka mnie porzucił. Taką wersję jej przedstawiłam, żeby nie dopytywała o niego. Wystarczyło, że Louisa się domyśliła. Nie powiedziała mi jeszcze tego wprost, ale to kwestia czasu.
Po ostatnim spotkaniu z Mattem, w Chicago, rozsypałam się. Przykro mi, że myślał, że się nim zabawiłam. Nie wierzyłam, że przez te kilka miesięcy naszego romansu nie był w stanie dostrzec, ile dla mnie znaczył, że było mi trudno. Widać też byłam ślepa. Nie zauważyłam, żeby czuł do mnie coś więcej. Bawiliśmy się dobrze razem i tyle. Co prawda wspomniał coś o rozwodzie, ale ucięłam ten temat. Nie chciałam, żeby rozwiódł się przeze mnie. Ale też nie chciałam się z nim rozstać, co było głupie, bo oboje byśmy się ranili i nadal oszukiwali jego żonę. Ta kobieta na to nie zasłużyła.
– Nita jest jego, prawda? - Z rozmyślań wyrwała mnie Louisa.
– Tak. - Nie chciałam ich dłużej okłamywać.
Wspierali mnie, gdy urodziłam. Wystarczyło, że byli na mnie źli, że nie powiedziałam im o ciąży. Kłamałam, żeby kryć Fortmana, by mógł naprawić swoje małżeństwo.
– Matt? - Zdziwił się Tom. – To dlatego go unikałaś.
Unikałam go, bo bałam się jego reakcji. Nie brałam nawet pod uwagę, że mógłby zostawić rodzinę, żeby być ze mną. Nie powinien tego robić. Jak mogłabym się cieszyć, że był przy mnie, skoro jego dzieci zostałyby bez ojca, którego miały na co dzień.
– Powiesz mu? - Alice spojrzała na mnie.
Zastanawiałam się nad tym wiele razy. Wciąż ze sobą walczyłam, a im dłużej zwlekałam, tym gorzej.
– Powinnam.
– Chodzi wściekły, odkąd widzieliście się w Chicago. - Louisa przyglądała mi się uważnie. – Rozmawialiście wtedy.
– To nie było miłe spotkanie.
Nadal pamiętałam jego słowa i to jak prosiłam go, żeby dał mi wszystko wyjaśnić. Tamtego dnia musiałam się zwolnić do domu, bo na niczym nie mogłam się skupić. Przepłakałam całą noc. Nie pierwszą i nie ostatnią, ale wtedy przestałam mieć nadzieję, że Matthew mi to wybaczy.
– Zapewne – przytaknęła.
Patrzyłam na trójkę naszych maluchów. Nita miała już niecałe dwa latka. Lubiła biegać za starszymi synami Louisy. Niedługo do ich grona dołączy córeczka Alice, która miała dopiero dwa miesiące.
– Ja uważam, że powinnaś dać mu wybór – odezwał się Tom. – Skoro był zły, że uciekłaś bez słowa, to pomyśl, co będzie, gdy dowie się o dziecku?
– Nie uciekłam bez słowa. Zakończyłam to.
Codziennie zastanawiałam się, co powiem Mattowi. Nita była zbyt mała, żeby zrozumieć, dlaczego nie miała taty, ale w końcu zacznie pytać. Do tego czasu powinnam już wiedzieć, co jej powiedzieć.
– Nie wiem, co robić. - Zakryłam twarz w dłoniach.
Skomplikowałam życie sobie, Mattowi, jego żonie, jego dzieciom i naszej córeczce. Gdybym nie wpakowała się w ten cholerny romans! Mogłam poczekać, zanim rozejdzie się z żoną. Wtedy byłoby łatwiej.
– Po prostu mu powiedz i pogódź się z tym, co się stanie. - Alice spojrzała na mnie.
Gdyby to było takie łatwe. Nie chciałam pogodzić się z tym, że wiedząc o córce, mógłby nie chcieć jej poznać.
– Łatwo powiedzieć.
– Tobie nadal na nim zależy – skomentowała Louisa.
Miała rację. Zależało mi na Matthew. Nie mogłam wymazać go ze swojego życia. Nita mi go przypominała. Bywały dni, kiedy było mi z tym ciężko, ale były też takie, gdy cieszyłam się, patrząc na nią, widząc podobieństwo. Nigdy nie zapomnę Fortmana. Miałam część jego już na zawsze przy sobie. I cieszyłam się, że to właśnie on był ojcem Nity.
– I co z tego? - Spojrzałam na nią.
– Za każdym razem, gdy ktoś mówił o tobie, wychodził z pokoju, trzaskając drzwiami. Któregoś dnia Angela wspomniała o tobie, a on wyszedł wściekły. Amanda bała się wtedy wejść do jego gabinetu, więc poszłam z nią. Wydarł się na nas. - Zaśmiała się.
Fajnie, że ją to bawiło. Też bym się pewnie śmiała, gdyby nie dotyczyło to mnie.
– To tylko świadczy o tym, jak mnie znienawidził.
– Podejrzewam, że gdyby mu na tobie nie zależało, to by się tak nie zachowywał.
– Chciałabym, żebyś miała rację. - Uśmiechnęłam się smutno.
Podbiegły do nas dzieciaki. Moja córcia miała wielkie brązowe błotne plamy na sukience, z przodu, a i z tyłu zieloną od trawy. Włoski latały jej w każdą stronę. Jednak wcale jej to nie przeszkadzało w zabawie. Syn Louisy wtulił się w swoją mamę, a drugi wbiegł do domu. Moja przyjaciółka miała wspaniałą rodzinę. Być może ja już nie będę miała szansy na kolejne dziecko. Nie chciałam go z nikim innym niż Matt. Miałam nadzieję, że córka wybaczy mi kiedyś, że odebrałam jej ojca. Powinnam mu powiedzieć o ciąży od razu, gdy się dowiedziałam. Przynajmniej wiedziałabym, na czym stała. Nie wybaczę sobie, że odeszłam i tym przekreśliłam szanse Nity na poznanie taty.
– W pracy będzie cudownie po twoim powrocie – odezwał się Tom.
Akurat. Doskonale wiedziałam, że robił sobie ze mnie jaja. Już wyobrażałam sobie masę pytań, jakimi zasypią mnie wszyscy pierwszego dnia. Nie zamierzałam już udawać. Byłam na zwolnieniu lekarskim z powodu operacji, a później zaszłam w ciążę. Przez jakiś czas nie mogłam wrócić do Evanston, więc załatwiłam sobie na ten czas pracę w oddziale w Chicago. Nikt nie musiał wiedzieć, że to był mój sposób, żeby ukryć się przed Fortmanem. To nie było ich życie, żeby się wtrącać. Zamierzałam przestać przejmować się tym, co powiedzą inni. Ich zdanie się nie liczyło.
– Mam sporo zaległości?
– Szczerze? - Louisa na mnie spojrzała. – Wszystkie najgorsze sprawy leżą na twoim biurku.
Oczywiście, bo najlepiej zrzucić to na kogoś, kogo nie było w pracy od dłuższego czasu. Nieważne, że mieli dużo czasu na załatwienie spraw. Ja będę to musiała ogarnąć na już. I oczywiście kto dostanie opieprz za nie wykonanie obowiązków w terminie? Ja. Powinnam się już przyzwyczaić. Przecież w Chicago to samo dotyczyło nowych pracowników. Wszystko spadało na nich.
– Spodziewałam się tego. - Westchnęłam.
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
RomanceNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...