- Jakieś plany na dzisiaj? - spytał mnie ojciec, gdy jedliśmy śniadanie następnego dnia.
- Może pójdę się przejść. Zresztą sama nie wiem - odparłam, podpierając głowę ręką.
- Aileen, włosy - tata wskazał na moje blond kosmyki, wiszące dosłownie kilka centymetrów nad miską z owsianką.
Szybko odrzuciłam głowę do tyłu, a włosy naturalnie opadły mi na plecy.
Muszę przyznać, że czasami przeszkadzały mi w codziennych czynnościach. Jęknęłam znudzona.- Co ja będę tutaj robić? Londyn jest taki nudny.
Gdy byłam u brata w Paryżu zdecydowanie nie miałam czasu na nudzenie się.
Co chwile wychodziliśmy do teatru, na koncerty lub po prostu na kawę.
Co prawda wszystkie te atrakcje były również w Londynie, ale Francja to nie to samo.- Mogę wziąć cię do pracy - zaproponował ojciec, ale ja pokręciłam głową.
- Nie jestem już małą dziewczynką. Co będę tam robić - zanosić dokumenty?
Uśmiechnął się i powiedział:
- Niekoniecznie. Dziś odwiedzi nas detektyw. Musi odzyskać pewne zdjęcia. To bardzo delikatna sprawa.
Uniosłam brwi zainteresowana. Ta sprawa zapowiadała się ciekawie, naprawdę ciekawie.
- Będziesz z nim rozmawiać, tato?
- Ja i Mycroft. Ty też mogłabyś z nami negocjować. Myślę, że spodobałoby ci się.
Pokiwałam głową. Szybko dokończyłam śniadanie i pobiegłam do pokoju ubrać się.
Przeszukałam dosłownie całą szafę, ale nie wiedziałam co założyć. Zawsze, gdy potrzebowałam ciuchów wszystkie dziwnym trafem nie pasowały do okazji.
W końcu postanowiłam założyć granatową sukienkę, lekko rozkloszowaną przed kolanami z delikatną koronką gdzieniegdzie.
Jako, że na dworzu było dość chłodno naszykowałam też płaszcz z niedźwiedzim futrem.Ruszyłam do łazienki, bo zawsze wyznawałam metodę, że makijaż dopełnia cały efekt. Po pomalowaniu oczu i nałożeniu różu na policzki nałożyłam jeszcze matową pudroworóżową pomadkę na usta.
Wyszłam z pokoju łapiąc torebkę.
- Dla kogo się tak wystroiłaś? - spytał mnie ojciec.
- Wychodzę z domu. Muszę jakoś wyglądać.
Pokiwał głową rozbawiony. Zamknęliśmy dom i wsiedliśmy do samochodu.
Myślałam, że pojedziemy do gabinetu ojca i tam będziemy rozmawiać z detektywem, ale ruszyliśmy w stronę Pałacu Buckingham.
- Pałac? - spytałam zdziwiona.
Tata potwierdził. Wysiedliśmy z samochodu, po dojechaniu na miejsce.
Gdy weszliśmy do wnętrza zamku zdjęłam płaszcz. Było tu ciepło, w przeciwieństwie do temperatury panującej na dworzu.
Ojciec zobaczył pana Holmesa, a tamten spojrzał pytająco na mnie.
- Spokojnie, Mycrofcie - uścisnęli sobie ręce.
- Przepraszam za mojego braciszka - powiedział mężczyzna, po uściśnięciu mojej dłoni.
- Chyba często musisz to robić - odparł mój tata.
Spojrzałam na młodszego Holmesa i stojącego obok faceta. Ku mojemu zdziwieniu detektyw miał na sobie biały...szlafrok.
- A to pewnie doktor John Watson - mój ojciec podał rękę kompanowi Holmesa - Wcześniej służył pan w piątym pułku piechoty.
- Tak - odpowiedział Watson.
-Mój pracodawca jest wielkim fanem pana bloga.
- Pracodawca? - zadał pytanie doktor.
- Najbardziej przypadł mu do gustu fragment o metalowej kuli.
Teraz tata podszedł do detektywa, a ja pomyślałam jak niedorzecznie to wygląda. Eleganckie stroje, bogate wnętrze i brunet w szlafroku.
Naprawdę mnie to bawiło, ale wyraz mojej twarzy wskazywał tylko obojętność. Zawsze taka byłam - poważna.- Najmłodszy pan Holmes. Na zdjęciach wyglądał pan na wyższego - stwierdził ojciec.
- To przez to, że mam dobrany płaszcz i niskiego przyjaciela - odparł detektyw, a Watson zrobił dziwną minę.
On chyba nie był zbyt odpowiedzialny. Jak można przyjść do Pałacu Buckingham w szlafroku?
Usiadłam na kanapie rozbawiona, ale wciąż nie dałam tego po sobie poznać.Byłam przecież poważną kobietą.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfictionWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.