Rozdział 14.

4.7K 216 10
                                    

*Sam

Obudziło mnie walenie w drzwi.
Na szczęście mój karmelek spał słodko w moim łóżku. Już zostanie w nim na zawsze.

- Sam otwieraj do cholery.
- Co jest do cholery wiem, że tam jesteś. Czuję cię!

- Tato

To była Nora i Miriam. Kiedy otworzyłem drzwi ubrany tylko w spodnie, Nora odepchnęła mnie i wstąpiła do środka i miała bojową postawę. Mogłem z łatwością ją powstrzymać ale nigdy nie chciałem jej zrobić krzywdy. Miałem do niej sentyment. To matka mojej córki.

- Chcę tylko wiedzieć co z moją córką po tej pełni? - spojrzała na mnie.

- Sara, dziecko nic ci nie jest? - zawołała.

- Kiedy ty mi zaufasz tak jak w kwestii Miriam, cukiereczku? - zapytałem zapominając, że nie powinienem tak do niej nie mówić. Robiłem to już z przyzwyczajenia.

-To co innego bo to nasza córka - Nora spojrzała na Miriam kiedyś uwielbiałem gdy to mówiła. Wtedy spostrzegłem, że matka tych obu kobiet spojrzała na górę.

Na schodach stała Sara ubrana w jego koszulę. Uśmiechnąłem się do niej, ta mała jest już na zawsze moja.
Miriam i Nora spojrzały na siebie. Obie zorientowały się co zaszło.

- Nic mi nie jest mamo - odezwała się.

- Na pewno? - Nora podeszła do córki, chciała się upewnić. Widziałem jak Sara spuszcza zawstydzona wzrok.

- No - podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.

~ Dalej nie jestem zadowolona, że bzykasz moją córkę. ale masz u mnie wielkiego plusa.

Zwróciła się do mnie w myślach i udała się do drzwi.

- Kocham cię tatusiu - Miriam też była zadowolona.

Zadowolić trzy kobiety to nie lada sztuka. Ostatnio miałem szczęście.

- Mamo - zawoła Sara więc kiedy zapytała o swojego ojca, nie podobało mi się. Dalej bałem się, że ten może jeszcze sporo między nami nabruździć choć by z zemsty.

- Jest u Miriam i chłopaków, za dwie godziny wyjeżdżamy.

- Radziłbym ci wypić napar z dzikiego ziela bo jego zapach działa na twojego ojca jak płachta na byka - Nora spojrzała na córkę i wyszła razem z Miriam.

Kiedy przyszedł na górę Sara wygląda przez okno na mój widok obala się rumieńcami. To było słodkie

- Dalej się mnie wstydzisz. To normalne gdy dwójka osób się kocha.

Objąłem ja w pasie od tyłu i zacząłem ją wąchać.

Znowu miałem ochotę, domyślałem się o co chodzi. Najpierw tak się zarzekła a sama do mnie przyszła. Och tę kobiety. Wsunąłem jej rękę pod koszulę dotykając jej warg, kiedy na nie nacisnąłem palcem, jęknęła.

-Obolała? - pokiwała głową. - Dam ci dzisiaj spokój ale już na stałe chcę cię widzieć w mojej sypialni bo cię kocham moja mała

Obróciłem ją twarzą do siebie a potem przytuliłem do swojej piersi i posadziłem na brzegu łóżka.

Sara patrzyła na mnie zdezorientowana

- Naprawdę muszę troszkę odpocząć - zapewniła - i... Chciałam pożegnać się z ojcem.

Roześmiałem się na jej stwierdzenie, że pomyślała o seksie. Może dlatego, że czytała mi w myślach. Bo znowu miałem na nią ochotę.

- Wiedziałem, że ci się spodoba.

Mate nie wybiera *Zakończone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz