8: Second escape.

519 80 11
                                    

Dopadłem do drzwi mieszkania Junmyeona w ogromnym pośpiechu, jakbym obawiał się, że nawet kilka sekund zwłoki mogło sprawić, iż już nie zastanę go w środku. W pierwszej chwili bezsensownie pociągnąłem za klamkę, choć przecież nie powinienem liczyć na to, że wejście pozostało otwarte. W pośpiechu przeszukałem wszystkie kieszenie drżącymi rękami, ostatecznie odnajdując kartę magnetyczną. Kod również znałem, w końcu mieszkałem tutaj od jakiegoś czasu, jednak ku mojemu zaskoczeniu zamek odrzucał wpisywany przeze mnie ciąg cyfr. Junmyeon musiał zmienić hasło, a ja pozostałem bezsilny.

Już wcześniej zauważyłem, że okna wygaszono, w tamtym momencie przekonałem się również, że wejście zamknięto na głucho. Przeciętny człowiek mógłby pomyśleć, że przybyłem tutaj na próżno i zrezygnować po chwili nieskutecznych prób dobijania się do środka, ja jednak potrafiłem zweryfikować sytuację. W tym celu zamilkłem i ostrożnie przyłożyłem ucho do drzwi. Przez moment słyszałem jedynie własny, przyspieszony oddech, po chwili do moich uszu dobiegły odgłosy kroków oraz szuranie stóp po podłodze.

— Junmyeon...! Junmyeon! — wykrzyknąłem starając się przebić przez grube drzwi wejściowe. — Otwórz mi i porozmawiajmy!

Zacząłem dobijać się jeszcze bardziej napastliwie do środka, choć nie było to takie proste w sytuacji, gdy wciąż czułem zdenerwowanie, a całe moje ciało drżało ze strachu. 

Nagle wszystko ucichło, odgłosy kroków również ustały. Podejrzewałem, że skryta za drzwiami osoba zamarła próbując zdecydować o właściwym postępowaniu, zapewne rozważała ucieczkę. Uświadomiłem sobie, że w środku to wcale nie musiał być Junmyeon, równie dobrze mogłem trafić na jednego z niedoszłych porywaczy. Zmroziło mnie i na samą myśl o starciu z waleczną alfą zmiękły mi nogi, prędzej zemdlałbym ze strachu niż potrafił się obronić.

Niespodziewanie drzwi same ustąpiły, ktoś delikatnie je uchylił, ja zaś zatrzymałem się zaskoczony z ręką uniesioną w górze, jakbym zamierzał za chwilę znów zapukać. Przez wąską szparę zauważyłem parę bystrych oczu przyglądających się mi badawczo. Odetchnąłem z ulgą, ponieważ osobą w środku okazał się mój pracodawca, a nie jego porywacz.

— Nie przestaniesz dopóki cię nie wpuszczę, prawda? — zapytał Junmyeon, a ja w odpowiedzi kiwnąłem głową.

Nie zamierzałem przecież odejść bez rozmowy z mężczyzną. On wahał się przez moment, a następnie przepuścił mnie w drzwiach, bym wszedł do środka.

Mieszkanie wyglądało na jeszcze bardziej zabałaganione niż wcześniej, wszędzie leżały ubrania oraz kosmetyki, w przedpokoju dostrzegłem na wpół zamkniętą walizkę. Junmyeon chyba próbował ją zasunąć tuż przed moim przyjściem, które przerwało mu przygotowania do wyjazdu.

Z łatwością wyczułem napiętą atmosferę i niezręczność pomiędzy nami. Chciałem się odezwać, krzyczeć, zażądać wyjaśnień, ale zamiast tego milczałem, jakby cała energia opuściła mnie w najmniej odpowiedniej chwili.

— Jeśli chcesz się do czegoś przydać, to możesz pomóc mi z pakowaniem — rzucił cicho Junmyeon, przerywając w końcu kłopotliwą ciszę.

Nie potrafił spojrzeć mi prosto w oczy, cały czas uciekał wzrokiem gdzieś ponad moim ramieniem, wstyd zaś wyraźnie wymalował się na jego twarzy.

— Jeśli mi pomożesz, to szybko uporamy się z jedną walizką, a potem upchnę resztę do drugiej — powiedział jakby bardziej do samego siebie.

Nie czekał nawet na odpowiedź i zrobił krok w stronę bagażu. Zareagowałem przez to instynktownie, zatrzymałem mężczyznę łapiąc go za rękę, a on po raz pierwszy od dłuższego czasu zadarł głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Naprawdę zamierzał przemilczeć wydarzenia z klubu?

Second skin | sehoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz