Rozdział XLIV

143 11 1
                                    

Rozległ się gwizdek wznawiający grę i Strażnicy ruszyli przed siebie, tym razem nieco bardziej ostrożni. Atsuko uśmiechnęła się do siebie pod nosem, pomyślawszy, że w końcu w dość nieprzyjemny sposób przekonali się, jak silna jest Akademia Królewska i jej zawodnicy. Z kolei w zawodników Królewskich wstąpiła nowa energia. Niedawno zdobyta bramka pokazała im, że są w stanie walczyć i wygrać ze Strażnikami, nieważne jak ci byli silni.

Tak jak mówiła Kyoko, mimo całej swojej mocy, zespół Kageyamy wciąż był nową drużyną, która nie miała doświadczenia w grze. Na dodatek przez tak krótki czas, nie mogli się nauczyć bardziej skomplikowanych zagrywek.

Blondynka trzymała się na razie nieco z tyłu, ale gdy tylko zauważyła okazję do zdobycia piłki, którą był jeden z pomocników Królewskich, blokujący drogę aktualnie będącemu przy piłce napastnikowi Strażników, momentalnie wystrzeliła do przodu, zabierając skołowanemu chłopakowi piłkę sprzed nosa. Zaraz podała ją do Sakumy, który wraz z Jimonem i Shuuijirou ruszył na bramkę. Sama wraz z Kidou i ostatnim z pomocników Królewskich pobiegła za nimi, by w razie czego ich asekurować.

Sakuma podał piłkę do Kidou, który kopnął ją wysoko w powietrze, a białowłosy wraz z pozostałą towarzyszącą mu dwójką zawodników wyskoczył w górę, obracając się wokół własnej osi.

- "Zabójcza Formacja"!- krzyknęła cała trójka, kopiąc futbolówkę, która otoczona mroczną energią popędziła do bramki.

Atsuko szybko spojrzała na biegnącego obok niej Wataru, ostatniego z pomocników i kiwnęła głową, na co oboje popędzili przed siebie, pomału doganiając lecącą do bramki piłkę. Gdy ją minęli, oboje się zatrzymali, szykując się do strzału.

Oboje w tym samym czasie kopnęli futbolówkę, dodając jej jeszcze więcej mocy i jednocześnie zmieniając nieco jej kierunek. Zaskoczony tym bramkarz, ledwo zdążył skoczyć do piłki, ale i tak nie udało mu się jej zatrzymać. Futbolówka minęła go o kilka centymetrów i wylądowała w bramce, wciąż wirując.

Po trybunach poniósł się kolejny radosny okrzyk, a do grupy strzelców z Akademii zaraz podbiegła reszta drużyny, żeby pogratulować im kolejnego gola. Atsuko nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wprost cisnął jej się na usta, gdy widziała wynik na tablicy powyżej boiska. Wciąż było jeszcze mnóstwo czasu, ale widziała, jaka energia wstąpiła w Królewskich i nie potrafiła sobie wyobrazić, by ci w takim stanie mieli by nie dać rady Strażnikom.

Zerknęła tylko na kapitana rywali i lekko zdziwiona zauważyła, że ten jest zupełnie spokojny. Zaraz dopadły ją wątpliwości, ale szybko je odgoniła. Nawet jeśli blondyn wierzył w fakt, że jego zespół jest niepokonany, nie zmieniało to faktu, że póki co, Akademia Królewska radziła sobie coraz lepiej i lepiej, a Strażnicy nie byli w stanie ich powstrzymać. Pozostał w niej jednak cień podejrzeń, więc postanowiła być nieco ostrożniejsza i uważniej obserwować co będzie się działo na boisku.

Kiedy wszyscy wrócili na swoje pozycje, a sędzia wznowił grę, Strażnicy ruszyli na bramkę Królewskich. Niemal od razu piłka trafiła do ich kapitana, który minął pierwszą dwójkę graczy Królewskich bez większego problemu, ale zaraz na drodze stanął mu Jimon, gotowy do odebrania mu piłki. Blondyn jedynie uśmiechnął się lekceważąco i podał piłkę do jednego ze swoich pomocników, który zaraz podał ją dalej.

Atsuko marszcząc brwi obserwowała szybka serię podań. Usilnie starała się wychwycić jakiś wzór, schemat, według którego Strażnicy przekazywali sobie piłkę, ale nie była w stanie nic zauważyć. Miała jednak przeczucie, że wie, u kogo piłka znajdzie się pod bramką. Powstrzymała cisnący jej się na usta uśmiech i dalej biegła, udając, że usilnie próbuje zatrzymać Strażników.

Kiedy znaleźli się w polu karnym, biegnący z piłką pomocnik Strażników podał piłkę do swojego kapitana, a tylko czekająca na to Atsuko przejęła piłkę w połowie drogi i już chciała ją podać, gdy pojawił się przed nią wysoki blondyn z opaską kapitana na ramieniu.

Blondynka ułamek sekundy stała zszokowana, nie pojmując jak chłopak mógł w tak krótkim czasie, niezauważony przez nią, stanąć ledwie kilka kroków przed nią. Potem jednak szybko przeszła do ataku, widząc jak blondyn próbuje odebrać jej piłkę. Dziewczynie udało się zachować piłkę i od razu spróbowała gwałtownego skrętu w bok, by zmylić nastolatka, który jednak bez większego wysiłku zdołał ją zatrzymać. Podobna sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, a nie ważne jak skomplikowanych i wymyślnych taktyk próbowała kapitan Królewskich, efekt wciąż był taki sam.

Rozejrzała się ukradkiem po reszcie zawodników, ale ci wszyscy byli blokowani przez graczy Strażników. Zdecydowanie coś było nie tak, do tej pory, Królewskim z łatwością udawało się unikać przeciwników.

Stojący przed nią blondyn widząc zaskoczenie i niepokój w jej oczach, uśmiechnął się.

- Nie macie szans z nami wygrać.

- Ciężko mi się z tobą zgodzić, aktualnie to my prowadzimy.- odparła, równie spokojnym tonem co on.

- Naprawdę jesteś tak naiwna? A może macie jeszcze jakiś pomysł? Śmiało, spróbuj strzelić nam bramkę. Ostatecznie i tak będziemy pięć razy lepsi niż wy.

Atsuko nie czekając aż skończy mówić cofnęła się szybko kilka kroków, po czym skoczyła do góry, szykując się do podania. Kopnęła piłkę, która lekkim łukiem poleciała do obrońcy, któremu udało się nieco oddalić od pilnującego go zawodnika.

Otworzyła szerzej oczy, gdy zobaczyła jak kapitan Strażników znikąd pojawia się na drodze piłki i z łatwością ją przyjmuje, by po chwili ruszyć na bramkę Królewskich.

Atsuko zerwała się momentalnie do biegu, gotowa by dalej walczyć o piłkę, kiedy chłopak zatrzymał się metr od niej, podbił piłkę lekko do góry, a gdy ta opadła, wokół niej rozbłysło złote światło.

- "Świetlny Wybuch"!- krzyknął blondyn.

W tym samym momencie fala energii odrzuciła Atsuko kilka metrów w tył. Gdy dziewczyna upadła na ziemię, powietrze dosłownie uleciało jej z płuc, a jej samej dzwoniło w uszach.

Kiedy chwilę później udało jej się podnieść, mogła zobaczyć, jak kapitab Strażników szykuje się do strzału.

- "Tarcza Mocy"!- krzyknął Genda, wykonując swoją technikę, jednak tym razem, odczekał nieco dłużej.

Przez chwilę nie działo się nic, po czym futbolówka upadła na ziemię, ale zanim bramkarz zdążył postąpić w jej stronę choćby krok, kapitan Strażników już był przy niej, gotów do strzału.

- "Oczyszczający Płomień"!- wrzasnął blondyn, wyskakując w górę i kopiąc piłkę.

Chwilę później, otoczona płonącym na biało ogniem futbolówka uderzyła w bramkarza, który mimo wszystko starał się w jakiś sposób ją zatrzymać. Poczuł nagły ból w ramieniu, a chwilę później całe jego ciało eksplodowało bólem, gdy piłka wrzuciła go do siatki.

Sekundę potem futbolówka upadła na ziemię, a zaraz po niej Genda.

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz