Rozdział 1

113 10 6
                                    

Spacerowałem przez park i nagle moim oczom ukazał się Taconafide. Właśnie przeczesał swoją brązową grzywę po czym posmyrał się po brodzie, jego piękne piwne oczy iskrzyły się tak mocno, że mogłem je dostrzec z 10 mertrów.
Jebało od niego szlugami i kalafiorami, był ubrany w sam beżowy płaszcz i swoje różowe laczki. Widziałem że był zamyślony, szedł przed siebie chwiejnym krokiem, widać że kalafiory źle na niego wpływają. Z każdym krokiem stawałem się coraz bardziej poddenerwowany, jestem wiernym fanem Quebonafide hemingweya. Po chwili Filip wpadł na mnie krzycząc :
-O kurwa jesteś cały?!
Odkrzyknąłem mu :
-Nostalgia!- Wygrarzając pięścią.
-Turutu turutu turutu turutu. - zanucił pod nosem.
Spojrzałem głęboko w jego śliczne oczy a on odpowiedział mi uśmiechem po czym rzygną mi w twarz, tak jak mówiłem jebało kalafiorami. Odwzajemniłem uśmiech, a potem puściłem mu oczko, kiedy go  wymijałem, usłyszałem jak upada.
To był najlepszy dzień w moim życiu :::))))

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 27, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jak uwieść idolaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz