- Przepraszam, że przeszkadzam panie Bennet, ale pan Sherywood pana wzywa - jeden z podwładnych ojca przeszkodził nam w rozmowie, zanim na dobre się zaczęła.
Mycroft zdążył nakłonić swojego brata do zmiany szlafroka na garnitur.
- Aileen, wytłumaczysz to za mnie? Sama rozum...
- Tak, tak, oczywiście - przerwałam mu szybko.
Tata odszedł z mężczyzną, a ja napiłam się łyka herbaty i ponownie oparłam się o fotel.
Już miałam zacząć tłumaczyć, ale detektyw odezwał się pierwszy:- Znalazłeś sobie dziewczynę, Mycroft?
Westchnęłam. Ten facet naprawdę był niepoważny.
- Panie Holmes, proszę. Mamy ważniejsze sprawy do omówienia.
- Och, tak samo poważna i nadmuchana jak ty...
Osłupiałam i spojrzałam na starszego Holmesa ze zdziwieniem.
Uniosłam brwi.- Braciszku, mógłbyś przestać? - spytał Mycroft i przeprosił mnie za Sherlocka, bo tak miał na imię detektyw.
- Tak, wracając do tematu - stwierdziłam - Nasza klientka chce pozostać anonimowa. Niejaka pani Irene Adler na swojej komórce posiada jej kompromitujące zdjęcia.
- Dość. Czyje zdjęcia? - przerwał mi Sherlock.
- Ważnej osoby. To powinno panu wystarczyć.
- Nic nie możecie nam powiedzieć? - spytał doktor Watson i upił łyk herbaty z filiżanki.
- Tylko tyle, że to młoda osoba. Kobieta - wyjaśnił Mycroft.
- A ile zdjęć? - padło pytanie od strony detektywa.
- Wygląda na to, że sporo.
- Czy tamta młoda kobieta i pani Adler są na nich razem?
- Tak - wtrąciłam się - Zapewniono nas, że użyto wyobraźni.
Kiwnął głową, a ja ucieszyłam się, że przestał w końcu zadawać pytania.
Strasznie mnie irytował.- John, myślę, że możesz odstawić filiżankę na spodeczek - doktor posłusznie wykonał prośbę kompana.
- Zajmie się pan tą sprawą? - spytałam.
- Jaką sprawą? Bo prostu jej zapłaćcie - odparł Sherlock.
- Powinniście wiedzieć kiedy jesteście przegrani.
Zaśmiałam się cicho, chcąc przyciągnąć jego uwagę.
- Tylko, że ona nic nie chce - oznajmiłam.
- Powiedziała tylko, że ma zdjęcia i nie użyje ich do wymuszania pieniędzy - dokończył pan Mycroft.
- Próba sił z najsilniejszą rodziną w Wielkiej Brytanii. I to jest właśnie dominatrix. Gdzie ona jest? - zaintrygował się młodszy Holmes.
- Obecnie w Londynie... - zaczęłam.
- Wyślijcie mi szczegóły sms'em. Odezwę się pod koniec dnia.
- Tak szybko zbiera pan informacje? - spytałam, jakoś nie ufając detektywowi.
-Pewnie będę miał już wtedy zdjęcia, panno Bennet. Mogę zapalniczkę, zapałki, cokolwiek? - zapytał, wyciągając rękę w moją stronę.
Oddałam mu swoją zapalniczkę z lekkim zaskoczeniem. Chwycił ją i opuścił pomieszczenie.
Patrzyłam jak odchodzi. To był dopiero dziwny człowiek.
- Ma pan ciężkie życie z bratem, panie Holmes.
- Och, czuję się staro, gdy pani tak do mnie mówi. Proszę mówić mi po imieniu - odparł.
- Dobrze, ale nie zapominaj, że też mam imię - oznajmiłam i łapiąc swój płaszcz, poszłam poszukać ojca.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfictionWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.