Kto zgasił światło?

18 5 0
                                    

Po rozmowie z Tomaszem Anna weszła do domu. Zarówno jej siostra, jak i Helena wbiły w nią zaciekawione spojrzenia. Ania westchnęła, po czym zwróciła się do starszej siostry:

- Odchodzę.

- Słucham?! - Maria niemal wypluła herbatę.

- Nie wiem kiedy wrócę - powiedziała Ania pakując najpotrzebniejsze rzeczy do torby (zaledwie parę cennych pamiątek i resztki wczorajszego obiadu).

- Co?! Ale jak to?! Gdzie?! Po co?! - Starsza siostra starała się wyciągnąć jakiekolwiek wyjaśnienie.

Anna stała przez chwile w miejscu zastanawiając się, czy może powiedzieć cokolwiek siostrze, bez narażania jej na niebezpieczeństwo.
Ania bez słowa ruszyła do drzwi.

- O nie... zabraniam ci! - Maria zagrodziła jej drogę.

- Niczego nie rozumiesz! Muszę iść! - wykrzyknęła młodsza siostra.

- No chyba sobie żarty stroisz. Masz mi natychmiast wszystko wytłumaczyć - zażądała starsza.

- Wiesz twoja siostra ma prawo wiedzieć - odezwała się Helena, wstając między tymi słowami od stołu.
Ania zagotowała się jeszcze bardziej. Nie miała czasu na tą głupią sprzeczkę, czemu po prostu nie pozwolą jej odejść? Dziewczyna w przypływie emocji chwyciła za torbę i wskoczyła w najbliższy cień. Kątem oka widziała jeszcze rozdziawione miny obu kobiet, ale zaraz potem nastała ciemność.
Kraina cieni. Anna rozejrzała się wokoło, przyglądając się rozbitemu miastu. Jednak gdy poczuła trudność zaczerpnięcia powietrza, przypomniała sobie, że nie może tu oddychać i nie potrafi się stąd wydostać. Zganiła się za własną głupotę. Była pewna, że tym razem nikt nie przyjdzie jej z pomocą... I dobrze! Sama potrafi o siebie za dbać. Zresztą, wychodzenie z cienia nie może być o wiele trudniejsze od wchodzenia. Musnęła palcem jeden z fragmentów miasta. Jej palce przeszyły go, tak jak to miało miejsce po drugiej stronie. Anna nie mogła uwierzyć, jakie to było proste! Przez coś takiego omal nie straciła życia? Już miała zamiar wyjść, gdy jej wzrok zwróciła para malutkich rączek wychodząca z jednego z cieni. Zaciekawiona Anna widząc zarys obdartych chłopców bawiących się cieniami, postanowiła zaryzykować i wyskoczyć z tego fragmentu. Może będą coś wiedzieć, na temat tego całego Karola. Anna z doświadczenia wiedziała, że ulicznicy widzą więcej niż przeciętni ludzie.
Gdy dziewczyna znalazła się z powrotem po drugiej stronie, ujrzała przed sobą zaskoczone miny trzech chłopców.

- My nic nie robiliśmy prze-pani, proszę nie mówić mamie - odezwał się nerwowo najwyższy z nich.

Anna spojrzała na niego pytająco jednocześnie podnosząc się z kolan.

- Spokojnie Marek, mama pewnie pomyślałaby, że to znowu jakaś szalona naciągaczka, czy coś - uspokoił najniższy z całej trójki, a Anna się zagotowała. Co miał na myśli przez „szalona naciągaczka"?

- Nie jestem żadną szaloną naciągaczką! - zawstydziła się Anna, a chłopcy wyraźnie bali się zaprzeczyć - A tak poza tym, to szukam ciemnego mężczyzny. Chyba nazywa się Karol i umie tworzyć własne cienie.

- Może nie jesteś naciągaczką, ale na pewno jesteś szalona - odezwał się ten sam co poprzednio, a jego kolega - Marek, pobladł na twarzy przerażony odważnymi słowami kolegi.

Anna zdała sobie sprawę, że ta trójka przebrzydłych skrzatów prawdopodobnie nie ma o niczym pojęcia. Gdyby została tu dłużej zapewne tylko zmarnowałaby czas, grając w ich głupie gierki. Złym pomysłem było wyskakiwanie z tego fragmentu. Naburmuszona udała się przed siebie, nie żegnając się z nimi nawet słowem.

Usta ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz