11.Patch

7 2 0
                                    

Czuję ból. Wszędzie. Krzyczę z całej siły...przez ból. Przemieniam się, a pierwsza przemiana bardzo boli, to jest ból w ogóle nie do opisania. Krew coraz bardziej obficie leciała. Bałem się, że tego nie przeżyję, ale w końcu jestem nieśmiertelny. Nie można mnie zabić.

Po godzinie męki przemieniłem się. 

-Patch..- usłyszałem za sobą głos Michaela.

Odwróciłem się do niego. Zobaczyłem w jego oczach jednocześnie strach i podziw.

-O kurka... nieźle. - odezwała się Rose.- Wyglądasz jak demon.

Spojrzałem na siebie w lustrze. Faktycznie wyglądam podobnie jak demon. Oczy mi świecą na zielono, niebiesko, ale najbardziej widać czerń. Pustka. Czuję się najpotężniejszy. Mam olbrzymie czarne jak węgiel skrzydła, które sięgają mi aż no kostek. 

-Jak się czujesz?- zapytała Rose z podekscytowaniem.

-Nieźle. - powiedziałem bardzo optymistycznym głosem.- Tylko tak jakoś dziwnie się czuje jak na was patrzę..

-Czyli jak?- zapytał Michael z uśmiechem.

-Jakbym wiedział o was wszystko.

-Na przykład co?

Spróbowałem wejść do ich umysłu.

-Na przykład kiedy umrzesz...- zwróciłem się do Rose. Zobaczyłem w niej strach.

-Co widzisz?- zapytała Rose z niedowierzaniem i lekkim strachem.

-Ym..-zacząłem. - Widzę ciebie jak stoisz w ciemnym pokoju i... krzyczysz. Krew leci obficie.

-Gdzie leci mi krew?

-Z ust, dławisz się nią. Zaczyna ci lecieć krew z oczu, też obficie. Wykrzywiasz się z bólu, krzyczysz i zamieniasz się w...- nie wierzyłem w to.

-W co?!- Rose miała łzy w oczach- W co?!!

-W mieszańca, ale nie przejdziesz tego..

-Umrze!?- zapytał Michael z przerażeniem kręcąc przy tym głową.

-Tak.

Nie lubiłem Rose, ale zrobiło mi się jej szkoda. Umrze w męczarniach. Zobaczyłem coś jeszcze, ale tego nie chciałem im mówić. Rosa umrze przez Michaela. 

-Kiedy?- zapytała. Łzy spływały jej po policzkach.

-Rose...- wyszeptał Michael.

-Kiedy?!- wykrzyknęła przez łzy. 

-Za parę dni.

-Nie...nie..nie... to nie możliwe!!-wykrzyknął Michael.

                                                                                                 ***** 

Minął jeden dzień po mojej przemianie, nie wiedziałem co robić. Czy Lucyfer po mnie przyjdzie jak dowie się, że eksperyment się udał? A może jeszcze umrę? Niczego nie wiedziałem. I na dodatek martwiłem się o Rose. Niby jak i dlaczego Michael miałby zabić swoją ukochaną? Nie rozumiałem tego. Nic nie rozumiałem. To stało się tak szybko. 

Uwielbiam to uczucie. Być silniejszym od wszystkich. Parę dni temu chciałem zostać człowiekiem, a teraz.... 

Wyrwał mnie z zamyślenia telefon. Odebrałem.

-Co się dzieje?-zapytałem Michaela.

-Coś jest nie tak. - powiedział szeptem.

-Co?

-Jason nie żyje. - tego w ogóle się nie spodziewałem.

-Jak zginął?

-Jeden z demonów wstrzyknął mu to coś co ty też dostałeś i nie przeżył tego... musimy chronić Rose. Pewnie niedługo po nią przyjdą.

-Tak... pewnie tak. -skłamałem.

-Jak mogę ją chronić?- zapytał łamiącym głosem.

-Możecie do mnie przyjechać.- zaproponowałem.

-Zaraz będziemy.

Rozłączyłem się, po czym położyłem komórkę na blacie w kuchni. Nie wiedziałem jak mam przekazać Michaelowi, że to właśnie przez niego Rose umrze nawet dzisiaj. Spojrzałem na zegarek była 23:50 idealna pora na morderstwo. Stwierdziłem. 

Czekam już dość długo na Michaela i na Rose. Postanowiłem, że zdążę zadzwonić do  Lorenzo. Lorenzo jest demonem, on powinien wiedzieć coś więcej na temat mieszańców. Wybrałem numer po czym przystawiłem telefon do ucha.

-Halo.

- Siema.

-Siema. Wiesz co? Nie mam teraz czasu. - był opryskliwy, zresztą zawsze taki był.

-Zajmę tylko chwilkę. - przekonywałem.

-Mów.

-Może wiesz coś o mieszańcach?

-Nic nie wiem.- był zniecierpliwiony.

-Ojej. Powiedz co wiesz, a już więcej od ciebie nic nie będę chciał.- westchnął.

-Dobra. Więc... mieszańce powstały z krwi: demona, anioła i Nefila.

-To się domyśliłem. Da radę jakoś to odwrócić? 

-Nie chyba,  że chcesz umrzeć. Czekaj, czekaj... a ty nie jesteś przypadkiem mieszańcem?- nie chciałem mu mówić prawdy, ale czy prędzej czy później dowiedział by się.

-Tak.

-No nieźle .

-Mów dalej, tylko konkrety. 

-Lucyfer wybrał jednego demona, Nefila i podupadłego anioła.

-A Jason?

-Nie znam gościa.

-Dobra nie ważne.

-Już wszystko?

-Nie. - westchnął.

- Te wybrane osoby... moja przyjaciółka jest wybrana. A gdy się przemieniłem spojrzałem na nią i wiedziałem od razu, że od tego zginie. Można jakoś ją uratować?

-Hm..-zamyślił się. - Może i da.

-Jak?- zapytałem od razu.

-Możesz po prostu powiedzieć Lucyferowi, że ona tego nie przeżyje, i tyle.   


Ciało, a duszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz