W drodze do domu podejrzanego, kobieta założyła okulary, które jednocześnie robiły za malutki aparat. Poprawiła włosy i usiadła wygodnie. Terry zatrzymał się na czerwonym świetle. Była godzina dziesiąta trzydzieści. Ulica nie była jeszcze pełna samochodów, motocyklistów, a na chodnikach byli tylko biegacze, rowerzyści i dzieci, które chodziły pieszo do znajomych. Niebo było zachmurzone, ale nie zapowiadało się na deszcz.
- Myślisz, że zastaniemy go w domu? - zapytał Terry, nie spuszczając wzroku z ulicy. Włączył kierunkowskaz i mając zielone światło, skręcił w prawo, jadąc zgodnie z instrukcjami GPS'u.
- Mam nadzieję. Nie chce mi się jechać z domu do innego domu. Ale nawet gdyby, to i tak musimy mu zajrzeć do telefonu. - odpowiedziała po dłuższym namyśle i poprawiła pas. - Oby ten dzieciak się do wszystkiego przyznał, sąd da go do poprawczaka, a wcześniej lub później, Ano-chan zażyje swoje lekarstwo. - Po tym zdaniu Terry przełknął ślinę i zacisnął ręce na kierownicy. Ponownie włączył kierunkowskaz, a następnie wjechał na podjazd. Nancy otworzyła schowek oraz wyjęła małą kamerkę. Podała ją koledze, poczekała, aż ją założy w mało widocznym miejscu i włączy ją. Po tych czynnościach wysiedli z samochodu. Terry zakluczył pojazd a w tym czasie, Nancy podeszła do drzwi i zapukała. Terry dołączył do niej,a drzwi otworzył mężczyzna. Był dużo wyższy od Nancy. Na oko mógł mieć czterdzieści lat. Detektywi pokazali legitymacje i weszli do środka. Mężczyzna pokazał kanapę i zaproponował kawę. Terry przyjął propozycję, Nancy odmówiła. Nie była jedną z tych, co muszą u każdego wypić chociaż trochę kawy.
- Dziękuję - Terry wziął kubek z kawą i lekko się uśmiechnął. Po kilku chwilach uśmiech zniknął z jego twarzy. - Jest syn? - Facet pokręcił przecząco głową i wziął łyk kawy. Nancy zmrużyła oczy, uwydatniając lekko zmarszczki mimiczne.
- Jest u szwagra - odezwał się w końcu mężczyzna - Coś zrobił? - spojrzała na mężczyznę już nie mrużąc oczu. Wstała i włożyła ręce do wewnętrznych kieszeni płaszcza. Wyjęła chusteczki, a opakowanie włożyła do kieszeni. Oboje spojrzeli na nią.
- Mogę przejrzeć pokój syna? - zapytała i poczekała, aż ojciec pozwoli, i pokaże drogę do pokoju chłopaka. Gdy nie usłyszała odpowiedzi, to sama postanowiła domyślić się drogi. Pokazała na białe, drewniane drzwi - To jest jego pokój? - Mężczyzna po raz kolejny zaprzeczył i wskazał wzrokiem na schody.
- Macie państwo nakaz? - skwitował, na co Nancy westchnęła przeciągle, i usiadła obok kolegi. - Za dziesięć minut muszę iść do pracy. Długo to zajmie?
- Chwilkę, jak długo pana syn jest u szwagra? - zapytała chowając chusteczki do kieszeni.
- Nie odpowiem na żadne pytanie, dopu...
- Jest podejrzany o zabójstwo dwóch rówieśników - weszła mu w słowo. Terry postawił na stoliku kubek po kawie. - Teraz pana kolej - Chwilę czekali zanim usłyszeli jakąkolwiek odpowiedź.
- Jest u szwagra od tygodnia. Ma u niego być do końca wakacji - Nancy przytaknęła i spojrzała na Terry'ego. Ten po chwili wrócił wzrokiem na mężczyznę.
- Ma ze sobą telefon? - zapytał.
- Tak - Na chwilę zapadła cisza. - Mam podać adres szwagra, tak? - uprzedził pytanie detektywów. Wziął kawałek kartki i zapisał na niej adres. Podsunął ją Nancy i przetarł twarz dłonią.
- Dziękujemy. Zapraszamy na przesłuchanie. Dzisiaj. Jak pan skończy pracę - Rzuciła Nancy. Wzięła kartkę, schowała ją do kieszeni i wstała. - Na razie to na tyle. Do widzenia - poszła do drzwi. Terry poszedł za nią i zatrzymał się chwilę, gdy zobaczył, że ta podchodzi od strony kierowcy i wyciąga rękę po klucze. - Mam prawo jazdy. Na chwilę ja kieruję. Bo ty się mnie nie posłuchasz - Niepewnie dał jej kluczyki i usiadł na miejsce pasażera.
CZYTASZ
Ano-chan APP
Mystery / ThrillerZa kamienicą dochodzi do zabójstwa dwóch dwunastoletnich chłopców. Mieszkańcy nie pozostawiają wątpliwości: sprawcami są tajemnicza właścicielka aplikacji Ano-chan oraz trzynastoletni łotr - Andy Davis. Detektywi Nancy Ackley, Terrence Willow, Richa...