Rozdział 3

542 15 6
                                    

Energicznie otworzyłam drzwi do mojej kwatery. Ściany były różowe.

-Kiedyś lubiłam ten kolor... - burknełam pod nosem.

Na przeciwko drzwi leżało biurko, a tuż nad nim było okno. Po prawej stronie drzwi było łóżko.

-Trochę małe... Będzie trzeba wymienić... - powiedziałam do siebie.

Na przeciwko łóżka były drzwi  prowadzące na strych, gdzie znajdował się nasz składzik broni. Po lewej stronie od drzwi wejściowych, znajdowała się ogromna szafa.
-Na nowo będę musiała zapełnić ją ubraniami - powiedziałam pod nosem.

Byłam wyczerpana więc postanowiłam się położyć.

...

Nagle że snu wyrwał mnie głos Tobiasza.

-Nieźle go urządziłaś... Był jednym z lepszych...
-Nie będzie mi świeżak podskakiwał.
-Wszyscy się ciebie boją...
-To się nazywa respekt Tobiasz.
- Respekt to jedno...

Nie dając mu dokończyć powiedziałam.

-A teraz prosiłabym cię abyś wyszedł bo chce się przebrać.

Tobiasz wyszedł a ja podeszła do szafy i przebrałam się w krótkie dresowe spodenki i krótki sportowy top. Wyszłam z mojej kwatery i skierowałam się w stronę sali treningowej. Kiedy dotarłam zobaczyłam że nie zmieniła się od poprzedniego razu kiedy tu byłam. Wisiało sześć worków treningowych a pomiędzy nimi sześć TRX'ów.
Podeszła do jednego z worków i zaczęłam ćwiczyć. Nawet się nie obejrzałam minęły cztery godziny. A w progu zauważyłam Tobiasz przyglądającego mi się z uśmiechem.

- Widzę, że nie straciłaś kądycji.
- Jak widać nie. - powiedziałam lekkim uśmiechem.

...

Po jakimś czasie rozmowy z Tobiaszem poszłam się przebrać.
Weszłam do mojej kwatery i podeszła do szafy i przebrałam się w czarne dżinsowe spodnie, luźny tiszert a na niego czarną skórzaną kurtkę. Wyszłam z kwatery i skierowałam się w stronę wyjścia.

...

Wreszcie jestem pół miasta musiałam przejść żeby dostać się do tej knajpy. A poszłam do niej bo tu pracuje moja znajoma, Kira. Usiadłam, i zaczęłam zamawiać. Po 10 minutach stwierdziłam że zamówię herbatę z cytryną, a do tego spagetti.

...

Po zjedzonym posiłku było koło dwudziestej pierwszej. Postanowiłam pójść się przejść. Po pewnym czasie usiadłam, wzięłam telefon i zadzwoniłam do znajomego Jacka. Okazało się, że akurat był w Londynie i powiedział, że przyjedzie i pogadamy. Po około pół godzinie. Przyjechał motocykl a dokładnie Kawasaki ninja z 1000  zatrzymało się przede mną. Myślałam że to pomyłka. Lecz motocyklista wyłączył maszynę i zdjął kask. Okazało się że był to Jack.

- Nie mówiłeś że masz taki zajebisty motocykl
- Nie dawno kupiony. Jesteś pierwszą osobą która go widzi. Chcesz się przejechać?
- Grzechem było by odmówić.

Jack podał mi kask i wsiadlam na motocykl. Na początku jechaliśmy spokojnie. Ale wyjechaliśmy na długą, prostą drogę. Jack gwałtownie przyspieszył. Wtuliłam się w niego żeby nie spaść. Nagle na końcu drogi Jack zwalnia i się zatrzymuje.

- Podobało się?
- JA TAKI CHCE
- Uznam to za potwierdzenie - Powiedział z uśmiechem.
- Tak wogule, mógłbyś mnie pod wieść do siedziby? Bo wywiozłeś mnie na drugi koniec miasta...
- Oczywiście maleństwo.
- Wiem, że jestem niska ale nie musisz mi tego wypominać... - powiedziałam
naburmuszona.

Po jakimś czasie wreszcie dotarliśmy do siedziby mafi.

- Chyba jakimiś wiejskimi drogami jechałeś bo tyle zeszło....
- Nie przesadzaj jechaliśmy tylko godzinkę...
- A mogliśmy dojechać w 15 minut... Dobra ja spadam, dobranoc.
- Dobranoc Oliwia.

Odrazu weszłam do Siedziby i skierowałam się w stronę mojej kwatery. Po drodze zauważyłam Tego debila z którym się biłam. Chodził z gipsem. A ja cicho się zaśmiałam pod nosem. Po chwili doszłam do Mojej kwatery. Poszłam pod prysznic. Po około trzydziestu minutach wyszłam i przebrałam się w luźną bluzkę i spodnie dresowe. Położyłam się i odrazu zasnęłam.

Mafia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz