XIII. - Pomyłka

23 11 3
                                    

*✭˚・゚✧*・゚*✭˚・゚✧*・゚*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*✭˚・゚✧*・゚*✭˚・゚✧*・゚*

Adriano obudził się kacem w hotelowym łóżku. Stękając cicho przewrócił się na drugi bok i swoją dłonią rozpoczął poszukiwania swojego kochanka, jednak pod palcami poczuł jedynie chłodne prześcieradło. Wzdychnął ciężko i zsunął się ociężale z łóżka. Zebrał swoje ciuchy, które leżały na czystej podłodze i poszedł w kierunku łazienki.
W łazience królowa biel, która idealnie komponowała się z złotymi zdobieniami. Wszystko były starannie dopasowane do siebie, zadbano o najmniejsze szczegóły.
Adriano włączył prysznic, po czym podszedł do lustra. Jego oczom od razu rzuciły się malinki, pozostawione przez ciemnego blondyna zeszłej nocy. Facet delikatnie się uśmiechnął i wszedł pod gorący strumień wody, użył hotelowego szamponu, aby wymyć lekko już tłuste włosy i płynu do kąpieli do spoconego ciała od wczorajszych igraszek. Gdy skończył, wytarł się ręcznikiem i ubrał się w swoje ubrania. Wyszedł z łazienki i poszedł zbierać swoje rzeczy, które były porozrzucane po całym pokoju. Gdy zabierał portfel ze stołu, natknął się na pomiętą kartkę nabazgroloną w pośpiechu.

Nie wiem, jak to ująć w słowa, ale to co stało się zeszłej nocy, te wszystkie rzeczy, które ci powiedziałem, były pomyłką. Bardzo cię przepraszam, jeżeli coś do mnie czujesz i zrozumie to, że mnie znienawidzisz, masz do tego prawo. Po prostu byłem pijany.
Przepraszam.

Oriwieru

Adriano zgniótł w ręce kartkę i pośpiesznie wyszedł z pokoju, wcześniej wyrzucając kartkę przed siebie, depcząc ją swoim ciemnym mokasynem. Kroczył szybko przez jasnobeżowe korytarze, a gdy doszedł już do recepcji niemal rzucając kluczami o ladę, wymamrotał, że za pokój zapłaci później. Wyszedł z love hotelu, zostawiając swoją wizytówkę w rękach zaskoczonej recepcjonistki. Wyciągnął telefon z bocznej kieszeni i wybrał numer do Oriwieru. Po odczekaniu kilku sekund po drugiej stronie słuchawki usłyszał lekko zachrypnięty głos.

- Halo, dasz radę się spotkać? - spytał zatrzymując przejeżdżającą taksówkę.

- Teraz? Jeśli tak, to nie dam rady - odpowiedział.

- Teraz, to bardzo ważne - powiedział wsuwając swój tyłek w żółtą taksówkę.

- Jeśli chodzi o to co stało się poprzedniej nocy to...

- Tu chodzi o coś innego - przerwał mu, podając taksówkarzowi adres.

- Ech no dobra to gdzie? - spytał szurając krzesłem.

- W porcie, pojaw się jak najszybciej - powiedział rozłączając się.

🔫

Adriano wysiadł z taksówki i stąpając twardo udał się w kierunku dużej hali, trochę zniszczonej hali. Uchylił ciężkie drzwi i wszedł do środka. Poczuł ohydny zapach rozkładających się morski ryb. Na środku hali stał wysoki mężczyzna, odziany w długi znoszony szlafrok, palił cygaro i bawił się różowym dinozaurem, którego trzymał w jednej z jego olbrzymich dłoni. Mężczyzna przeniósł spojrzenie na Kwiatuszka stojącego w rogu hali.

- Witam, w czym mogę pomóc? -spytał gasząc papierosa stopą.

- Przyszedłem po broń.

- A pieniądze? - brunet podszedł bliżej Adriano.

- Już dawno są na twoim koncie.

Mężczyzna szeroko się uśmiechnął i poddał mu torbę leżąc tuż obok jego stóp.
Adriano kiwnął mu głową i wyszedł z hali, udając się w wyznaczone miejsce spotkania.

Spodziewał się samego Oriwieru, lecz wraz z nim był tam Emil. Przeklną cicho pod nosem. Było mu już wszystko jedno.

- Hej, co się stało?

Kwiatuszek szybki ruchem wyciągnął broń z torby i wycelował nią w zaskoczonego Oriwieru. Brunet uniósł ręce do góry i zaczął powoli się cofać.

- Ej, Adriano spokojnie... - zaczął Emil, lecz natychmiast przestał, gdy Pęd wycelował prosto w niego.

Emil zaczął powoli się cofać z uniesionymi dłońmi w górze.

- Nie ruszać się! - krzyknął Adriano na zmianę celując w zszokowanych mężczyzn - Ani mi drgnąć.

- Co w ciebie wstąpiło? - warknął Emil podchodząc bliżej wkurowionego bruneta.

Z broni wyleciał pocisk prosto w brzuch Emila, następny w okolice serca, a trzeci wprost w czaszkę. Mężczyzna ciężko runął o podłogę, wydając z siebie cichy jęk.

- Adriano, coś ty kurwa zrobił?! - wrzasnął Oriwieru z przerażeniem wpatrując się w rozwścieczonego Kwiatuszka.

- Zamknij mordę i mnie słuchaj! - wydarł się, a po jego policzku spłynęła samotna łza - dlaczego mi to kurwa zrobiłeś, dlaczego się kurwa ze mną kochałeś, dlaczego powiedziałeś mi te wszystkie piękne słowa?!

- Ja... Przepraszam byłem bardzo pijany... - jęknął zniżając głowę w dół.

- Też byłem pijany, ale ja to czułem całym sobą, tak, trzeźwo to czułem...

- Ja naprawdę przepraszam... - jęknął, a po jego policzkach spłynęło kilka gorących łez.

Adriano podszedł do niego i złożył na jego ustach ostatni pocałunek.

- Żegnaj Oriwieru...
Przyłożył mu pistolet do czoła i z zamkniętymi oczami nacisnął na spust. Ciało wysokiego mężczyzny z hukiem opadło na beton.

Kwiatuszek zalał się łzami i uklęknął przed ciałem swojego ukochanego ze spojrzeniem wbitym w czyste niebo.
Cicho się śmiejąc pogłaskał go po miękkich włosach i przyłożył pistolet do swojej skroni.
- Kocham cię - mruknął zamykając oczy.

TamudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz