Rozdział XIII - Cokolwiek się stanie

816 74 15
                                    

Rzecz zupełnie niespodziewana wydarzyła się może dwa dni później. Po tygodniu intensywnej pracy Wes postanowił dać większości ekipy wolny weekend - musiał coś ustalić w kwestiach technicznych, któraś kolejna scena wymagała zgody lokalnych władz i policji (nie ma się co dziwić, wziąwszy pod uwagę, że krzyki Poparzeńców chcieliśmy nagrywać na cmentarzu ze względu na dobra akustykę). Mogliśmy więc gdzieś pojechać, coś pozwiedzać, albo po prostu zająć się sobą.

Czułam się trochę samotna - Will i Dex wyjechali gdzieś bardzo wcześnie rano, nic nikomu nie mówiąc, Ki Hong pojechał na lotnisko odebrać swoją dziewczynę, a Kaya spędzała czas z mężem i synkiem, którzy przylecieli ją odwiedzić. Zaprosiła mnie, żeby poszła gdzieś z nimi, ale nie zamierzałam psuć im tego rodzinnego czasu. Prawie cały dzień przesiedziałam z książką i netflixem, a kiedy moje oczy już nie mogły dłużej znieść wpatrywania się w ekran i kartki, postanowiłam odnaleźć Chrisa i wyciągnąć go na basen. Nie miałam wśród ekipy więcej znajomych, bo Dylan i Thomas odpadali ze względów oczywistych.

Usłyszałam śmiechy i rozmowy jeszcze zanim dotarłam do zakrętu, za którym znajdował się pokój Chrisa. Zatrzymałam się, sama nie wiem dlaczego. Może nie chciałam psuć nadchodzącym osobom humoru moją kwaśną miną. I oto już po krótkiej chwili zza załomu wyłonili się Dylan O'Brien i jego manager we własnej osobie. Czy mogłam mieć większe szczęście?

- Cześć Beth - pomachał mi Chris. Przez ułamek sekundy zastanawiałam się, czy kiedykolwiek mówił Dylanowi o swoich uczuciach, czy też cierpiał w milczeniu, od czasu do czasu odstawiając tylko takie sceny, jak przy naszym pierwszym spotkaniu.

- Chris - posłałam mu słodki uśmiech i zalotne oczko. Odkąd przeprowadziliśmy tamtą szczerą rozmowę, był moją najlepszą psiapsiółką i taki udawany flirt był naszą ulubioną zabawą, widok zaskoczenia i szczerego poparcia na twarzach naszych znajomych był absolutnie najlepszą rzeczą na świecie. Aż się dziwię, że jeszcze nikt nie wpadł na to, że Chris jest gejem. Serio, to widać na kilometr.

- Chciałam cię wyciągnąć na basen, ale widzę, że jesteś zajęty - rzuciłam obojętnie po jakiejś minucie robienia maślanych oczu.

- No tak się składa, że zapewniam panu Ponurakowi trochę rozrywki - zaśmiał się cicho, szturchając Dylana łokciem pod żebro, na co ten przewrócił oczami i mruknął coś o czekaniu w lobby, po czym oddalił się pospiesznie. - Chcę z nim iść na piwo, może mi sam opowie waszą mroczną historię i będę mógł mu oficjalnie doradzić rozmowę z tobą. Drażni mnie, jak podchodzicie do siebie jak pies do jeża - oznajmił, kiedy Dylan był poza zasięgiem głosu.

Wzruszyłam ramionami. Jasne, cieszyłam się, że będę mogła wyjaśnić Dylanowi całą sytuację, ale był ktoś jeszcze, ktoś dużo ważniejszy, kto musiał poznać prawdę. A tego jeszcze nie udało mi się osiągnąć.

- Świetnie, w takim razie bawcie się dobrze - wspięłam się na palce i pocalowalam Chrisa w policzek. Przechodząca akurat obok kamerzystka posłała nam krytyczne spojrzenie. Roześmialiśmy się oboje, po czym, przybiwszy pożegnalnego żółwika, rozeszliśmy się każde w swoją stronę.

Wróciłam więc do pokoju. Przez chwilę leżałam na łóżku, gapiąc się bezmyślnie w sufit, potem spróbowałam znaleźć jakiś nowy serial, ale padł mi laptop, a moja leniwa natura kazała mi nie wstawać po ładowarkę. Sięgnęłam po jedyną książkę, której jeszcze nie skończyłam i której bałam się skończyć. Pamiętnik wujka Sama. Czego jeszcze dowiem się z pożółkłych kart tej księgi?

Byłam na sto czwartej stronie, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie i wtoczyła się, bo inaczej tego chodu nazwać się nie da, przez nie ubrana w czarne dżinsy i bluzę z kapturem postać, której brakowało tak ze dwóch tygodni snu. A może dwóch lat.

Lies behind the script || Thomas SangsterWhere stories live. Discover now