1. Las

76 7 0
                                    

Obudziłam się słysząc dźwięk kropel deszczu uderzających o szybę okna w moim pokoju. Ktoś by mógł rzec, że w pomieszczeniu jest ponuro i że taki poranek jest najgorszy, ale nie ja. Odrazu wstałam i podbiegłam z uśmiechem do okna. Wiedziałam już że dziś będzie fajny dzień. Otworzyłam je na chwilę i pozwoliłam pogodzie, zmoczyć lekko moją twarz i włosy. Chwile tak stałam, jednak stwierdziłam że czas coś zrobić z tym dniem.
Poszłam do łazienki się umyć, gdy skończyłam, wróciłam spowrotem do pokoju i otworzyłam szafę. Lubiłam dobierać swoje stroje, jednak nie ubierałam się jak typowa nastolatka. Wyciągnęłam z szafy czarne nadkolanówki, białe kabaretki i czarne spodenki. Poszperałam trochę i wyciągnęłam dosyć krótką w okolicach brzucha bluzę, w kolorze pastel fioletowym z trzema znakami "x" po środku. Do spodenek doczepiłam granatowe szelki i założyłam na nie bluzę. Tak... Zdecydowanie lubiłam eksperymentować ze swoją garderobą. Dodałam jeszcze pare dodatków, uczesałam się i delikatnie pomalowałam. Spakowałam jeszcze szybko swoją torbę gdzie wzięłam paczke herbatników, wodę i nóż. Po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia.
W moim domu mieszka tylko babcia która sprawuje nade mną opiekę, zresztą już niedługo. Za trzy miesiące mam 18 i będę mogła wyprowadzić się tylko... Dokąd? Babcia była dla mnie dobra, jednak często sprawiałam jej problem i chciałam by ode mnie trochę odpoczęła. Jednak nie chce skończyć pod mostem. Moi rodzice nie żyją, umarli dawno temu w wypadku samochodowym. Pamiętam jak babcia przyjechała i powiedziała mi że niestety mama i tata nie żyją. Dziwnie się wtedy poczułam. Niby czułam smutek, w końcu były to osoby które znałam od swoich narodzin. Jednak przeszło mi już po kilku dniach, aż babcia była zdziwiona moim beztroskim zachowaniem. Potem jednak temat moich rodziców został zagrzebany wśród codzienności, tak jak oni pod ziemią.
Szłam kawałek ulicą i skręciłam w stronę dużego lasu. Znałam go bardzo dobrze, gdyż ilekroć padało, chodziłam tam na spacer by poczuć zapach drzew i deszczu.
Gdy tylko doszłam do skraju lasu, ściągnęłam słuchawki z uszu by móc słyszeć szum drzew i trzaskanie gałązek. Atmosfera była niesamowita, korony drzew nie chciały przepuścić wątłych promieni światła w głąb lasu, dlatego wokół panował półmrok. Chodziłam wyjątkowo długo, podziwiając otaczającą mnie zieleń aż nagle usłyszałam płacz dziecka. W środku lasu. Przeszedł mnie mały dreszcz ale zaciekawiona poszłam sprawdzić skąd dobiega ów dźwięk.
Schowałam się za większym drzewem modląc się by nie było mnie widać.

- proszę przes- głos chłopczyka dramatycznie się urwał.
Gdy delikatnie wysunęłam głowę zobaczyłam coś... niecodziennego.
Mały chłopczyk leżał z rozwalonym gardłem, wszędzie było pełno krwi. Nad nim stał mężczyzna... nie, chłopak, który miał... Fioletową skórę i włosy związane w krótki kucyk. Oczy miał białe z czarnymi jak noc tęczówkami. Nosił mundur ochroniarza, również fioletowy, z wyjątkiem spodni i butów które były czarne. Przyglądał się chłopcu z psychicznym uśmiechem na twarzy, ściskając mocno nóż ociekający świeżą krwią.
Patrzyłam na ten widok z szeroko otwartymi oczyma. Tyle razy wyobrażałam sobie podobne sytuacje jednak różnicą jest zobaczyć coś takiego na żywo.
Cofnęłam się lekko z wrażenia i na moje nieszczęście nadepnęłam na wyjątkowo głośną gałązkę której dźwięk od razu przyciągnął uwagę mordercy. Nim zdążyłam schować się spowrotem za drzewo, spotkałam jego wzrok i było już za późno na jakikolwiek ruch. Zresztą zdecydowałam że mimo strachu który lekko sparaliżował moje ciało, nie będę uciekać póki nie podniesie na mnie noża.

- O, witam, co tu robisz panienko? - spytał patrząc na mnie z niewinnym uśmiechem i zerkając na martwego chłopca.

- W-wyszłam na spacer i natknęłam się na całkiem ciekawe przedstawienie - odwzajemniłam uśmiech patrząc na niego na tyle pewnie na ile starczyło mi odwagi.

- Podoba ci się? - spytał z błyskiem w oczach.

- Jest dosyć... - szukałam chwilę słowa - ... nadzwyczajne - zerknęłam z ciekawością w stronę leżącego ciała.

- Ciekawa z ciebie osoba. Nie boisz się mnie? Mogę cię zabić w każdej chwili - wyciągnął nóż w moją stronę i uśmiechnął się dumnie.

- nie boję się... tak myślę przynajmniej - uśmiechnęłam się jeszcze raz i dotknęłam delikatnie jego noża - swoją broń możesz opuścić i tak nikomu nie powiem co tutaj zaszło.

Spojrzał na mnie zdziwiony ale po chwili opuścił nóż z dziwnym uśmieszkiem.

- Nazywam się Vincent - wyciągnął rękę - a ty?

- Megan ale mów mi Meg - uścisnelam jego dłoń i ponownie spojrzałam na zwłoki. - Co zamierzasz z tym zrobić?

- zostawię tutaj. Największa radość już minęła - mrugnął do mnie poczym podszedł bliżej i spytał - chcesz się przejść?

Zdziwiłam się tym pytaniem ale pokiwałam twierdząco głową, podekscytowana towarzystwem mordercy. To właśnie jedno z moich zainteresowań. Zabójstwo. Choć nigdy nie popełniłam żadnej zbrodni, zawsze dziwnie mnie do tego ciągnęło.




Okay, mam nadzieję że wam się podoba, wszelkie uwagi napiszcie w komentarzach, będę wdzięczna za małą krytykę 😊

niedługo następny...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 28, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Purple KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz