Rozdział nie jest sprawdzony! Za błędy przepraszam, poprawię kiedyś!
Suzie's POV
Wstałam z łóżka i wróciłam do salonu. Chłopcy grali w grę na PlayStation. Co chwilę krzyczeli na siebie nawzajem, że źle coś zrobili, czy coś. Nie przysłuchiwałam się im zbytnio, bo zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. Przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam Brooklyn'a, a obok niego jego sobowtóra, tylko niższego i młodszego.
- Co się stało z tym obrazem? - Usłyszałam na ,,dzień dobry" od młodego Gibson'a.
- Sama chciałabym to wiedzieć. Tak samo jak to, kto to na fistaszki jest? - Zapytałam poważnie.
- A ja chciałbym wiedzieć, czy to ten obraz, który dostałaś ode mnie - Odparł trochę zdenerwowany Brook.
- Ładna dzisiaj pogoda, prawda? - Zmieniłam temat - Po co przyszliście? - Dodałam, przesuwając się w drzwiach, żeby weszli. Zrobili to, a następnie zdjęli obuwie. Zauważyłam, że oboje mają takie same pary butów. Według mnie to urocze! A poza tym mają dobry gust. Sama miałam w planach kupić takie.
Udaliśmy się do pokoju dziennego, czyli inaczej salonu. Młody usiadł na fotelu, a stary na kanapie, obok Andy'ego. Brooklyn chciał się z nimi przywitać, jednak oni byli tak zajęci grą, że nawet nie zauważyli, że do pomieszczenia ktoś wszedł. Ja usadowiłam się na drugim fotelu i spojrzałam wyczekująco na zielonookiego.
- To jest Ryan, mój brat - Westchnął - Przyszedł Cię przeprosić za to, że zabrał twojemu chłopakowi telefon i z niego pisał - Oznajmił, a ja zmarszczyłam brwi.
- Andrew to mój mąż, kochanie - Mruknęłam, patrząc na niego, z miną mordu.
- Co ja? - Zapytał Andy, ale mimo to, nie oderwał wzroku od telewizora.
- Ryan, odezwij się - Warknął Stary Gibson do swojego brata.
- Chciałem panią bardzo przeprosić - Zrobił smutną minkę - Ale muszę przyznać, że masz niezłą dupę. Przejdźmy na ty, co? - Młody wstał, puścił mi oczko i podszedł do mnie - Ryan Gibson Domestos Jacob Wyatt - Wyciągnął do mnie rękę. Siedziałam z wytrzeszczem, no bo kurde, jebaniutki mnie podrywa, a jest jeszcze gówniarzem. Przecież ja jestem sześć lat starsza od niego.
- Ryan! - Podniósł głos Brook - Suzie to nie jest twoja koleżanka do cholery! Przeproś w tej chwili!
- Nie mam za co, jej mąż nawet się nią nie interesuje, bo woli grać w gry - Wzruszył ramionami. Dalej siedziałam jak sparaliżowana, nie wiedziałam co powiedzieć ani nic.
- Tak strasznie Cię przepraszam - Zwrócił się do mnie blondyn - Nie wiem co mu odbiło i... ej co się stało z twoimi włosami? - Zapytał.
- Masz spóźniony zapłon - Odezwałam się w końcu - Andrew pomylił mnie przez nie z Clifford'em - Westchnęłam. Młodszy Gibson przechylił trochę głowę.
- W sumie, to z tej perspektywy trochę go przypominasz - Stwierdził, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie - Ale i tak jestes śliczna - Cmoknął, a ja pokazałam mu środkowy palec.
- Mogę być co najwyżej twoją przyjaciółką. Na więcej nie licz, naprawdę - Oznajmiłam, a jego kąciki ust trochę się podniosły.
- Od nienawiści do miłości - Zachichotał - Zostawię Ci mój numer, bo ja twój już ukradłem - Powiedział, a ja wywróciłam oczami.
- Wygrałem ty kurwo! - Krzyknął Andy, rzucając padem na dywan - O Brooklyn, kiedy przyszedłeś? - Zdziwił się chłopak.
- Jakieś piętnaście minut temu - Wzruszył ramionami.
CZYTASZ
Odejdź, to zbyt wiele
FanfictionDruga część ,,Współlokator"! 💙 Często było im ciężko, ale mimo to byli szczęśliwi. Nie spodziewali się jednak, że pewnego dnia to wszystko wróci, a ich spokój zostanie zakłócony. Wszystko zaczyna się psuć, ale oni nie chcą przyznać, że nie jest ju...